Przedwyborcze roszady trwają ostatnio w najlepsze. Wszędzie zarządza nimi inna dynamika, czas w różnych środowiskach ma się wrażenie, płynie to wolniej, to szybciej. Na Lewicy wręcz on się zatrzymał. Ciągle nie wiadomo, kto miałby ją reprezentować w tym jakże ważnym wyścigu.

Z pozycji siły do rywalizacji staje z pewnością Andrzej Duda. On swoją kampanię prowadzi praktycznie już od października. Platforma raczy nas drewnianymi niby-wyborami wewnętrznymi, niby-rywalizacją między liberałem z Poznania a ziemiańsko-szlachecką Kidawą-Błońską, która nie wiadomo, jakie ma poglądy, jest więc najlepszą reprezentantką marazmu panującego w największej partii opozycyjnej. Nic dziwnego, że w jej wewnętrznych sondażach wygrywa.

Świetnie za to zna swoje ograniczenia Konfederacja i maksymalnie promuje swoich. Choć ma ona tylko 11 posłów, w jej wyborach wewnętrznych bierze udział aż 8 kandydatów i jedna kandydatka. Na ten moment wygrywa Krzysztof Bosak i bardzo możliwe, że jeśli egotyczny dziadek polskiego leseferyzmu Janusz Korwin-Mikke nie wygra prawyborów, to wystartuje samodzielnie. Byłby to piękny prezent dla wszystkich osób, którym odległe są wartości Konfederacji.

Polskie Stronnictwo Ludowe natomiast od początku postawiło na Kosiniaka-Kamysza, który jest radykalnym centrystą, a więc kilkanaście procent mógłby nazbierać. W ostatnią niedzielę zagroził Szymon Hołownia, również centrysta, który deklaruje, że chce prezydentury obywatelskiej, co miałoby oznaczać przywrócenie urzędowi jego znaczenia w ramach procesów legislacyjnych i zarazem jego odpartyjnienie. Jako prezydent miałby on jeździć po kraju i zasięgać rad obywateli oraz obywatelek. Wsparty przez machinę medialną TVN-u może naprawdę być blisko II tury wyborów, czyli jednoznacznie stać się realnym zagrożeniem dla Andrzeja Dudy.

A co z Lewicą, która tak dynamicznie weszła do Sejmu? Trudno się nie zgodzić, że listopad należał właśnie do Lewicy, i jednego z jej tenorów – Adriana Zandberga. Siła jego kontrexpose wyszła zdecydowanie poza bańkę, co zmusiło liberalnych harcowników do ataku i pieśni podszytych strachem przed pełnoprawną socjaldemokracją, która w Polsce uchodzi za twardy komunizm. Pomimo tej odgrzewanej po raz setny „czerwonej nagonki”, niektóre media wykreowały nawet Zandberga na kandydata Lewicy na prezydenta. Wydawało się to intuicyjne, jednak szybko okazało się, że ani on nie jest tym zainteresowany, ani nie chce tego jego partia, która wolałaby go w Sejmie. Sądzę, że jest to dość racjonalna decyzja. Zandberg zbyt jasno i klarownie propaguje idee socjaldemokratyczne, by nagle stać się prezydentem wszystkich Polek i Polaków. Gdyby ruszył do kampanii na serio, bardzo szybko okazałoby się, że istnieje dla takiego kandydata dość wytrzymały szklany sufit, szybko zostałby też zaatakowany przez większość mainstreamowych mediów. Niech jeszcze podziała w Sejmie, pokazując ludziom, że nie taka ta lewica straszna, a wręcz przeciwnie.

Kto więc, jeśli nie Zandberg? Od dawna typowany Robert Biedroń chyba już stracił swój powiew świeżości, kilka konkretnych wpadek, których nawet nie trzeba nikomu przypominać, bardzo mu w tym pomogło. Również i on chyba nie widzi się w tej roli. Patrząc na to, jaki kontent króluje na jego facebookowym koncie widać jednoznaczne skojarzenia z mocno polaryzacyjną narracją anty-pisowską, która od krytycznego podejścia do sytuacji w Polsce jest biegunowo odległa. Świetnie więc, że część członków Lewicy zaczęła dywagować nad kandydatką, kobietą. Byłby to znakomity pomysł, patrząc na to jak wyglądały listy Lewicy do wyborów parlamentarnych. Daleko im było do rozwiązań równościowych, brak parytetu czy suwaka został szybko skrytykowany przez środowiska feministyczne, wśród trzech tenorów – rzecz oczywista – nie było też ani jednej kobiety.

