Biskupi znów mieszają się do spraw, o których nie mają pojęcia. Tym razem próbują przekonać senatorów do odrzucenia projektu ustawy o in vitro. Uważają, że metoda jest nieetyczna i sprzeczna z katolicką etyką. Zamiast niej proponują rozwiązania o znacznie niższej skuteczności.
W przeddzień głosowania nad przyjęciem ustawy o leczeniu niepłodności metodą in vitro, kościelni dygnitarze wygłosili apel do członków Senatu. – Ustawa „o leczeniu niepłodności” z dnia 25 czerwca br. w obecnym kształcie jest nie do przyjęcia – grzmi Prezydium Episkopatu Polski w składzie abp. Gądecki, abp. Jędraszewski i bp. Miziński.
Dlaczego kler tak bardzo sprzeciwia się metodzie, dzięki której w ciągu dwóch lat trwania rządowego programu urodziło się co najmniej 2287 dzieci? Przede wszystkim z powodów etycznych. „Ustawa ta nie chroni życia nienarodzonych, przyzwalając na tworzenie nadliczbowych zarodków” – czytamy w liście. Wygląda więc na to, że los bezrozumnych zlepków komórek jest dla kościelnych dostojników ważniejszy od szczęścia par, które dzięki in vitro mogą się doczekać potomstwa. Biskupów razi również fakt, że część zarodków zostaje odrzucona w toku całego procesu wytwarzania i zapładniania. Nie wspominają natomiast o tym, że w procesie naturalnego zapłodnienia umiera 70-90 proc. zarodków, a więc zbliżona liczba do odrzuconych podczas in vitro. Kościół ubolewa również, że dzieci urodzone dzięki in vitro „nie mają możliwości poznania swojego rodzeństwa” ani swoich biologicznych rodziców, w przypadku gdy zarodek pochodzi od anonimowej dawczyni.
Co proponuje polskie duchowieństwo jako alternatywę dla skutecznej i bezpiecznej metody in vitro? Adopcję oraz naprotechnologię. – Kierując się troską o małżeństwa pragnące mieć potomstwo, chcemy przypomnieć, że osoby cierpiące na niepłodność nie muszą angażować się w niemoralną procedurę „in vitro”. Mogą one zwrócić uwagę na godziwe metody leczenia niepłodności, dobre dla zdrowia matki i dziecka oraz na adopcję – piszą biskupi. Zapominają tylko dodać, że zalecana przez nich naprotechnologia jest skuteczna jedynie dla ok. 40 proc. bezpłodnych par.
Ustawa, o której odrzuceniu bądź przyjęciu zadecydują jutro senatorowie, daje możliwość skorzystania z procedury in vitro osobom w związkach małżeńskich oraz osobom we wspólnym pożyciu, które potwierdzają swój związek zgodnym oświadczeniem. Projekt wyklucza tworzenie zarodków w celach innych niż pozaustrojowe zapłodnienie. Ograniczenia dotyczą też tworzenia zarodków nadliczbowych – liczba zapłodnionych komórek jajowych nie może być wyższa niż sześć. Chyba, że kobieta ukończy 35 lat lub w przypadkach chorób współwystępujących z niepłodnością, które spowodowały wcześniejsze dwukrotne nieskuteczne leczenie metodą zapłodnienia pozaustrojowego. Pod wpływem środowisk konserwatywnych twórcy ustawy wprowadzili do niej ograniczenia – m.in. zakaz niszczenia zarodków zdolnych do prawidłowego rozwoju – ma za to grozić kara pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 5. Zakazana będzie również preimplantacyjna diagnostyka genetyczna, umożliwiająca wybór cech fenotypowych, w tym płci dziecka.
Według badania CBOS wyraża 76 proc. Polaków wyraża poparcie dla leczenia niepłodności metodą in vitro u małżeństw. 62 proc. popiera korzystanie z tej procedery przez pary żyjące w związkach nieformalnych, 44 proc. nie ma nic przeciwko stosowaniu in vitro przez samotne kobiety.
Rząd zrzuca maskę
Dzisiejszy dzień przejdzie do historii jako symbol kolejnej niedotrzymanych obietnic przed…