Najpierw ulice, teraz tablice. Z budynku Urzędu Wojewódzkiego w Łodzi przy Piotrkowskiej 104 usunięto tablicę upamiętniającą Armię Czerwoną. To dekomunizacyjny wierzchołek góry lodowej – do zlikwidowania jest jeszcze wiele tablic przy reprezentacyjnej ulicy miasta, sęk w tym, że zarówno ta konkretna kamienica, w której mieści się urząd, jak i cała Piotrkowska – są wpisane do rejestru zabytków. A zabytki nie podlegają dekomunizacji.
Wydawałoby się też, że nie można w nie ingerować. A jednak.
Następne w kolejce są: tablica na budynku przy Piotrkowskiej 83, upamiętniająca oddział Gwardii Ludowej „Promienistych” – a także tablica zawieszona przy Piotrkowskiej 219/221, upamiętniająca Józefa Strzelczyka. Oraz kilka mniej rzucających się w oczy i kilku patronów szkół, którzy jeszcze się ostali.
Akcja dekomunizacja. Po przeszło 70 latach z budynku Urzędu Wojewódzkiego zniknęła tablica poświęcona Armii Czerwonej. Waszym zdaniem to dobrze? #Lodz pic.twitter.com/uHhKrCyJ5H
— Łódź (@Miasto_Lodz) 28 marca 2018
Kilka tygodni temu Urząd Wojewódzki zerwał współpracę z miastem w zakresie nadzoru konserwatorskiego nad Piotrkowską – już nie zajmuje się tym miejski konserwator tylko wojewódzki. A on wydał zgodę bez problemu. Wytłumaczenie? Bo kamienica, owszem, jest zabytkowa, ale tablica już nie, ponieważ została powieszona po II wojnie światowej…
– Owszem, mamy świadomość, że zabytki nie podlegają dekomunizacji, ale kwestią do interpretacji jest, co w tej sytuacji należy za zabytek uznać. Bez wątpienia jest nim kamienica, podobnie, jak ulica Piotrkowska, ale tabliczka? Tu pojawiają się poważne wątpliwości, stąd taka, a nie inna decyzja konserwatora – powiedziała rzeczniczka Urzędu Wojewódzkiego Dagmara Zalewska.
Radni miejscy PO i SLD wraz z rodzicami uczniów protestują przeciwko zmianie patronów szkół i ulic oraz niszczeniu zabytków. A radni PiS poganiają. Ich zdaniem Łódź wykazuje wyjątkową opieszałość w dekomunizacji, na którą nie zostało już wiele czasu, bo powinna zakończyć się razem z miesiącem marcem.
– Ten dekomunizacyjny pęd to nic innego, jak mydlenie oczu, bo dekomunizację powinni zacząć od własnych szeregów i od „wycięcia” tych członków partii, którzy, choćby, w PRL-u zajmowali ważne stanowiska w prokuraturze. Nazwisk chyba nie muszę podawać, wszyscy wiedzą, o kogo chodzi – mówi Małgorzata Moskwa-Wodnicka, radna SLD. – Nie dość, że, być może, ogołacają zabytki, to jeszcze poganiają, by robić to szybciej.
Najpierw ulice, teraz tablice. Tym razem pod lupę IPN idą niektóre z tablic odnoszące się do czasów PRL. Jakie jest Wasze zdanie : likwidować czy zostawić? #dekomunizacja pic.twitter.com/9MxdO9AmtO
— Łódź (@Miasto_Lodz) 21 lutego 2018
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Należy robić bardzo dokładną dokumentację fotograficzną oraz domagać się, by tablice nie zostały zniszczone. A tak było np. z tablicą upamiętniającą miejsce zamordowania przez hitlerowców Janka Krasickiego na ul Jasnej w Warszawie w 2013 r., czy usunięcie kamienia upamiętniającego zamordowanie Henryka Gradowskiego przez policę polską w 1932 r. na pl. Zawiszy w Warszawie. Ten ostatni pomnik został usunięty w nocy, w 2005 r., przez służby podległe niesławnej pamięci prez. Warszawy, Lechowi Kaczyńskiemu.
W swoim czasie, gdy faszyści znajdą swe miejsce na śmietniku, stare tablice, pomniki i nazwy zostaną przywrócone.
PiSdziecka szajba