Czterech z pięciu stałych członków Rady Bezpieczeństwa ONZ jest zaangażowanych w konflikty, w których bombardowanie szpitali i mordowanie pracowników humanitarnych jest „normalnym” sposobem prowadzenia działań wojennych – alarmuje specjalista MSF, Michiel Hofman.

Ruiny szpitala MSF w Idlib, zniszczonego przez wojska Asada w lutym br./youtube.com
Ruiny szpitala MSF w Idlib, zniszczonego przez wojska Asada w lutym br./youtube.com

Lekarze bez Granic (Medicines Sans Frontieres, MSF) to organizacja zajmująca się przede wszystkim świadczeniem opieki zdrowotnej w krajach pogrążonych w kryzysach; również w tych, w których prowadzone są działania wojenne. Jak alarmuje organizacja, jej placówki coraz częściej stają się celami ataków z powietrza, w których giną pacjenci, lekarze i pielęgniarki – taka „brudna wojna” prowadzona jest przede wszystkim w Syrii i w Jemenie. Jak twierdzi Hofman, tak zła sytuacja humanitarna na wojnie nie miała miejsca od czasu konfliktu koreańskich w latach 50. ubiegłego wieku.

– Kiedy mówimy o bombardowaniu szpitali, mówimy o ataku z powietrza. Siły rebelianckie nie mają sił powietrznych, kwestia dotyczy więc z założenia wyłącznie sił rządowych – tłumaczy Hofman. Rządy, o których mowa wciąż dostają wsparcie z zewnątrz; Syria jest w koalicji z Rosją, a Saudowie, angażujący się w krwawą wojnę w Jemenie, otrzymują wsparcie od Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Francji. – Może powinniśmy skierować list otwarty do prezydenta Chin, jedynego stałego członka Rady Bezpieczeństwa ONZ, który nie wspomaga ataków militarnych na placówki medyczne i prosić go o upomnienie pozostałych państw? – ironizuje Hofman. Jego zdaniem w związku z tą sytuacją podpisana 3 maja przez Radę konwencja, domagająca się zaprzestania ataków na pracowników służby zdrowia i szpitale jest skrajnie niewiarygodna.

Sytuacja na obu frontach, o których wspomina specjalista MSF, jest dramatyczna. W poniedziałek wojska Baszszara al-Asada przeprowadziły zmasowany atak na Idlib, miasto pozostające pod kontrolą rebeliantów. W wyniku bombardowań zniszczony został państwowy szpital; zginęły w nim co najmniej 24 osoby. W zeszłym miesiącu w Aleppo rakiety uderzyły w placówkę prowadzoną przez MSF i Czerwony Krzyż, zabijając ostatniego pediatrę w mieście i wielu innych ludzi. To tylko najświeższe przykłady – już w 2013 roku komisja śledcza ONZ potwierdziła umyślne branie za cel szpitali i placówek medycznych przez wojska Asada. W 2012 roku rząd przyjął tzw. „ustawę antyterrorystyczną” zgodnie z którą każda placówka medyczna, prowadzona na terenach opanowanych przez siły wrogie władzom kraju, jest uważana za obiekt militarny.

Podobną w gruncie rzeczy politykę prowadzą w Jemenie Saudowie, którzy wspierają lokalny rząd w walce z szyicką rebelią Huti i zwolennikami poprzedniego prezydenta, kwestionując niezależność placówek MSF. Ich zdaniem organizacja przyjmując do swoich szpitali rannych rebeliantów, wspiera tę stronę konfliktu. – Siły saudyjskie, prowadząc masowe naloty, nie nadają szpitalom żadnej szczególnej ochrony – mówi Hofman. – My zaś we wszystkich rozmowach jesteśmy atakowani za wspieranie Huti – tłumaczy. Arabia Saudyjska otrzymuje regularne wsparcie logistyczne i militarne od Stanów Zjednoczonych, zaś Wielka Brytania i Francja zarobiły miliony dolarów na sprzedaży broni, od której dzisiaj umierają jemeńscy cywile.

Jak mówi Hofman, założenie organizacji, że opieka medyczna należy się każdemu bez względu na przynależność polityczną i militarną, jest nieustannie podważane przez rządy państw, w których MSF operuje. Przykładem na to, poza masakrami w Syrii i Jemenie, był także zeszłoroczny atak na szpital w Kunduz, w Afganistanie, przeprowadzony przez siły NATO. Przyczyną była prawdopodobnie obecność w placówce rannego talibskiego dowódcy.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Palestyńczycy się jednoczą

W rozmowach w Pekinie wzięło udział 14 organizacji działających w Palestynie. Główni gracz…