O potrzebie lewicowej gniewnej narracji , czemu lewica salonowa rozjeżdża się z ludźmi wykluczonymi i czemu trzeba izolować faszystów portal Strajk rozmawia z Pawłem Czekałą, „Pigułą” założycielem, liderem, gitarzystą wpływowego polskiego street punkowego zespołu The Analogs, który pokazał Korwin-Mikkemu, gdzie jego miejsce.
– Twój diss na Janusza Korwina-Mikke zakotłował w sieci, również dlatego, że jest autentyczny…
– Jestem chłopakiem ze Szczecina, który dorastał na blokowisku w latach osiemdziesiątych. Wtedy zainteresowałam się punk rockiem i jestem z tą muzyką związany do dzisiaj. Przechodziłem różne koleje muzycznego losu, aż wreszcie w 1995 roku założyłem zespół The Analogs, który gra od 25 lat. Jesteśmy zespołem mocno niezależnym. Nie jesteśmy znikąd. Mamy swoją publiczność, mamy płyty, przychodzi na nas sporo ludzi, choć na polskiej scenie punkrockowej nie jesteśmy specjalnie eksponowani przez promotorów i guru tej muzyki.
– Dlaczego?
– Ze względu na to, że jesteśmy uważani za prostaków i dresiarzy. Chodzi o nasze teksty. Ale to nie przeszkadza nam w niczym. W zeszłym roku razem z koncertami akustycznymi, z trasą po Europie i koncertami w zakładach karnych i młodzieżowych ośrodkach wychowawczych zagraliśmy 164 koncerty.
– Granie w zakładach karnych i ośrodkach wychowawczych to raczej nieczęsto spotykana forma aktywności. Skąd się to wzięło?
– To w ramach „Projektu Pudło”, który razem z drugim gitarzystą naszego zespołu Kamilem Rosiakiem realizowaliśmy w zeszłym roku. Przearanżowaliśmy utwory na gitary akustyczne i mieliśmy całą trasę koncertową po zakładach karnych w Polsce. Te koncerty w więzieniach i różnego rodzaju ośrodkach dla uzależnionych będziemy kontynuować dalej, bo cieszą się bardzo dużym zainteresowaniem.
– Słuchali was?
– Wiesz co, dorastałem na zwykłym osiedlu z blokami, chodziłem do normalnej zwykłej szkoły podstawowej, potem siedziałem dwa razy w więzieniu, drugi raz ponad cztery lata. I te tematy związane z wyobcowaniem, wykluczeniem są mi bliskie. Chcieliśmy dotrzeć z nimi do tych wszystkich, którzy nie mogą być ze swoimi bliskimi, rodzinami, dziećmi i z wszystkimi, których kochają. Pomóc im w walce z wykluczeniem, samotnością i nieprzystosowaniem. Teksty naszych piosenek przemawiają do tych ludzi, bo mogą się identyfikować z ich treścią. Nie piszę piosenek o czymś, o czym nie mam pojęcia. The Analogs śpiewa teksty o tym, co przeżyłem, odczułem ja albo ludzi mi najbliżsi.
-Twoja odpowiedź Korwin-Mikkemu pokazała, według mnie, ważną rzecz: że ktoś wreszcie mocno zareagował na wyzwiska pod adresem środowisk lewicowych.
– Jestem zdecydowanie antykapitalistyczny od lat. To są moje poglądy. Klip Korwina przelał czarę, przerwał tamę. Tak naprawdę pisałem o tej całej sytuacji, która w Polsce panuje od wielu lat, od 1989 roku. O tym, jak są traktowani przez establishment ludzie, których na godne życie po prostu nie stać.
