„Mówią na niego RAZ, ale to zwykłe zero” – napisał jeden z internautów na Twitterze. Rafał A. Ziemkiewicz to zdolny powieściopisarz i niewątpliwie utalentowany publicysta. Zastanawia, dlaczego przez ostatnie lata swoją karierę buduje wokół obrażania i poniżania kobiet. Wbrew większości komentatorów nie uważam, by były to wyłącznie rozpaczliwe próby zwrócenia na siebie uwagi zapomnianego złotego chłopca prawicy. Jego widzenie kobiet jest „systemowe”, dyskurs przez niego prezentowany jest typowy dla prawicy. W końcu wyszedł ze szkoły „Najwyższego Czasu” i Janusza Korwin-Mikkego, który z jednej strony demonstracyjnie całuje w rękę i przepuszcza w drzwiach, z drugiej mówi przed kamerami, że zawsze się trochę gwałci.
Gdyby zebrać wypowiedzi RAZ-a, począwszy od „kaszalotów” i chichotów z wykorzystania nietrzeźwej, przez wklejanie na Twittera zdjęć swojej żony w czarnej bieliźnie, aż po znieważanie Anny Dryjańskiej, protestującej pod domem Jarosława Kaczyńskiego – wyłania się z nich obraz typowej dla zadeklarowanych konserwatystów dychotomii: przyłączamy się do teamu całujących w ręce, ale całować będziemy tylko wybrane kobiety z naszego plemienia – damy oraz polskie matki wyjęte z Grottgera. Inne nazwiemy feminazistkami i szacunku odmówimy, bo go reglamentujemy. Zanegujemy fakt, że są kobietami, tak samo jak nasze żony, matki i córki. One są „kaszalotami”, szkodnikami, genderowymi potworami, które podkopują ustalony przez nas od wieków porządek. Janusz Korwin-Mikke powiedział kiedyś o feministkach, że nie powinny wychowywać dzieci, ponieważ wychowają swoich synów na homoseksualistów. RAZ w podobnym tonie mówi o Dryjańskiej, którą „mama urodziła, mimo że sama jest zdeformowana”. Przeprosin odmawia, bo chce, aby „chamstwo się chamstwem odciskało, inaczej feminazistki wejdą wszystkim na głowę”.
Ale potem w programach publicystycznych znów zgrywamy się dżentelmena w starym stylu, piewcę rodzinnego ciepełka, wielodzietności i obnoszenia się z obrączką na palcu. Mimo, że wcześniej z rozrzewnieniem wspominaliśmy poranek obok przypadkowego kaszalota. Kobiety, które patriarchalnych wizji świata Ziemkiewicza i Mikkego nie podzielają, lewitują gdzieś poza kategorią kobiecości, są trzecią płcią, którą należy zwalczać, a obrażanie ich najwyraźniej nie plami męskiego honoru. To bardzo wygodne uproszczenie, pomocne przy upychaniu świata do podpisanych szufladek. Nie da się kobiet szanować wybiórczo, swój szacunek rezerwując jedynie dla tych, które dadzą się animować jak kukiełki. Postuluję ciszę w mediach i odmowę goszczenia w nich Rafała Ziemkiewicza w roli komentatora – przeciwko haniebnemu, nienawistnemu językowi. On wbrew pozorom uderza we wszystkie kobiety.
Syria, jaką znaliśmy, odchodzi
Właśnie żegnamy Syrię, kraj, który mimo wszystkich swoich olbrzymi funkcjonalnych wad był …
No cóż, najzwyczajniejsze prawuśne chamstwo. Ale takie teraz rządzi i ktoś je do tej władzy wybrał
Michelle Obama mówiła o takich przypadkach w swoim przemówieniu.
I powiedziała też: prawdziwi mężczyźni nie muszą gnębić kobiet, aby poczuć się naprawdę silnymi.