Jan Kurowicki, Estetyczne przysłony rzeczywistości, Agencja Wydawnicza CB, Warszawa 2016

Entuzjaści felietonów prof. Jana Kurowickiego na strajk.eu mają szansę dostać większą porcję „Okruchów niepoprawności” i im w szczególności zadedykować pragniemy tę pozycję wydawniczą. Nowo wydane „Estetyczne przysłony rzeczywistości” to zbiór esejów, w swojej formie zbliżonych do minianaliz ukazujących się na łamach naszego portalu. Autor, filozof i teoretyk estetyki, bierze na warsztat pojęcia, takie jak m.in. czystość, brud, raj, kontemplacja, oryginał, substytut czy pamiątka – i przeprowadza je znaną naszym czytelnikom ścieżką: poszukuje ich w filozofii, literaturze i sztuce, po czym zestawqia ze sobą różne ich wizje, aby w końcowej części analizy zgrabnie wpleść je w obrazki z codziennego życia społeczno-politycznego.

Nazywa je „estetycznymi oczywistościami”, które są niczym „koń u Benedykta Chmielowskiego, który jaki jest – każdy widzi. I tak, jak bezwiednie dosiada się tego konia, nie myśląc o nim, tak doświadcza się ich, traktując je jako coś zrozumiałego samo przez się”.

„Już od wielu lat zajmuje mnie estetyka, która nie skupia się tylko na wyżynach sztuki. I nie zamyka się w niebotycznych krainach jej Piękna, Wzniosłości, Harmonii, Doskonałości itp. Próbuję więc budować nową: taką, co wyjaśnia właśnie owe estetyczne oczywistości i ich społeczne panowanie nad ludzką twórczością, świadomością, wrażliwością i wyobraźnią” – autor wyłuszcza cel oraz wprowadza czytelnika w specyficzną formę swoich felietonów w bardzo wyczerpującym wstępie. Zastrzega się, że nie chciałby „popaść w wulgarny socjologizm czy ekonomizm. I przede wszystkim ustalić sposoby przejścia i drogi od owych stosunków do wyobraźni, które sprawiają, że w ich obrębie sploty tych stosunków przejawiają się w postaci estetycznej”.

Książka nie jest wyłącznie zbiorem esejów najnowszych, stanowi wybór z poprzednich książek autora (m.in. „Wartości estetycznych fotografii”, „Dlaczego ozdoba zdobi” czy „Estetyczności środowiska naturalnego”) wzbogacony o nowe przykłady i „nowe wątki, które uwydatniają więź między nimi. I tak z dawniejszych rzeczy powstała niejako nowa całość”.

Autor odcina się od określenia „poezja myślowa”, twierdząc, że książka nie zawiera wyłącznie impresji eseisty, ale pełna jest „różnorodnych form i środków literackich na równi z filozoficznymi. I jedne, i drugie bowiem są równowartościowe dla podjętych tu przedsięwzięć poznawczych”. Ja osobiście również nie uważam tego określenia za adekwatne, ponieważ każdy wywód jest ujęty w ramy żelaznej logiki, idzie ścieżką nakreśloną i przemyślaną, która ma swój początek i cel, nie jest błądzeniem po meandrach świadomości i pustym popisem błyskotliwości – a to główne współczesne grzechy poetów, bawiących się w publicystów. Trzeba bowiem wiedzieć, że autor parał się również poezją.

Weźmy na warsztat kategorię brudu. Wychodzimy od obrazka „sprzątania świata” i bezowocnych prób zaszczepienia w młodzieży ekologicznej świadomości i dbałości o odtworzenie „pierwotnego”, czystego kształtu świata. To – jak wywodzi autor – ma swoje źródło w XIX- i XX- wiecznych praktykach higieny ciała. Brud jest czymś wszechobecnym, elementem poniekąd naturalnym, bo nie zmieniającym stałych konstytucji i cech rzeczy, a jednak czymś „nałożonym”, „nie na miejscu”, „zaburzającym”. Łączy się ściśle z kategorią miejsca, w którym wchodzi w relacje i może stworzyć strefę tabu. Tu wchodzi również jego abstrakcyjny sens (na przykład w połączeniu z kategoriami świętości i czystości rozumianej jako bezgrzeszność), aby wrócić w końcu do obszaru natury (tu przywołane zostaje dzieło Hermana Hessego).

Człowiek traktuje naturę jako przedłużenie swojego ciała lub domu, nie dostrzegając, że jest de facto bierna i obojętna, przyjmie w siebie wszystko, zgodzi się na każdą ingerencję. Dla człowieka to pozostałość po sacrum. I, tym razem powołując się na Adorna, udowadnia autor, że w przypadku przeciwstawienia techniki i technologii – nie ma mowy o przeciwieństwie estetycznym. W XVIII wieku sentymentaliści „wracali do natury”, wielbili przyrodę i wszystko, co w niej nienaruszone, jako synonim czystości.

Jedynym przeciwieństwem brudu jest sterylność. I tutaj brud zyskuje pozytywne konotacje, jako element ludzkiego (nie-boskiego) porządku, niedoskonałości towarzyszącej każdemu człowiekowi, symbolizujący ludzką naturę. W XIX i XX wieku po rewolucji przemysłowej i wraz z narodzinami nowoczesnej kultury masowej, brud, ten element zaburzający, stanowić może odpowiedź na to, co ustandaryzowane, świadczyć o oryginalności, artystycznej wolności i odwadze. W przewodnikach turystycznych fenomenem dzisiejszych czasów są atrakcje, takie jak „najbardziej zanieczyszczone jezioro” czy miasto świata. Brud i szpetota to dla współczesnego człowieka pozytywne kategorie estetyczne: beztroska niedoskonałości, ulga, uwolnienie od narzuconych kanonów, ale też i zakorzenienie w naturze, odkłamanie pewnej estetycznej iluzji.

„Estetyczne przysłony rzeczywistości” zawiera kilkadziesiąt takich intelektualnych wędrówek wzdłuż różnych abstrakcyjnych pojęć. To książka-opowieść do niespiesznego delektowania się przykładami, obalania ich, następnie ubierania w nowe ramy. Odsłania kulisy umysłu, który operuje na instynktownie kojarzonych, oczywistych pojęciach.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Liczyłem na komentarz niestrudzonego komentatora Andego w stylu: „dziękuję pani Weroniko za tę recenzję, jako wielbiciel felietonów pana profesora nie omieszkam przeczytać”, ale widać antypatia pana Andego do pani Weroniki jest tak wielka, że na taki komentarz się nie zanosi.

    1. Dziękuję pani Weroniko za recenzję. Jako wielbiciel felietonów pana profesora kupię tę książkę kiedy odwiedzę Ojczyznę . Pozdrawiam.

  2. Za każdym razem kiedy czytam albo słyszę o brudzie to mi się przypomina śp. Zygmunt Kałużyński ;)

    Kto pamięta „Perły z lamusa”?

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Para-demokracja

Co się dzieje, gdy zasady demokracji stają się swoją własną karykaturą? Nic się nie dzieje…