Sama płeć jednak nie wystarczy. I dlatego nie będzie tą wymarzoną kandydatką Gabriela Morawska-Stanecka, która polityczną karierę rozpoczynała w Wiośnie, na stanowisku wiceprzewodniczącej, a dziś jest wicemarszałkinią Senatu, ani Małgorzata Sekuła-Szmajdzińska z Sojuszu Lewicy Demokratycznej, która była jedną z najbardziej pracowitych osób wśród posłów i posłanek z Sejmu VII kadencji. Ta druga byłaby kandydatką starszych wyborców i wyborczyń SLD, a to świeżość i błysk nowości są w gruncie rzeczy największym silnikiem napędowym Lewicy. Dzisiejsza wicemarszałek Senatu jest natomiast osobą nieznaną szeroko mediom, w dodatku z nie do końca zarysowaną agendą polityczną.

Moją kandydatką byłaby za to inna równie często wymieniana w tym gronie Agnieszka Dziemianowicz-Bąk. Niezależna posłanka, która swoją polityczną karierę naznaczyła samodzielnością i skutecznością. Bez względu na jej odejście z Razem, udało jej się dostać do Sejmu z drugim wynikiem w okręgu wrocławskim, choć startowała z ostatniego miejsca. Była jedną z głównych twarzy „Czarnego Protestu” w 2016 roku, czym zasłużyła sobie na zdobycie miejsca na prestiżowej liście 100 „globalnych myślicieli” magazynu „Foreign Policy”. Bliskie są jej tak wartości socjalne, jak i prawa człowieka, umie o tym mówić przekonująco i z zacięciem, co przy obecnej roli mediów w polityce może mieć kolosalne znaczenie. Zaprezentowała się z tej strony w czasie „Czarnego Protestu”, gdy merytorycznie wspierała osoby niepełnosprawne, lub kiedy to rozbijała w drobny mak prawicowe wyobrażenia o rzeczywistości polskich rodzin.

ADB nie należy do żadnej z trzech lewicowych partii, a to daje kolejne możliwości. W razie klapy żadna z formacji nie zostanie obarczona winą za klęskę, nie zachwieje się równowaga w młodej ciągle socjaldemokratycznej koalicji (argument dla cynicznie myślących). Z drugiej strony możliwe jest wykreowanie jej również na kandydatkę społeczną, wywodzącą się z organizacji obywatelskich. Posłanka z Wrocławia kilkoma wystąpieniami jest w stanie przyciągnąć uwagę mediów tak znaczną, jak Adrian Zandberg po swoim przemówieniu. Przy odrobinie szczęścia mogłaby jeśli nie narzucić narrację kampanii wyborczej, to przynajmniej mocno zaakcentować swoją w niej obecność. Jeśli Lewica straciła inicjatywę, zwlekając z ogłoszeniem nazwiska kandydata w prezydenckim wyścigu, to ryzykując i wystawiając tę kandydatkę może tę inicjatywę odzyskać. Chyba warto zaryzykować.

patronite

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Moim zdaniem BARDZO DOBRYM kandydatem lewicy byłaby pani Barbara PIWNIK.Była minister sprawiedliwości.Przypomina mi Ona pania prof. Ewę ŁĘTOWSKĄ !!! Znaja ją prości ludzie,np., żona mojego samochodziarza.Co mnie bardzo zdziwiło.Nadzwyczaj inteligentna i bratanica majora Piwnika(PONUREGO) bohatera II wojny światowej.POPIERAJCIE !!!!

  2. Cóż, jestem tu zupełnie przez przypadek, (do lewicowych poglądów to mi bardzo daleko), ale osoba, której jednym z największych osiągnięć było organizowanie „Czarnego protestu”, nie ma szans w drugiej turze z obecnym prezydentem. Dlaczego? Bo tam olbrzymiego znaczenia nabiera elektorat negatywny, a „Czarny protest” jest wygodnym narzędziem do zastraszania prawicowych i centrowych wyborców, i efekt będzie taki, że ludzie, którzy nie popierają Andrzeja Dudę, (np. ja), w drugiej turze pójdą na niego głosować tylko dlatego, żeby nie wygrał kontrkandydatka. Z tego powodu przegrał pan Komorowski, z tego powodu zawsze przegrywał pan Kaczyński, z tego powodu przegrał pan Tusk, i z tego powodu przegrał pan Wałęsa drugą kadencję.
    Nie wiem czy z punktu widzenia Lewicy nie lepiej byłby po prostu popierać kandydata KO, bo w samej Lewicy może się nie znaleźć osoba z małym elektoratem negatywnym, co oznacza klęskę w II turze, (o ile się do niej dostanie).

