Po wielu latach od rozpoczęcia kampanii na rzecz bezpłatnej komunikacji, której efektem jest to, że Polska jest dzisiaj światowym liderem w liczbie miejscowości z darmowym miejskim transportem zbiorowym, ktoś nagle zdecydował się na podwyżkę cen biletów i likwidację bezpłatnych przejazdów dla uczniów. Tym gorzej, że sprawa dzieje się w mieście, gdzie jedną z głównych sił politycznych jest SLD.
W 2012 r. Wolny Związek Zawodowy „Sierpień 80” zorganizował szeroko zakrojoną kampanie społeczną „Nie dla podwyżek cen biletów, Tak dla bezpłatnej komunikacji” w odpowiedzi na coraz śmielsze podwyżki cen biletów i okrajanie linii autobusowych. W jej ramach zasugerowano, że najlepszym rozwiązaniem będzie wprowadzenie bezpłatnej komunikacji dla wszystkich, gdyż i tak zdecydowana większość (średnio 70-80 proc.) budżetów transportów zbiorowych w Polsce jest pokrywana z budżetów miast. Kampania okazała się strzałem w dziesiątkę, a bezpłatny transport zbiorowy był wśród wiodących tematów w wyborach samorządowych w 2014 i 2018 roku. Od czasu tamtej kampanii nikt nie odważył się podnosić cen biletów, gdyż musiał liczyć się z tym, że w całym kraju „na fali” jest raczej idea wprowadzenia bezpłatnej komunikacji dla wszystkich lub przynajmniej dla uczniów. W tej chwili miast, które nie mają żadnych kasowników w autobusach jest w Polsce 60 i stanowi to połowę przykładów na świecie. Tych, gdzie za darmo mogą jeździć uczniowie, jest jeszcze więcej.
Teraz, kiedy opadł wyborczy pył, Częstochowa zamierza wypisać się z tego towarzystwa. Sprawa jest tym bardziej bulwersująca, że w mieście jedną z wiodących sił politycznych jest Sojusz Lewicy Demokratycznej, z niego wywodzi się prezydent miasta oraz 10 radnych. „Lewicowa wrażliwość” i fakt, że bezpłatne bilety były w 2018 r. eksponowane na sztandarach SLD w kampanii wyborczej nie pomagają. Program darmowych przejazdów dla uczniów skończy się z ostatnim dniem 2019 r., podwyżka cen biletów jednorazowych wejdzie w życie 1 listopada.
Jak miasto tłumaczy swoje decyzje? Głównie tym, że… podwyżek cen biletów nie było od 7 lat. Teraz bilet normalny uprawniający do przejazdu po mieście będzie kosztował 3,60, a nie jak dotąd 3 zł, bilet podmiejski – 5 zł zamiast 4,2, bilet całodobowy – 14 zł zamiast 10. Za bilet jednorazowy mieszkanka Częstochowy zapłaci więcej, niż korzystający ze swojej komunikacji miejskiej mieszkaniec znacznie większego Wrocławia.
Nie ulega jednak wątpliwości, że w tle jest obniżenie przez PiS podatków z 18 do 17 proc. oraz wprowadzenie stawki zerowej dla osób poniżej 26. roku życia. Te decyzje odbiją się na dochodach wielu gmin i nie ma raczej wątpliwości, że Częstochowa zareagowała właśnie na nie. Taka odpowiedź jest jednak najgorszą z możliwych. Warto przy okazji przyjrzeć się, jak pracownicy „skorzystają” na obniżaniu podatków. Zarabiając w granicach 2000 zł netto zachowamy niewiele (20-30 zł w miesiącu). Za to, jeśli mieszkamy w gminie, która rekompensuje sobie brak dochodu tak jak Częstochowa, na same bilety stracimy 2-3 razy tyle, gdy mamy dzieci. Ponownie okazuje się, że na obniżce podatków zyskają jak zwykle tylko bogatsi, którzy zachowają więcej w kieszeni, a z komunikacji miejskiej i tak nie korzystają.
