W Polsce mamy Mateusza Morawieckiego, składającego kwiaty na grobach hitlerowskich kolaborantów z Brygady Świętokrzyskiej, i historyków IPN wzdychający do generała Franco. Niedawno zaś to rząd węgierski przypomniał, że historyczny rewizjonizm ma się w tej części Europy doskonale.
Wpis, jaki pojawił się dwa dni temu na oficjalnym facebookowym profilu gabinetu rządzącego Węgrami pokazuje, że tamtejsza prawica nie widzi żadnego powodu do wstydu w postawie swoich poprzedników podczas II wojny światowej. Węgry były sojusznikiem faszystowskich Włoch i nazistowskich Niemiec od lat 30. Wojska tego kraju wzięły udział w niemieckiej inwazji na Jugosławię, okupując po niej Vojvodinę, a później w ataku Rzeszy na Związek Radziecki. Przyłączenie się do tej agresji zakończyło się dla węgierskich żołnierzy całkowitą klęską. 2 Armia Węgierska poniosła ogromne straty w bitwie stalingradzkiej, a następnie została rozbita pod Woroneżem w styczniu 1943 r. Jej straty osiągnęły poziom 120 tys. zabitych i rannych.
I właśnie do tych wydarzeń nawiązuje rocznicowa publikacja węgierskiego rządu. – Pamiętajmy o odwadze naszych przodków, którzy walczyli o Węgry nad Donem – zaczyna się wpis opatrzony zdjęciem żołnierza przy wojskowej mogile. Z dalszej części wpisu dowiadujemy się, że 12 stycznia 1943 r. armia radziecka rozpoczęła atak na siły węgierskie. Oczywiście o tym, co robiło węgierskie wojsko tysiące kilometrów od swojego państwa, po czyjej stronie stało i dlaczego zostało zaatakowane przez żołnierzy ZSRR, z wpisu już się nie dowiemy. „Chwała bohaterom!” – kończy się wpis.
Przepisywanie historii na Węgrzech ma się dobrze nie od wczoraj. W 2014 r. w Budapeszcie, w atmosferze kontrowersji i protestów, odsłonięty został pomnik upamiętniający niemiecką okupację Węgier z 1944 r. Ukazuje on archanioła Gabriela atakowanego przez orła. Przekaz rzeźby jest banalnie jednoznaczny i nijak nie sposób dowiedzieć się z niej, że Węgry znalazły się pod okupacją dlatego, że Hitler obawiał się możliwości podpisania przez dotychczasowych sojuszników separatystycznego pokoju z zachodnimi aliantami. Z pamięci wymazuje się fakt, iż Niemcy bez problemów utworzyli kolaboracyjny rząd złożony z węgierskich skrajnych nacjonalistów – strzałokrzyżowców. Węgrzy niechętnie pamiętają również o Zagładzie praktycznie całej społeczności żydowskiej tego kraju, zorganizowanej przez Niemców w 1944 r. i przez tenże kolaboracyjny rząd wspieranej.
– Ludzie lubią słuchać kłamstw, że Węgry, naród węgierski zawsze był niewinny – komentował w 2014 r. historyk Laszlo Karsai. Jego wypowiedź bardzo pasuje także do najnowszego gestu rządu w Budapeszcie.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Także na Litwie prezydentka Grzybowska odznaczyła dzisiaj kilku „leśnych”, którzy walczyli aż do lat 60-ch z władzą ludową. A dokładniej mówiąc zabijali Rosjan, Litwinów, Polaków Żydów i kto tam się im nawinął.
No ale przecież co roku 15 sierpnia słyszymy, że bolszewicy zaatakowali nasze dzielne wojsko pod Kijowem i nikt nie pyta co oni tam robili.
Tylko czekać, aż Francuzi zaczną utyskiwać, że Rosja zaatakowała Napoleona pod Moskwą.
Raczej sie zastanów co wojska bolszewickiej Rosji tam robiły.
Osobiście nie mam nic przeciw temu, by Madziarzy wrócili tam, skąd przyleźli rozwalając nasze słowiańskie kraje. Widać wtedy właśnie po to tam poszli. Teraz to już mogą wrócić.