Raport z badania nosi tytuł „Zwyczaje finansowe Polaków”. Bardziej adekwatny wydawałby się jednak tytuł „Jak ciułają biedacy”.

Przede wszystkim promocje. Kupuje się głównie lub wyłącznie produkty „na promocji”. W tym wypadku grupa wiekowa nie ma znaczenia. Podobnie jak płeć. Z badania wynika, iż kobiety przeważają w grupie osób najbardziej zainteresowanymi obniżkami cen jedynie o 9 pkt. procentowych – 59 proc. Słynna „Grażyna Rabaciara” z internetowych memów, jest więc podobnie reprezentatywna jak jej męski ekwiwalent, który nie jest tak popularny. Badanie ujawniło, że z promocji najczęściej korzystają mieszkańcy Podkarpacia i Górnego Śląska.

Kolejnym sposobem oszczędzania są dokładne rozliczenia z kelnerami. Ponad 30 proc. badanych nigdy nie zostawia napiwków w lokalach gastronomicznych. W grupie wiekowej 18-24 lata do takiej praktyki przyznała się połowa respondentów (49 proc.). 45 proc. emerytów także nie zostawia napiwków. Największe szanse na dodatkowe drobne kelnerki i kelnerzy mają gdy trafi im się konsument w przedziale wiekowym 35-54 lata.

Jako sposób oszczędności co piąty badany wskazał też nieżyczliwość papierosową. Tzn. około 20 proc. badanych oszczędza paląc zakupione przez siebie papierosy samemu i nie częstując nimi nikogo. Przodują w tej praktyce mężczyźni po 64 roku życia, zwłaszcza w woj. kujawsko-pomorskim. Nie odmawiają za to osoby młode. Niekoleżeńskie zachowania w tym względzie deklaruje, w grupie wiekowej 18-24 lata, deklaruje jedynie 14 proc. badanych.

Sposobem na ograniczenie kosztów jest też szukanie darmowych miejsc do parkowania auta. Aż 40 proc. respondentów jeździ tak długo, aż znajdzie takie miejsce. Widać jakąś obłąkańczą awersję do publicznej komunikacji zbiorowej.

Na końcu listy znajdują się happy hours i szukanie możliwości darmowej dostawy zakupów.

Badanie przeprowadzono na zamówienie BIG InfoMonitor.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Nigdy nie podobał mi się zwyczaj dawania napiwków w lokalach. Moim zdaniem coś takiego nie powinno w ogóle mieć miejsca. Niech knajpa wlicza „prowizję” kelnera/kelnerki w rachunek i niech to będzie oficjalnie i formalnie, a nie na zasadzie takiego pseudo-żebraczego „niewiadomoco”, bo czymś takim jest dla mnie napiwek. Jak właściwie rozumieć taki twór jak napiwek? Jako łaskawość „pana”, który, jeżeli jest zadowolony, rzuci jakiś grosz obsługującemu go „słudze”? Bo z czymś takim kojarzy mi się dawanie napiwków.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…