Ministerstwo wydało oświadczenie, w którym przyznaje, że pod presją mediów oraz organizacji pozarządowych rezygnuje z wprowadzenia przepisów umożliwiających gminom stworzenie osobnych szkół w ośrodkach dla uchodźców. Dzieci oczekujące na azyl w Polsce będą nadal „z automatu” wędrować do zwykłych szkół.

„W wyniku ponownej analizy projektu rozporządzenia MSWiA zmieniającego rozporządzenie w sprawie regulaminu pobytu w ośrodku dla cudzoziemców, MSWiA zaprzestało prowadzenia prac nad tym projektem. Tym samym prace nad rozporządzeniem nie będą kontynuowane” – napisał rzecznik ministerstwa. Presję na resorcie wywierali dziennikarze, Rzecznik Praw Dziecka oraz UNICEF. Do planów ministerstwa krytycznie odniosła się nawet Anna Zalewska.

„Wbrew niektórym opiniom – takie oddzielenie dzieci-cudzoziemców od ich polskich rówieśników nie tylko nie stanowiłoby adekwatnej odpowiedzi na pojawiającą się niechęć społeczności lokalnych do obcokrajowców, ale prowadziłoby zapewne do jej nasilania się na zasadzie obawy i odrzucania tego, co obce i inne. Wzajemne poznanie się jest najlepszą metodą walki ze stereotypami” – udowadniał RPD Marek Michalak.

Ministerstwo najpierw wydało „sprostowanie”, w którym podkreślało dobrowolność zastosowanego rozwiązania: to gminy miałyby decydować o tym, czy dane dzieci „nadają się” do polskiej szkoły, czy też powinny uczyć się w ośrodku, wyłącznie w swoim gronie. Krytyków projektu to nie przekonało: nadal mieli obawy, że samorządy będą prawa nadużywać i izolować dzieci cudzoziemców „na wszelki wypadek”. Zamiast tego organizacje domagały się większego wsparcia dla nauczycieli prowadzących wielokulturowe klasy, a także uwzględnienia różnic kulturowych w programach nauczania. Zamiast segregacji, zaproponowano zajęcia antydyskryminacyjne. Na razie ministerstwo wycofało się z niebezpiecznego projektu, który bazował na podsycaniu lęku przed mitycznymi uchodźcami.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Bo trudniej zadbać o dobry poziom kształcenia w naszych szkołach niż tworzyć szkoły gettowe. Spoko, nasze szkoły dla katolickich Polaniątek też już są prawie gettowe, więc paru imigraniątek poziomu nauczania w nich nie zaniży.

  2. Idea szczytna, humanitarna, tylko zapłacą za nią dzieci „tubylcze”, a nie wiadomo czy i nie imigranckie. Warto sięgnąć do bardzo bogatych w tej sprawie doświadczeń szkół niemieckich. Otóż klasy z uczniami imigranckimi wykazują znaczne obniżenie poziomu nauczania, a i uczniowie imigranccy czują się niekomfortowo i są zestresowani. Bo co ma zrobić uczeń, który może nawet jest niegłupi, ale nie za bardzo rozumie, co się do niego mówi. Problem mają także nauczyciele: poświęcać dużo czasu imigrantom, kosztem tubylczych uczniów, czy na odwrót.

    1. Hmmm, w sumie w gettcie mieliby z całą pewnością lepiej?

    2. Nikt – chodzi o to żeby gorzej nie miały polskie dzieci. Jeśli wspólna edukacja oznacza obniżenie i poziomu nauczania i bezpieczeństwa – vide problemy jakie z małymi nachodźcami w szkołach mają Niemcy i Szwecja – to lepiej aby mali imigranci uczyli się osobno. Nawet jeśli oznacza to getto. Bliższa ciału koszula, przykro mi…

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…