Protest głodowy nauczycieli okupujących małopolskie kuratorium oświaty trwał 11 dni. Teraz do dalszej głodówki „nie ma już powodu”, jak poinformował Ryszard Proksa, przewodniczący sekcji oświaty w „Solidarności”.
Proksa oświadczył, że wobec trwających negocjacji z rządem, protest należy przerwać. Czeka na piątkowe propozycje Beaty Szydło, która przejęła rolę Anny Zalewskiej w rozmowach ze związkowcami.
– Postanowiliśmy razem z organizatorami, że nie ma już powodów, żeby kontynuować w najbardziej drastyczny sposób protestu jakim jest głodówka – mówił Proksa w czwartek po południu. – Ponieważ negocjacje jeszcze trwają i ponieważ pani premier obiecała, że jeszcze jakieś bonusy będziemy mieć.
W warszawskim Centrum „Dialog” trwają od 8.00 rano rozmowy ze stroną rządową. To już trzeci dzień rozmów ostatniej szansy. Sęk w tym, że prowadząca negocjacje wicepremier zdążyła już narazić się samorządom. Związek Miast Polskich połączył siły z ZNP – i alarmuje, że Szydło „wykazuje się lekkomyślnością”, usiłując przerzucić na samorządy koszty nauczycielskich podwyżek bez zwiększania subwencji.
Również szeregowi członkowie „Solidarności” uważają, że Proksa za szybko uwierzył w rządowe obietnice i pochopnie zadeklarował gotowość do podpisania porozumienia. Zaprotestowali między innymi członkowie „S” z Głogowa. Nazwali postawę przewodniczącego „służalczością wobec rządu”. Wczoraj pojawiły się zdecydowane głosy opowiadające się za zmianą przewodniczącego „S”.
Tymczasem w Głogowie. pic.twitter.com/Kl7roEpvrZ
— Justyna Suchecka (@jsuchecka) 3 kwietnia 2019
Natomiast samorządowcy ubiegają się o spotkanie z Mateuszem Morawieckim. Proponują 11 kwietnia. Andrzej Porawski, sekretarz strony samorządowej w Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego, twierdzi, że w tegorocznym budżecie nie ma przewidzianych pieniędzy na wrześniową podwyżkę 5 proc., którą kusi Zalewska. Rząd usiłuje udobruchać nauczycieli samorządowymi pieniędzmi, nie zwiększając wydatków na edukację.
Zgadza się z nim Sławomir Broniarz:
– Nie można bowiem próbować przekazać nauczycielom komunikatu, że „jeżeli chcecie podwyżek, to idźcie do samorządu” – dlatego że to strona rządowa decyduje o 94 procent naszego wynagrodzenia, w tym: elemencie kluczowym, jakim jest wynagrodzenie zasadnicze.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Genialne kacze posunięcie: my wam damy, oni zapłacą, a my i tak się nachapiemy.
Swojaki – niezależnie od układu – zawsze się nachapią. To typowa gra nerwów i przeciąganie liny. Zobaczymy.
Podejrzewam, że dopiero rozpoczynacie strajku (musi być koniecznie na dużą skalę) spowoduje zmianę postawy negocjatorów rządowych.
A egzaminy?
I tak zostaną przeprowadzone – tyle że później, co na dobrą sprawę odbije się na samych nauczycielach, bo rekrutacja do szkół wyższego szczebla opóźni się o kilka tygodni i trzeba będzie na dyżurach siedzieć do końca lipca.