Częstochowska prokuratura zajmuje się kolejną sprawą śmierci na komisariacie. Pod koniec maja spotkania z polską policją nie przeżył 63-letni obywatel Austrii.
Tragiczne zdarzenie miało miejsce ponad dwa tygodnie temu, ale wyszło na jaw dopiero teraz. Herbert Moravec, obywatel austriacki, razem z żoną Marią Heiderer przyjechał do Polski na pogrzeb jej ojca. Jak twierdzi kobieta, przechodzili w pobliżu miejsca, gdzie odbywał się koncert. Chociaż sami na imprezę się nie wybierali, wzbudzili podejrzenia pracownika ochrony, który zatrzymał ich, a kobiecie polecił pokazać zawartość torebki. Heiderer powiedziała austriackiemu portalowi kurier.at, że zachowywał się agresywnie.
Dlaczego musiał umrzeć Herbert Moravec?
Bo mówił po niemiecku?
Bo bronił żony przed chamstwem?
Co na to państwo PiS? https://t.co/0gBJWQu1aR— Max Fuller (@MaxFullerRatyzb) 13 czerwca 2017
Nieznający języka polskiego Herbert Moravec uznał, że jego partnerka znalazła się w niebezpieczeństwie i stanął w jej obronie. Został powalony na ziemię przez ochroniarzy, którzy zadzwonili na policję. Funkcjonariusze postanowili zatrzymać parę na 48 godzin. W radiowozie Moravec zaczął czuć się źle. Jego żona próbowała alarmować policjantów, że mężczyzna przeszedł zawał serca i potrzebna jest mu pomoc. W rozmowie z kurier.at twierdzi, że została wyśmiana. Zamiast pomocy lekarskiej, gdy nie było jeszcze za późno, usłyszała drwiny i pogróżki, iż małżonkowie będą musieli zapłacić za bezzasadną akcję ratowniczą. Kiedy lekarz został w końcu dopuszczony do Moravca, ten już nie żył.
Śledztwo w tej sprawie prowadzi częstochowska prokuratura. Czy fakt, że ofiara miała zagraniczny paszport, przyczyni się do porządnego przeprowadzenia czynności, czy też będzie tak, jak z Igorem Stachowiakiem? Okoliczności śmierci tego młodego mężczyzny na komisariacie we Wrocławiu, wskutek kilkukrotnego rażenia paralizatorem, nigdy nie stałyby się przyczyną zwolnienia agresywnych policjantów, gdyby nie publikacja w mediach nagrania pokazującego, jak został potraktowany.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Policja podobno powołana jest do ochrony życia obywateli i to niezależnie od kraju pochodzenia, a nie do zabijania. We wojsku jest tylko jedna kara za coś takiego: pod ścianę.
Za coś takiego powinna być kara śmierci.
Czas najwyższy wyciągać konsekwencje za takie postępowanie. Najwyższym dobrem człowieka jest życie i nie ma usprawiedliwienia na narażenie kogoś na jego utratę. Jestem zbulwersowany informacją, o zwolnieniu ze służby policjanta winnego śmierci Igora Stachowiaka. To bandyta, który powinien stanąć przed sądem z zarzutem zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem. Jego przełożeni, do szefa MSW włącznie również, za brak nadzoru, tolerowanie i tuszowanie tej sprawy. Idąc tokiem ich tłumaczenia mógłbym kogoś zarżnąć nożem, za co w charakterze kary złamano by mi rękę, która ten nóż trzymała, bo cóż winna reszta ciała, żeby gnić w więzieniu.
Gdyby to się satało w PRL, na obecnej Białorusi albo na jakiejś innej „Kubie” to z miejsca była by to „zbrodnia komunistyczna” oczywiście powiększająca 100 bilionów ofiar komunizmu. W kapitalizmie natomiast … no cóż w kapitalizmie ludzie umierają bo im tego nikt nie zabrania.
skórwysyństwo
Est malum publicum!