Z raportów Krajowego Rejestru Długów wynika, że praktycznie wszyscy gapowicze w Polsce to są osoby biedne, pracujące na umowach śmieciowych lub bezrobotne, dla których jazda bez biletu to forma oszczędności. Warto w tym miejscu zauważyć, że w krajach skandynawskich jazda na gapę jest elementem buntu obywatelskiego przeciwko drogim biletom i za bezpłatną komunikacją. W tamtejszym internecie można znaleźć nawet instrukcje, jak unikać kontroli, a aktywiści organizują społeczne „ubezpieczenia” na wypadek mandatu, ze składką dużo niższą niż same bilety. I na marginesie: cała sprawa dzieje się w czasie, gdy podwyżki cen biletów o 15 proc. w Chile doprowadziły do ogromnych protestów. W Częstochowie podwyżka wynosi 20 proc.
Autor jest ekonomistą, pomysłodawcą. kampanii prowadzonej przez Sierpień 80 „Nie dla podwyżek cen biletów, Tak dla bezpłatnej komunikacji”, prowadzi stronę „Bezpłatna komunikacja miejska w Polsce” na Facebooku.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
SLD z nowym szyldem to wciąż ten sam liberalno-konserwatywny syf.
Przecież podwyżki cen biletów w Częstochowie były uchwalone i ogłoszone jeszcze przed wyborami, głosami tejże właśnie lewicy! Jakoś nie znalazł się odważny ,,lewicowy” redaktor który by przeciw tewmu zaprotestował, wszyscy (ze Strajkiem włącznie) zamknęli gęby na kłódkę i jedynie czytelnicy z ,,miasta świętej wieży” dawali upust swemu oburzeniu.
I taka z SLD jest właśnie lewica… powtarzam to od dawna, a wy się ciągle jaracie że Razem+SLD+Wiosna…
Czuję że bez ingerencji rządowej to ta bezpłatna komunikacja się nie uda… i już nawet podejrzewam jaki rząd to może wprowadzić…
A więc po czynach ich osądzajcie, a nie słowach.
Cóż…godzina płatnego parkowania w Częstochowie-2 zł. Bilet jednorazowy, normalny w Częstochowie-3 zł, ulgowy 1,50.
Rozwiązanie leży na ulicy. Ale i dla „lewicy” sld-owskiej najważniejszy jest los biednych, represjonowanych i prześladowanych kierowców.
Skoro ,,leży na ulicy” to powinieneś je podnieść, otrzepać z kurzu i… zaprezentować zamiast prawić komunały.
Co Ty na to Greg?
Słuszna uwaga @Greg. Ponadto kara za brak biletu jest znacznie wyższa od tej za dzikie parkowanie. Co zabawniejsze, absurdalna automania jest ukłonem w stronę przyjezdnych, nie zaś miejscowych. Niedawno opublikowano wyniki badania, zgodnie z którymi ponad 50% mieszkańców stolicy korzysta z komunikacji codziennie, a przynajmniej raz w tygodniu ponad 70%. Z własnych obserwacji na przykładzie Gdańska wyłania się podobny obraz. I to wcale nie jest tak, że ludzie nie chcą jeździć zbiorkomem. Kiedy na początku czerwca br. przejazdy były bezpłatne, w pojazdach pojazdach pojawił się ponadprzeciętny tłok.
hm…jakie koszty musi gmina poniesc zeby pobrac oplate za parkowanie? zadne, tylko parkometr postawic. a jakie zeby autobus ludzi wiozl…? nooo paliwo, pensja kierowcy, zakup i amortyzacja sprzetu
@jaa, parkometr i kontroler to kropla w morzu. Prawdziwe koszty dotowania prywatnego transportu samochodowego są ogromne – budowa i utrzymanie dróg + parkingów + rozjeżdżanych chodników, minimalizacja skutków negatywnego oddziaływania na otoczenie itp. Gdyby zostały one w 100% urynkowione na wzór singapurski (bardzo ciekawy temat!) w myśl zasady „korzystam = płacę”, auto stałoby się przywilejem rzeczywistej elity społeczeństwa oraz tych, którzy nie mają wyboru z racji np. niepełnosprawności.
Lewicowością nie da się napełnić baków autobusów.
Lewica robiła i niestety nadal robi bardzo wiele, aby już nigdy do władzy nie powrócić :(