„Przyjeżdżasz do szkolnego domu brudnym słowem matecznik kalać” – mówili w sobotę rano do arcybiskupa Marka Jędraszewskiego jego koledzy i koleżanki – absolwenci I LO w Poznaniu. Dostojnik zjawił się w stolicy Wielkopolski na obchodach stulecia istnienia swojej szkoły. Podczas protestu przed kościołem w dzielnicy Grunwald doszło do ciekawego zdarzenia. Z kościoła wybiegł ksiądz oskarżając zgromadzonych o zakłócanie mszy świętej.
Duchowny ubrany w szaty mszalne przerwał przemówienie organizatorki protestu – Marii Bąk-Ziółkowskiej. Interweniowała policja, mężczyzna został przeprowadzony na drugą stronę ulicy.
W proteście wzięło udział ponad sto osób, w większości absolwentów i absolwentek I Liceum Ogólnokształcącego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu. Akcja odbyła się pod kościołem Św. Michała, gdzie mszę świętą w intencji rocznicy „Marcinka” odprawiał abp Jędraszewski. Zgromadzeni zaprezentowali transparent z napisem: „Jędraszewski! Wstyd nam za ciebie!”
W kościele zabrakło nie tylko byłych uczniów liceum, ale również przedstawicieli władz miasta. – To mój gest dezaprobaty wobec braku reakcji metropolity na czyny, które wyrządzają krzywdę ludziom i Kościołowi – mówił wczoraj „Wyborczej” Mariusz Wiśniewski, zastępca prezydenta Poznania.
Agata Patalas, polonistka i absolwentka „Marcinka” przypomniała historie swojej uczennicy, dziewczyny pochodzącej z Rwandy, ocalałej z rzezi etnicznych w tych kraju. – Byłam dumna z tego, że moja szkoła przyjęła ją jako uczennicę i byłam dumna z tego, że zdała świetnie maturę. Arcybiskup Jędraszewski miałby ją dziś za osobę zagrażającą białej populacji. Przepraszam za język, ale to jest cytat z wypowiedzi arcybiskupa – mówiła nauczycielka.
Patalas podzieliła się również wspomnieniem związanym z ówczesnym proboszczem kościoła. – Kiedy do szkół weszła etyka, zjawił się na rozpoczęciu roku szkolnego i powiedział, że nie sądził, że miejsce, w którym on zdawał maturę będzie kiedyś „siedliskiem zła i grzechu”.
– Chce Wam powiedzieć o tym, jak czułam się jako dwudziestokilkuletnia wówczas nauczycielka, o której powiedział wtedy zupełnie bezkarnie, z pozycji władzy, do moich uczniów, że jestem powodem zła i grzechu. To doświadczenie zostało we mnie do dziś, to jest przykład kompletnej dehumanizacji, kompletnego braku empatii i odpowiedzialności – powiedziała Agata Patalas.
Energiczne przemówienie bez mikrofonu wygłosił Adam Ziółkowski.
– Przyczyna, dla której jestem dzisiaj tutaj, a nie tam (wskazał na kościół – przyp.red.) jest oczywista. Inauguracja stulecia obchodów mojego liceum przez głównego rzecznika polskiego ciemnogrodu jest przyczyną wystarczającą.Ale ja mam również przyczynę osobistą. Absolwent Jędraszewski osobiście znieważył moją córkę, moją żonę oraz mnie – mówił mieszkaniec poznańskiego Grunwaldu, prywatnie ojciec Agnieszki Ziółkowskiej, pierwszej osoby w Polsce urodzonej dzięki zapłodnieniu metodą in vitro.
W 2015 roku arcybiskup powiedział, że przegłosowanie przez Sejm ustawy o in vitro jest „zdradą wobec wartości moralnych, dla których wybuchło Powstanie Warszawskie”, rodziców, którzy korzystają z takiej metody nazwał „lewacką zarazą”.
– Czy ja mam iść na mszę celebrowaną tymi brudnymi łapami – pytał Adam Ziółkowski, wskazując również, że abp Jędraszewski jest przyrodnikiem-uzurpatorem, „guru ciemnogrodu” oraz rasistą, ksenofobem i wrogiem kobiet.
Głos zabrała również jego córka, aktywistka polityczna. – Obchody stulecia „Marcinka” powinny być, naszym zdaniem, celebracją tej samej postawy otwartości na świat i drugiego człowieka, którą kształtowała w nas szkoła, i którą reprezentuje jej patron. Jesteśmy zdania, że wypowiedzi arcybiskupa Jędraszewskiego stoją w kontrze do tych wartości – zauważyła Agnieszka Ziółkowska.
– Jest mi bardzo przykro, bo jestem praktykującą katoliczką. Nigdy nie sądziłam, że stanę po drugiej stronie ulicy. Ale kościół to prawda, ale prawda dzisiaj to my – powiedziała Halina Korasz, absolwentka „Marcinka”.
