23 maja w Krakowie, a 29 maja pod Sejmem w stolicy będzie okazja, by głośno powiedzieć rządowi, że jego „tarcze antykryzysowe” mają mnóstwo dziur, a kryzys jak zwykle uderza w najsłabszych.
Organizatorzy wydarzenia zaplanowanego na 23 maja nazywają je Strajkiem Wkurzonych, bo chcieliby zgromadzić w jednym miejscu – w maseczkach i z zachowaniem odstępów – wszystkich oburzonych obecną sytuacją w Polsce, z wielu powodów. W zaproszeniu do przybycia wskazane są cztery obszary, w których działania rządu, lub ich brak, powodują szczególne „wkurzenie”. To antypracownicze zapisy w kolejnych tarczach antykryzysowych, rosnące naciski na media, susza, która w tym roku dotyka Polskę oraz brutalność policji. Organizatorzy apelują o udział w proteście zarówno pracowników i bezrobotnych, jak i drobnych przedsiębiorców. Pierwszym przypominają, że rząd na kryzys zaserwował m.in. obniżkę wynagrodzeń i przyzwolenie na wysyłanie pracowników na przymusowe urlopy. Drugim, że warunki pomocy rządowej często okazują się nierealne, a prawo nadal faworyzuje wielkie korporacje.
Protest w Krakowie ma z założenia być apolityczny i gromadzić wszystkich „wkurzonych”, ponad podziałami.
Z kolei 29 maja pod Sejmem wybrzmieć ma mocny głos w obronie polskich pracowników. Również to zgromadzenie ma mieć apolityczny charakter, a symbole partyjne nie są mile widziane.
– Nie wiadomo co będzie dalej z milionami osób, które pozostaną bez środków do życia. Dość mamy państwa z kartonu, słabego wobec silnych i mocnego wobec bezbronnych! Dość mamy ustaw i rozporządzeń pisanych pod dyktando bogatych. Dość mamy tego, że pracownicy, bez których nie bylibyśmy w stanie przetrwać tego kryzysu, są zawsze na końcu! – piszą organizatorzy protestu ze Związku Syndykalistów Polski i Federacji Anarchistycznej Wrocław.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…