Częściowe, oficjalne wyniki wczorajszych wyborów prezydenckich w Nikaragui wskazują na ponowne, czwarte już zwycięstwo Daniela Ortegi z wynikiem ok. 75 proc. głosów oddanych na niego, przy frekwencji ponad 65 proc. W Managui, stolicy kraju, wystrzeliły ognie sztuczne nad cieszącymi się tłumami zwolenników prezydenta, podczas gdy Stany Zjednoczone ostro skrytykowały wybory, ich zdaniem „sfałszowane”.

 

Zwolennicy Ortegi i sandinistów na ulicach Managui. twitter

Dawna typowo bananowa republika podległa w całości polityce amerykańskiej (co doprowadziło niegdyś ten kraj do skrajnej nędzy) budzi w Waszyngtonie zgrzytanie zębów. Prezydent Joe Biden głośno oświadczył, że wybory w Nikaragui nie były „ani wolne, ani sprawiedliwe i na pewno nie demokratyczne”. Kandydat nikaraguańskiej opozycji, liberał Walter Espinoza, zyskał tylko 14,4 proc. głosów zajmując drugie miejsce, lecz część tej opozycji uważa teraz, że Espinoza jest w rzeczywistości sojusznikiem Ortegi.

Władze Nikaragui nie wpuściły do kraju ani bidenowskiej telewizji CNN, ani dziennikarzy Washington Post, gazety należącej do miliardera Jeffa Bezosa . Media te zwracają uwagę, że rząd skazał 39 osób na areszty domowe w czasie wyborów, w tym kilku kandydatów na prezydenta popieranych przez USA. Hasłem nikaraguańskiej opozycji był bojkot („Zostańcie w domu!”), podczas gdy Ortega utrzymywał, że zatrzymani kontrkandydaci – jak Cristina Chamorro, córka „amerykańskiej” prezydent z lat 90 ub. wieku Violety Chamorro – „nie chcieli, by wybory się odbyły, bo od dawna sprzedali dusze imperium”, popierając np. amerykańskie sankcje przeciw krajowi, co uznaje za „zdradę narodu”.

Manifestacja przeciwników Ortegi w Kostaryce. facebook

Wyborcy przepytywani wczoraj przez dziennikarzy zagranicznych wskazywali z reguły, że głosują na sandinistów i Ortegę, gdyż „szkoły i szpitale są darmowe”, co nie jest oczywiste w Ameryce Łacińskiej, lub opowiadali się za programami socjalnymi wprowadzonymi przez rząd. Opozycjonistom nie udało się zorganizować powyborczych protestów w Managui, ale kilkaset osób, emigrantów z Nikaragui, demonstrowało w San Jose, stolicy sąsiedniej Kostaryki, by napiętnować przebieg głosowania. Gratulacje dla Ortegi napłynęły natomiast z Wenezueli, Boliwii i Kuby, krajów regionu niezależnych od USA.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…