Niemieckich reparacji nie będzie – pismo z Ministerstwa Spraw Zagranicznych raczej nie pozostawia wątpliwości, chociaż resort w kolejnym dokumencie mówi o „kompleksowym przeglądzie” tej problematyki. PiS od początku zdawał sobie sprawę z tego, że nadzieje na niemieckie odszkodowania były sztucznie nakręcane?
O reparacje zapytał MSZ w interpelacji poseł Adam Ołdakowski. – Panie Ministrze przecież rząd tak zwanego PRL-u w 1953 roku nie miał legitymacji społecznej na to żeby z tych odszkodowań zrezygnować, bo był to rząd wybrany w sposób oszukańczy i zależny od Związku Radzieckiego nie miał prawa podjąć takiej decyzji – napisał. Odpowiedź, jaką w imieniu Witolda Waszczykowskiej sformułował dla niego podsekretarz stanu Marek Magierowski, z pewnością mu się nie spodobała.
Ministerstwo podkreśliło, że nie ma sporu co do tego, że Polska należy do państw najbardziej poszkodowanych przez niemiecki reżim nazistowski. Jednak „oceniając prawnomiędzynarodowe aspekty ewentualnej możliwości dochodzenia przez Polskę roszczeń z tytułu strat poniesionych w trakcie II wojny światowej, należy uwzględnić szerszą perspektywę historyczno-polityczną”, czytamy w odpowiedzi na interpelację. Dalej ministerstwo wskazuje szczegóły umów dotyczących reparacji i wreszcie cytuje Oświadczenie rządu PRL z 23 sierpnia 1953 r., w którym padają słowa „rząd polski zrzeka się z dniem 1 stycznia 1954 r. spłaty odszkodowań wojennych na rzecz Polski”. MSZ nie ma większych wątpliwości, że ten jednostronny akt państwa polskiego (nie „oszukańczego rządu”) miał – i nadal ma – moc sprawczą. Przypomina także, że takie stanowisko było już wyrażane przez rządy polskie po 1989 r. Jedyne, co można zrobić, to indywidualnie walczyć o świadczenia dla jeszcze żyjących ofiar nazistów przed niemieckimi sądami.
Kiedy „Gazeta Wyborcza” opisała treść interpelacji, MSZ uznało za stosowne zabrać głos jeszcze raz. Nie zaprzeczając podstawowym tezom własnej odpowiedzi zaznaczyło, że „trwa kompleksowy przegląd problematyki reparacji”. Brzmi dobrze, może znaczyć wszystko i nic.
Z całej sytuacji wypływają dwa wnioski – pierwszy, oczywisty, że żadnych reparacji nie będzie, a drugi, że politycy PiS, a przynajmniej MSZ, musieli o tym wiedzieć od samego początku. Wiedział o tym Witold Waszczykowski, także wtedy, gdy oskarżał opozycję o to, że działa na korzyść Niemiec i uniemożliwia pozyskanie słusznie należnych odszkodowań.
Nadal jednak są politycy PiS, którzy zaklinają rzeczywistość. – Opinia ministerstwa spraw zagranicznych nic nowego do sprawy nie wnosi – powiedział „Rzeczypospolitej” poseł Arkadiusz Mularczyk. Polityk zapewnia, że prawdę powie dopiero Biuro Analiz Sejmowych, kiedy przekaże swoją opinię o ważności decyzji rządu z 1953 r.
Polska trasa koncertowa probanderowskiego artysty
W Polsce szykuje się występ znanego, przynajmniej na Ukrainie artysty i szołmena Antona Mu…
san escobar ma swoje 5 minut – kretyn