Jednak można jeszcze w Polsce powiedzieć prawdę o „żołnierzach wyklętych”. Prokuratura w Częstochowie nie będzie ścigać radnej, która przypomniała o antysemityzmie niektórych z nich i o cywilnych ofiarach powojennych leśnych oddziałów.
O ukaranie radnej PO Jolanty Urbańskiej starali się lokalni działacze PiS, byli radni Artur Sokołowski i Krzysztof Janus. Wzburzyła ich opublikowana przez nią na Facebooku grafika z informacją, że „żołnierze wyklęci” zabili 5 tys. cywilów, m.in. 187 dzieci. Urbańska wymieniła także pseudonimy „wyklętych”, których oddziały dopuściły się zbrodni – „Żbika”, „Burego”, „Łupaszki”, „Sokoła”, „Zygmunta”, „Szarego” i „Ognia”. Następnie wspomniała także o antysemityzmie „Groźnego”, „Warszyca” i „Otta”. Treść pojawiła się w medium społecznościowym w przededniu dnia pamięci antykomunistycznego podziemia.
Sokołowski i Janus nie przebierali w oskarżeniach pod adresem polityczki PO – zarzucali jej, że dążyła do zakłócenia państwowych uroczystości, posługiwała się mową nienawiści, nawoływała do waśni narodowościowych i etnicznych. Pojawił się nawet argument, że Urbańska zamierzała poróżnić Polaków i Żydów.
– To nie jest tak, że lewa strona lokalnej sceny politycznej może sobie pozwolić w przestrzeni publicznej dosłownie na wszystko – z typową dla swojej formacji demagogią komentował Sokołowski, uzasadniając złożenie doniesienia.
Gniewu prawicowców nie podzieliła jednak częstochowska prokuratura rejonowa. Po przesłuchaniu Urbańskiej i zapoznaniu się z materiałami dostarczonymi przez Sokołowskiego i Janusa śledczy stwierdzili, że wnioskodawcy przesadzili w swojej interpretacji. Prokuratura nie dopatrzyła się nawoływania do nienawiści na tle narodowościowym.
– Zgodnie z ugruntowanym orzecznictwem zachowania wyczerpujące znamiona takiego przestępstwa muszą jednoznacznie określać intencje sprawcy. Wypowiedzi muszą jasno wskazywać na niechęć i nienawiść do innych nacji – powiedział rzecznik prokuratury Tomasz Ozimek.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Żadny „wyklęci”, tylko polskojęzyczni bandyci.
I jeszcze jedno: można – rzecz jasna, a dokładniej: „teraz już można”. Wystarczająco dużo młodych ludzi kupiło bajeczki o „sowieckich gwałcicielach”, „zniewoleniu Polski”, „totalitarnym ustroju”, „krwawym kacie Feliksie” itd. itp. etc. Teraz to szanowni socjaldemokraci możecie sobie gęgać, bo utraciliście realne podstawy wpływu na rzeczywistość. Czy jednak kiedykolwiek chcieliście tę rzeczywistość zmieniać? Czy tylko malować w ładne wzorki drzwiczki do kapitalistycznego piekła?
jeszcze coś można w tym biednym Kraju rządzonym przez psychopatów
Ten kraj nie jest rządzony przez psychopatów, podobnie jak III Rzesza nie była. W obu przypadkach beneficjentami pozornie szalonych pomysłów są kapitaliści, właściciele ziemscy, właściciele dzieł sztuki z przeszłości i obiektów sakralnych. Łupaszka, Rajs i Siedzikówna są po to, by podważyć nacjonalizację i reformę rolną, by wreszcie zamki, pałace, fabryki, pola i lasy „wróciły do prawowitych właścicieli”. A odszkodowania za „bezprawne użytkowanie” pokryją potomkowie „awansowanych w 1944 chamów”.
Nic się nie dzieje bez przyczyny.