Najpierw ulice, teraz tablice. Z budynku Urzędu Wojewódzkiego w Łodzi przy Piotrkowskiej 104 usunięto tablicę upamiętniającą Armię Czerwoną. To dekomunizacyjny wierzchołek góry lodowej – do zlikwidowania jest jeszcze wiele tablic przy reprezentacyjnej ulicy miasta, sęk w tym, że zarówno ta konkretna kamienica, w której mieści się urząd, jak i cała Piotrkowska – są wpisane do rejestru zabytków. A zabytki nie podlegają dekomunizacji.

Wydawałoby się też, że nie można w nie ingerować. A jednak.

Następne w kolejce są: tablica na budynku przy Piotrkowskiej 83, upamiętniająca oddział Gwardii Ludowej „Promienistych” – a także tablica zawieszona przy Piotrkowskiej 219/221, upamiętniająca Józefa Strzelczyka. Oraz kilka mniej rzucających się w oczy i kilku patronów szkół, którzy jeszcze się ostali.

Kilka tygodni temu Urząd Wojewódzki zerwał współpracę z miastem w zakresie nadzoru konserwatorskiego nad Piotrkowską – już nie zajmuje się tym miejski konserwator tylko wojewódzki. A on wydał zgodę bez problemu. Wytłumaczenie? Bo kamienica, owszem, jest zabytkowa, ale tablica już nie, ponieważ została powieszona po II wojnie światowej…

– Owszem, mamy świadomość, że zabytki nie podlegają dekomunizacji, ale kwestią do interpretacji jest, co w tej sytuacji należy za zabytek uznać. Bez wątpienia jest nim kamienica, podobnie, jak ulica Piotrkowska, ale tabliczka? Tu pojawiają się poważne wątpliwości, stąd taka, a nie inna decyzja konserwatora – powiedziała rzeczniczka Urzędu Wojewódzkiego Dagmara Zalewska.

Radni miejscy PO i SLD wraz z rodzicami uczniów protestują przeciwko zmianie patronów szkół i ulic oraz niszczeniu zabytków. A radni PiS poganiają. Ich zdaniem Łódź wykazuje wyjątkową opieszałość w dekomunizacji, na którą nie zostało już wiele czasu, bo powinna zakończyć się razem z miesiącem marcem.

– Ten dekomunizacyjny pęd to nic innego, jak mydlenie oczu, bo dekomunizację powinni zacząć od własnych szeregów i od „wycięcia” tych członków partii, którzy, choćby, w PRL-u zajmowali ważne stanowiska w prokuraturze. Nazwisk chyba nie muszę podawać, wszyscy wiedzą, o kogo chodzi – mówi Małgorzata Moskwa-Wodnicka, radna SLD. – Nie dość, że, być może, ogołacają zabytki, to jeszcze poganiają, by robić to szybciej.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Należy robić bardzo dokładną dokumentację fotograficzną oraz domagać się, by tablice nie zostały zniszczone. A tak było np. z tablicą upamiętniającą miejsce zamordowania przez hitlerowców Janka Krasickiego na ul Jasnej w Warszawie w 2013 r., czy usunięcie kamienia upamiętniającego zamordowanie Henryka Gradowskiego przez policę polską w 1932 r. na pl. Zawiszy w Warszawie. Ten ostatni pomnik został usunięty w nocy, w 2005 r., przez służby podległe niesławnej pamięci prez. Warszawy, Lechowi Kaczyńskiemu.

    W swoim czasie, gdy faszyści znajdą swe miejsce na śmietniku, stare tablice, pomniki i nazwy zostaną przywrócone.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…