Przyglądając się nowej wschodzącej gwieździe Prawa i Sprawiedliwości, posłance Krynickiej, trudno oprzeć się wrażeniu, że jej nazwisko jest znaczące – i to jak. Mówi wszystko o funkcji, jaką sejmowa debiutantka tej kadencji spełniać ma w swojej partii (a wypełnia ją godnie) – jest krynicą mądrości, źródełkiem, które, mam nadzieję, długo nie wyschnie. Posłanka Pawłowicz wreszcie może poczuć na plecach oddech prawdziwej konkurencji. Głośna, grubiańska, nie przejmująca się zanadto takimi drobnostkami, jak nazwanie kogoś od niechcenia zdrajcą. Niewiele ma wspólnego z lansowaną przez PiS wizją kobiety, strażniczki domowego ogniska, przeciwieństwem politycznego bulteriera. Aniołki Prezesa – młode, zgrabne, subtelne dziewczęta kreujące się na księżniczki z wieży u progu partyjnej kariery – to już było i się nie sprzedało. Typ wojowniczki a’la Kempa czy dawna Wróbel – to zawsze działa. Agresja, krzyk, insynuacje, groźby – nie poddają się modom, są skuteczną, sprawdzoną bronią.
Posłanka niewątpliwie czuje się w mediach jak ryba w wodzie. Widać, że długo czekała na moment, by móc się wykazać. I rzeczywiście weszła w wirtualny świat prawicy przebojem, od razu okopując się na pozycji diwy. Najpierw błysnęła pomysłem klauzuli sumienia dla fizjoterapeutów, by za chwilę polec w krzyżowym ogniu pytań dziennikarzy. Bo to nie jest do końca tak, że fizjoterapia nic nie ma do spirali – owszem, miewa (gadałam z zaprzyjaźnionym specjalistą) w przypadkach nietrzymania przez kobietę moczu. Żenujące jest jednak to, że pani poseł nie potrafiła swojej tezy nijak uzasadnić. Jak się brnie w absurdalnie brzmiące stwierdzenia, naturalnym jest, że należy być przygotowanym na pytania złośliwych pismaków. Gburowate „no i co?” niestety ujawniło, że pani poseł wie, że gdzieś dzwoni, ale ma zarazem totalnie w nosie, gdzie. Coś na zasadzie „obrzucę kogoś śmierdzącą kupą i ucieknę – taki ze mnie cwaniak”. Nie umiała obronić również swojej wcześniejszej flagowej tezy – o tym, dlaczego konwencja antyprzemocowa jest szkodliwa. Dowiedzieliśmy się tylko, że promuje „filozofię genderową, pełną patologii psychologicznej, społecznej, medycznej oraz narusza prawa obywatelskie”.
Ale tak naprawdę były to dopiero próby przed wielką premierą wschodzącej sławy. Dziś ujawniono, w jaki sposób pani poseł prezentowała siebie i swój matecznik w katolickim radiu „Nadzieja”: „Zdrajcy, którzy donoszą do obcego państwa na Polską, tak naprawdę powinni wisieć na stryczku”. Można powiedzieć, że była to prawdziwie chrześcijańska wizja świata – rodem ze Starego Testamentu. Po tej wypowiedzi stwierdziłam, że absolutnie kupuję panią Krynicką w całości i oficjalnie zapisuję się do jej fanklubu.
Który zresztą już jest niemały. Pani poseł wydaje się niezwykle zaaferowana żądzami i pragnieniami, które wzbudza („Fakt” uznał ją za „seksowną”). „Nie zamierzam chodzić w ortalionie i jeansach, a takie przypadki w Sejmie są. Przyzwyczaiłam się, że mój ubiór jest komentowany, ale nie odbieram tego jako nagonka na mnie” – rozważała w rozmowie z jednym z łomżyńskich portali informacyjnych. Zdementowała również plotki, jakoby między głosowaniami przebierała się w sejmowej łazience z czystej próżności. Jak taka przygotuje stryczek, to aż się chce zawisnąć! Ps. Bez obaw, nadal wolę panów.
Syria, jaką znaliśmy, odchodzi
Właśnie żegnamy Syrię, kraj, który mimo wszystkich swoich olbrzymi funkcjonalnych wad był …
Nie, katolicyzm robi z bab takie same kobiety na traktor jak komuna, co bluzga jak Misza, wstyrętniejsza od Miszy i nawet szczy na stojąco lepiej od Miszy. One są takie wstrętne bo katolicki świat to tylko świat męski i te kobiety nie znajdą w nim wyrazu kobiecego, więc zachowują się jak facet bo się utożsamiają z katolicyzmem, nienawidzą kobiet jak facet mizogeniczny i aż trudno Pawłowicz podejrzewać o kobiecość, to katolicki gender jest, robi z kobiet babochłopy, baby na traktory, dlatego takie są przez katolicyzm.
I dlatego jestem za tym, aby wrócił system pałowania buractwa, tak jak kiedyś lało się po mordzie, fryzjerów, kelnerów, portierów i to było bardzo pozytywne, bo bydła niecywilizowanego nie da się argumentami naprostować, tylko przemocą, aby wieprze ze wsi nie wylewali jadu z chorych ryjów. To było dobre bo chamowało chama w drgawkach konwulsyjnych nienawiści i to trzeba przywrócić, bo bydła nie udało się cywilzować, i szpicrutą przez ryja tak jak mojego dziadka, mego papcia i mnie bili gdy jeszcze w czworakach kwiczałem.