Partia Ryszarda Petru zgłosiła projekt ustawy, który może znacznie utrudnić działalność związkom zawodowym. Propozycje „obrońców demokracji” w praktyce będą oznaczać wyrzucenie organizacji pracowniczych poza teren zakładu oraz ograniczenie źródeł ich finansowania.
Parlamentarzyści .Nowoczesnej dotychczas w Sejmie zajmowali się głównie zgłaszaniem wniosków o przerwy w obradach. Teraz jednak ma się to zmienić. Jedna z pierwszych propozycji pokazuje prawdziwe oblicze formacji wolnorynkowych dogmatyków. Na celowniku znalazły się związki zawodowe. Politycy .N wzorem swojego guru – Leszka Balcerowicza powtarzają bzdury o „przywilejach związkowych”, które należy niezwłocznie ograniczyć.
Co zakłada projekt .Nowoczesnej? Ludzie Ryszarda Petru chcą zlikwidować etaty związkowe. W ich wizji, działacze powinni wykonywać swoje obowiązki po godzinach pracy, a za czas poświęcony na aktywizm związkowy pracodawcy nie musieliby płacić. W praktyce wdrożenie tego rozwiązania oznaczać będzie paraliż działania struktur organizacji pracowniczych, gdyż osoby zatrudnione na etatach związkowych wykonują obecnie szereg prac organizacyjnych i koordynacyjnych. Jest oczywiste, że w czasie wolnym nie zdołają wykonać takiej pracy. Posłowie uważają, że ich pomysł przyczyni się do poprawy sytuacji polskiego górnictwa, gdyż straty kopalń zostaną zmniejszone o 5 proc. Nie podano jednak żadnych dokładnych wyliczeń.
Drugim, równie niebezpiecznym pomysłem, jest zmiana trybu odprowadzania składek, które dotąd trafiały do kasy związkowej z poboru prowadzonego wśród członków przez pracodawcę. W świetle nowych przepisów właściciel firmy będzie do tego zobligowany wyłącznie wtedy, gdy taki mechanizm zostanie wynegocjowany w układzie zbiorowym. Dla wielu komisji zakładowych będzie to oznaczać drastyczne zmniejszenie przychodów.
Kolejną propozycją jest wprowadzenie pełnej jawności finansów organizacji związkowych. Twórcy ustawy tłumaczą, że takie rozwiązanie wprowadzi demokratyczną kontrolę szeregowych członków nad związkową wierchuszką. W przeciwieństwie do dwóch poprzednich, ten pomysł jest godny rozważenia, jednak warto pamiętać, że organizacje zrzeszające pracodawców od lat głośno sprzeciwiają się wprowadzaniu jawności płac na poziomie ich przedsiębiorstw. Kapitaliści chcą zatem patrzeć na ręce związkowcom, podczas gdy swoje chowają skrzętnie pod stołem.
Związki mają również stracić pomieszczenia, których udostępnienie było dotąd obowiązkiem pracodawcy. Projekt .Nowoczesnej zakłada, że takie wnętrze może zostać przydzielone jedynie wtedy, gdy firma posiada „odpowiednie zasoby przestrzenne”.
[crp]Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Zwiazki zawodowe w Norwegii? To członkowie oplacaja składki na całkowitą ich działalność, z własnej kieszeni. ok 4% miesiecznego przychodu. Nie są w żaden sposób uzaleznione od zakładów pracy, działają świetnie, sam jestem ich członkiem.
W Norwegii od 40 lat obowiązuje prawo, zgodnie z którym przedstawiciele pracowników, w większości związkowcy, zasiadają w radach nadzorczych i zarządach firm, pośrednicząc w przekazywaniu menadżerom wysokiego szczebla, uwag i propozycji zatrudnionych. Norweskie związki mają stabilną sytuacje finansową. Wynikającą m.in. z finansowania przez przedsiębiorstwa szkoleń i lokali związkowych oraz wynagrodzeń dla etatowych związkowców lub oddelegowanych przedstawicieli pracowników,
a także ulg podatkowych od związkowych składek.
Ja napewno jestem za tym, aby wrócił system pałowania buractwa, tak jak kiedyś lało się po mordzie, fryzjerów, kelnerów, portierów i to było bardzo pozytywne, bo bydła niecywilizowanego nie da się argumentami naprostować, tylko przemocą, aby wieprze ze wsi nie wylewali jadu z chorych ryjów. To było dobre bo chamowało chama w drgawkach konwulsyjnych nienawiści i to trzeba przywrócić, bo bydła nie udało się cywilzować, i szpicrutą przez ryja.