Nowy dyrektor Instytutu Pamięci Narodowej udzielił obszernego wywiadu „Rzeczpospolitej”. Zapowiedział czas rozliczeń. Odniósł się również do sprawy zdewastowania nagrobka Bolesława Bieruta.
Linia, którą obrał sobie Instytut zdaje się nowemu dyrektorowi dobra i nie zamierza jej zmieniać. Szarek zapowiedział, że nie chce robić rewolucji ani „wywracać IPN do góry nogami”, lecz stanowczo domaga się jego większej aktywności w życiu politycznym.
Co to oznacza? Rozliczenia, rozliczenia, rozliczenia: – Gdybyśmy sprawy polsko-ukraińskie załatwili na początku lat 90., dzisiaj nie mielibyśmy problemów, jakie mamy z Wołyniem. Gdybyśmy wtedy zakończyli sprawę lustracji i dekomunizacji, dzisiaj bylibyśmy w innym punkcie polityczno-historycznym. Zbyt wiele lat dla świętego spokoju uciekaliśmy od lustracji. To był błąd – to pierwsza zapowiedź tego, jak pod rządami Jarosława Szarka działać będzie IPN. W zasadzie tę deklarację rozumieć można jako uruchomienie machiny policji historycznej, której nic nie zatrzyma, a obecna władza życzliwym okiem patrzeć będzie na jej działania.
– w Polsce nie powinno być gloryfikacji zbrodniarzy i aparatczyków PRL – uciął nowo mianowany dyrektor temat dewastacji nagrobka Bolesława Bieruta. Podobnie jak minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, Szarek „rozumie motywy sprawców”, choć zastrzega, że „to było złamanie prawa”.
Kandydatura Jarosława Szrka na stanowisko dyrektora IPN jest dla rządzących kandydaturą idealną. Sejmowa Komisja Sprawiedliwości zarekomendowała jego wybór 15 głosami „za” przy tylko jednym sprzeciwie i trzech wstrzymujących się. Pytany podczas posiedzenia o kwestie Jedwabnego i ewentualnej współpracy „Bolka” – zdał egzamin z dekomunizacji celująco.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