  3. Czekałem na artykuł na ten temat.Jestem daleki od egzaltowania się ludźmi.Czy jednak lewica ma czekać kolejne pięć lat.Bo zaatakuje centrum,bo zaatakuje prawica.No i co z tego.Niech Zandberg stanie naprzeciw reszcie kandydatów i będzie sobą bo przynajmniej ma coś do powiedzenia i wie jak to powiedzieć.Czy lewica chce dalej sama zaganiać się do kąta.Bo następne wybory ,bo jeszcze nie teraz,bo w przyszłości.Bo jeszcze kilka celnych przemówień w sejmie.Zobaczycie.Połowa wyborców lewicowych zostanie w domu,reszta z ciężkim sercem postawi krzyżyk przy szanownym inny kandydacie ..ale większość będzie żałować.No chyba że A.Zandberg nie chce.I na to już nic się nie poradzi.
    I będzie 5 %. Mniejsze zło,znów zasznurowane usta.I kiedyś tam ,kiedyś.A kto kiedykolwiek rąbnie pięścią w stół.

  4. Krypta Polityczna padła jak Janek Wiśniewski…….. Wujo Soros zakręcił chyba kurek, za co Kapela kupi dragi?

    1. bo lewicowemu (?) portalowi nie przyszło do głowy, że można pracować dla samej idei :) jak te setki tysięcy bezpłatnych komentatorów, codziennie czytających i komentujących teksty

  5. Reasumując:
    1. PIS wiadomo — brak prawyborów, Duda
    2. PO wiadomo — ustawione prawybory — jako rzekł pan dobrodziej z Radek z Chobielina — bo Schetyna wyciągnął z niebytu nieruchawą Kidawę a żeby było „demokratycznie” wyciągnął dodatkowo z kapelusza Jaśkowiaka i nie wiadomo do końca kogo Grzesiu wskaże.
    3. PSL nie za bardzo wiadomo — niby Władzio „tato ale ja nic nie umiem” chciałby być kandydatem ale musi się dogadać z koalicjantem czyli Kukiz 15, prawyborów brak.
    4. Tzw. lewica nic nie wiadomo — brak prawyborów a na giełdzie nazwisk łapanka, Zandberg niby chce, Biedroń niby by chciał a z lewicowymi babami to tylko takie popuszczanie „bąka” a nie poważny wybór.
    5. Konfederacja…. Nie wasza bajka ale przyznajcie, że tylko u nich sprawa w miarę jasna i w pełni DEMOKRATYCZNA, mianowicie zgłosiło się 9 kandydatów którzy rozpoczęli tour po 16 największych miastach Polski, na konwencje może przyjść i zagłosować każdy który wpłaci 3 dychy (nawet Piotr Nowak, Bojan lub Szumlewicz), po 16 mieście będzie wiadomo kto zostanie kandydatem……. Kto broni zrobić tak lewicy?

    1. To fakt, że Konfederacja wyjątkowo transparentnie i oddolnie podeszła do prawyborów, czego powinny uczyć się pozostałe partie. Kolejny raz wyszło na jaw, że libertarianie i tzw. lewica masturbujące się odmianą słowa „demokracja” przez wszystkie przypadki, mają tę „demokrację” w głębokim – ultrawodzowskim – poważaniu! Wpadka na własnym terenie to powód do zapadnięcia się pod ziemię ze wstydu.

    2. Ad. Fauxpas
      Nasi „demokraci” będą szukać „wodzostwa” w Rosji, Białorusi czy Korei a nie widzą tego u siebie, przed każdymi wyborami to WODZOWIE zatwierdzają ostateczny kształt list rzucając na Pomorze górala a w góry Kaszuba, Polska przed 89 była rządzona „wodzowsko” i tak jest nadal.
      Pozdrawiam.

  6. Chociaż nie jestem zwolennikiem antykomunisty Zandberga, to muszę przyznać, że potrafi zachować właściwe proporcje, czym zyskuje szacunek nawet wśród jawnych przeciwników. Nie będąc tępym fanbojem antyPiS i LGBT ma duży potencjał do pozyskania szerokiego elektoratu w różnych grupach wiekowych, czego nie da się powiedzieć o potencjalnych kandydatkach lewicy, które na 99% skończą gorzej od Hołowni i Bosaka.

    1. ale nie nadaje się na prezydenta wszystkich Polaków… a taka byłaby jego rola, zgadzam się z autorem… a dlaczego lewica ma w głębokim poważaniu demokrację? to oczywiste: kapitaliści nigdy nie pozwolą, by socjalizm wygrał drogą demokratyczną, droga do zwycięstwa z kapitalistami wiedzie zupełnie inną trasą, może ta prawda nie jest do końca uświadomiona przez lewicę ale jest prawdą, którą czuje ona intuicyjnie :)

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

AI – lęk czy nadzieja?

W jednym z programów „Rozmowy Strajku” na kanale strajk.eu na YouTube, w minionym tygodniu…