Kończącym akcentem zgromadzenia był wiersz napisany na tę okoliczność przez jednego z absolwentów z rocznika 1969.
„Lata płyną, czas ucieka, co nas jeszcze czeka?
Pamiętacie? Lekarz Marcinkowski, jakie miał przed laty troski? Bieda, choroby, umierające dzieci, czas tymczasem w przyszłość leci,
pamiętając o doktora trudzie znalazłem się w starej budzie, gdy miała już wiele lat,
obok w ławach niejeden chwat, poznańskiej młodzi dorodny kwiat,
wśród nas w ławach Marek – jak wielu o sukcesie marzy, że w sutannie mu do twarzy wiedzieliśmy od matury.
Po latach został biskupem. Brat przekroczył w ingresie katedry progi, on tylko grał obrońcę ubogich.
I przyjął za duchowego mistrza, biskupa przed którym drżał ministrant.
Drżał i ze wstydu się rumienił. Zmienił się nasz Marek, zmienił.
To, co w liceum jeszcze cenił zamienił na blichtru pozłotę. Adorując kleryków i win znawcę, jak się okazało starego oprawcę niewinności prawdy przy katedrze.
Czy Marek o tym wiedział? Przecież lat tyle przesiedział w „Marcinka” i seminarium ławach, przecież tyle egzaminów zdawał, że ten najważniejszy zdać powinien.
On z Paetzem raczył się winem i karierę mozolnie budował. Zasady i prawdy schował w sutanny przepastne fałdy. Co powiesz metropolito marny z wysokości krakowskiego tronu przyjeżdżasz do szkolnego domu brudnym słowem matecznik kalać.
Nie pozwoli z Marcinka wiara, nie będziemy zdrajcom mili, zostań duszpasterzem pedofili, a o maturze w tamtym maju, wspominaj w diabelskim raju. Bijcie na trwogę wawelskie dzwony, bądź Jędraszewski dziś potępiony, mimo że jesteś ziomkiem z Poznania, w piekle wygłaszaj swoje kazania”
Duchowny Jędraszewski podczas swojej kariery w kościele rzymskokatolickim obrażał m.in. osoby LGBT, a także rodziny, które zdecydowały się na zapłodnienie metodą in vitro. „Mamy tu do czynienia z ideologią na rzecz »wyboru« i bierzemy w nawias zalecenia moralne i etyczne. Wiem to z relacji osób, które zgodziły się na tę metodę. Kobieta, która poddana jest bolesnym zabiegom, przygotowującym na przyjęcie zarodka. To także upokarzające dla mężczyzny. Czy to jest miłość?” – mówił abp Jędraszewski w roku 2015.
Jędraszewski roztoczył też parasol ochronny nad oskarżanym przez kleryków o molestowanie abp Juliuszem Paetzem, który dzięki wstawiennictwu wpływowego kolegi od czasu do czasu koncelebruje msze święte w stolicy Wielkopolski i uczestniczy w życiu publicznym. Arcybiskup uznał też, że skazanie australijskiego kardynała George′a Pella za czyny pedofilskie to przykład prześladowań chrześcijan we współczesnym świecie.
W 2013 roku arcybiskup objawił się jako rasista. – Mogę sobie łatwo wyobrazić, że za jakiś czas, mam nadzieję, że sam tego nie dożyję, że w roku 2050 nieliczni biali będą pokazywani innym rasom ludzkim – tu, na terenie Europy – tak jak Indianie są pokazywani w Stanach Zjednoczonych w rezerwatach. Byli sobie kiedyś tacy ludzie, którzy tu zamieszkiwali, ale przestali istnieć na własne życzenie, ponieważ nie potrafili uznać tego, kim są od strony biologicznej – stwierdził ówczesny metropolita łódzki na spotkaniu z młodzieżą w Pabianicach.
Jędraszewski jest również zajadłym przeciwnikiem nauk o płci. Jego zdaniem za gender kryje się negacja Pana Boga, który „stworzył człowieka jako kobietę i mężczyznę”. – „Powołał ich do wspólnego życia, do tego, żeby żyli w małżeństwach, żeby rodzili dzieci, żeby czynili sobie ziemię poddaną. Dzisiaj chodzi o to, żeby się bawić, żeby – takie modne słowo – „grillować” – taka metafora współczesności. A po nas – niech będzie potop. Przy kwestionowaniu najbardziej – wydawałoby się dotychczas niepodważalnych zasad racjonalności, że ktoś jest kobietą lub mężczyzną. I to jest gender – mówił arcybiskup Marek Jędraszewski.
Para-demokracja
Co się dzieje, gdy zasady demokracji stają się swoją własną karykaturą? Nic się nie dzieje…
Ciekawe czemu dopiero teraz naród się obudził i czarnym pędza kota.