ONZ zaapelowało do krajów bogatszej Północy o zwiększenie pomocy humanitarnej dla krajów biednych. W przeciwnym razie grozi im absolutna katastrofa.
To charakterystyczna dla krajów biednych, że jeden kryzys pociąga za sobą kolejne, na podobieństwo kaskady. Na biedę i wojny nałożyła się sytuacja zdrowotna związana z pandemią koronawirusa. Ta mieszanka może być, dosłownie, zabójcza.
Mark Lowcock, podsekretarz ONZ ds. humanitarnych i koordynator pomocy w sytuacjach kryzysowych stwierdził jasno, że dotychczasowa pomoc jest dalece niewystarczająca i apeluje dodatkowo o 3,6 miliarda dolarów i co większy cała sumę pomocy do 10,3 miliarda dolarów. Pieniądze te pójdą na walkę z głodem i związaną z tym walkę z pandemią.
A potrzebujących jest wielu – pieniądze pójdą na pomoc dla 63 państw Afryki i Ameryki Łacińskiej (o koszmarnych perspektywach tego regionu pisaliśmy tutaj), zatem to wcale nie jest aż tak wielka suma, jak by się mogło wydawać.
Lowcock zwrócił uwagę, że słusznie bogate kraje ratują swoje gospodarki nie zwracając już uwagi na neoliberalne ekonomiczne wymogi i prawidła, ale ich reakcja, a raczej jej brak, na sytuację w innych krajach była „rażąco niewystarczająca i niebezpiecznie krótkowzroczna”.
Jak oczekuje Lowcock do już dotkniętych kryzysem Somalii, Sudanu Południowego, Jemenu i Nigerii, mogą w najbliższym czasie dołączyć Sudan, Zimbabwe i Haiti. Do grudnia, jeśli pomoc międzynarodowa nie przybierze konkretniejszych form,. Głodem będzie zagrożonych 121 milionów (!) ludzi.
Pieniądze pilnie potrzebne są na sprzęt medyczny, kampanie informacyjne i logistykę na walkę z wirusem i głodem jednocześnie. Dość powiedzieć, że dziennie może umrzeć, jak szacują agendy ONZ, do 6000 dzieci z powodów, którym można było zapobiec.
Zwrócono także uwagę, że wirus może zbierać swoje śmiertelne żniwo w obozach dla uchodźców, jak np. w obozie w Idlib, w którym stłoczone są setki tysięcy ludzi, a w zeszłym tygodniu potwierdzono dam pierwsze przypadki koronawirusa. Syryjski system zdrowotny jeszcze przed koronawirusem, z powodu wojny domowej, był niemal całkowicie zdewastowany. Zagrożonych śmiercią z powodu pandemii w krajach o niskich dochodach jest 1,67 miliona ludzi.
Bogate kraje na razie najlepsze są w gadaniu o pomocy: toczą się one w Kongresie USA i amerykańskim Ministerstwie Spraw Zagranicznych, w Unii Europejskiej. Chiny na razie obiecały dwa miliardy.
A czas płynie.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
To nie epidemia czy kryzys są „winowajcami” – one tylko uwypuklają prawdziwy problem: przeludnienie. Prawda jest okrutna – jeśli dzisiaj uratujemy od głodu milion ludzi, to najpóźniej za 30 lat będzieli musieli ratować 5-7 milionów, bo kobiety w tych najbardziej zagrożonych regionach uszczęśliwiają świat minimum piątką dzieci, a dwanaścioro też nie jest niczym nadzwyczajnym.
A może pora zadać pytanie DLACZEGO POMOC JEST TAK MARNA? Czyżby z prostego powodu że WSZYSTKO TO INTERES?
Dla kraju przyjmującego (a jego oligarchów w szczególności) również. Przy tej okazji kilka fortun naprawdę się upasie. A potrzebujący zamiast spodziewanych lekarstw dostaną znów czopki na hemoroidy i maść na odciski. Najważniejsze że koncern-darczyńca będzie mógł to sobie wrzucić w koszty i odpisać od podatku. I tu są największe przepychanki.