Po czym przenieść je do Polski. To świetny pomysł pana wicepremiera, by po Brexicie to Polska przejęła rolę londyńskiego City. Jest jednak kilka problemów.
Mateusz Morawiecki nie tylko ma takie zamiary. On nawet przystąpił do konkretnych działań. Udaje się mianowicie do Londynu, by tam przekonywać inwestorów zagranicznych, by przenosili swoje interesy z Wielkiej Brytanii do Polski. To, po milionie elektrycznych samochodów w niedługim czasie na polskich drogach, kolejna śmiała propozycja wicepremiera Morawieckiego, z której Jan Christian Andersen byłby dumny.
Wprawdzie, jak słusznie zauważył Morawieceki, Polska wprawdzie nie jest członkiem strefy euro, więc z funkcji sprzedażowych nici. Ale za to ileż perspektyw otwiera się w dziedzinie zarządzania danymi, informatyką ryzykiem – przekonywał minister rozwoju w TVN24. Polska, a szczególnie jej stolica, ma do zaoferowania wielu wspaniałych, wykształconych ludzi, programistów i informatyków. Morawiecki spotkać ma się w Londynie z przedstawicielami banków, funduszy powierniczych i emerytalnych. Owszem, pewnym problemem jest, związana ze sporem o Trybunał Konstytucyjny zauważalna niestabilność prawna, którą negatywnie oceniają na całym świecie. Ale wicepremier Morawiecki nie tracił dobrego humoru przekonując, że „nie o to pytają inwestorzy”.
Mateusz Morawiecki zapomniał dodać, że powinien przekonywać też potencjalnych inwestorów, by do Polski delegowali przede wszystkim białych, heteroseksualnych, wyznania katolickiego mężczyzn. Pozostali mogą mieć pewne problemy na ulicach polskich miast, bo niektórzy „wspaniali ludzie” mogą chcieć im wytłumaczyć, że są gorszym gatunkiem.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…