– Powiedziałeś, że klip Korwina był kropla, która przelała czarę. Wyczuwasz wściekłość tej części społeczeństwa, którą portretujesz w swojej twórczości? Masz czelność powiedzieć o tym, że społeczeństwo składa się nie tylko z tych, co mają kasę, ale też tych niewidocznych, którzy próbują normalnie żyć i do czego mają prawo
– Oczywiście. Uważam, że podziały społeczne są teraz tak bardzo widoczne, skrajne. Zobacz, jakie są reakcje ludzi, których możemy nazwać osobami zamożnymi, przynajmniej w polskich warunkach. Tylko dlatego, że mają pracę , mają normalne mieszkania, za które zresztą spłacają kredyt całe życie, patrzą z góry na tych, którzy tej pracy i mieszkania nie mają, którzy są na dnie. Im się nie chce pomagać, nawet nie chcą ich zauważać. Najchętniej by ich izolowali. Wszelka chęć pomocy uważana jest w tych środowiskach za niewłaściwy odruch, a nawet za szkodliwy, działający przeciwko normalnym, żyjącym według standardów dyktowanym przez wolny rynek odruch.
– Zrobiłeś, według mnie, bardzo ważną rzecz. Jest coś takiego, że ludzie potrzebują wyrażenia swojego gniewu. I po raz pierwszy od bardzo długiego czasu lewica, ale nie ta w garniturach, parlamentarna, tylko ta, która do tej pory siedziała pochowana po katach nagle pojęła, że pojawił się w przestrzeni publicznej ton, który dał jej poczucie własnej wartości. Do tej pory nikt publicznie tak nie mówił do wrogów lewicy. To jest też próba zmiany narracji: albo sami weźmiemy co nasze, albo nas zagonią do klatek. Nikt nam nic nie da sam z siebie.
– Mówienie do ludzi, którzy są biedni, wykluczeni, których bezpośredni dotykają dysfunkcje tego społeczeństwa językiem ładnym jest nieskuteczne. To tam, gdzieś w Warszawie, na salonach, można tak sobie gadać. I salony tak właśnie się porozumiewają, głównie między sobą: politycy, akademicy, eksperci. Tylko to nic nie daje, bo oni porozumiewają się w swojej bańce. Większość ludzi nie ma takiego wykształcenia, więc często nie rozumieją tego języka, którym te, uważające się za lewicowe, elity do nich mówią, a na dodatek oczekują, że zwykli ludzie będą pozytywnie nastawieni do nich, bo przecież mówią do nich – że będą o nich dbali, że chcą im pomóc, że chcą zmienić ich sytuację. Ale to do ludzi nie dociera! Oni rozumieją taki język, z jakim wyrośli, jakiego używają na co dzień.
– Deklarujesz w swojej twórczości swoje antyfaszystowskie poglądy. Część ludzi na prawicy mówi, że mówienie o odradzającym się faszyzmie to przesada, bo to margines. Lewica tak nie uważa, bo nurt muzyki granej przez zespoły otwarcie wyznające przywiązanie do ideologii faszystowskiej jest całkiem zauważalny.
– Zespoły, które jasno mówią, że są zespołami faszystowskimi, nazistowskimi, rasistowskimi są według mnie mniej groźne od tych zespołów które uważają się za apolityczne, ale to tolerują i z nimi występują. Jak im się na to zwraca uwagę, to odpowiadają: „to tylko muzyka”. Nieprawda, jak gra się z zespołami, które emanują nienawiścią rasową, faszyzmem, skrajną nietolerancją, to pozwala się im nakręcać koniunkturę. Normalna publiczność ma kontakt ze skrajnymi poglądami. I część z nich myśli, że w takim razie takie poglądy są ok i zaczyna je tolerować. Nieważne, że ty nie głosisz takich poglądów, ale ich adaptujesz to takich poglądów grając z zespołami faszystowskimi.
– Masz bliski kontakt z publicznością. Jak sądzisz, w jakim kierunku pójdą ludzie, których system przemielił: w kierunki radykalizującej się lewicy, czy też pójdą w kierunku totalitarnych haseł?
– Jest lewicowy potencjał. Szczególnie po tej „16” otrzymuję masę sygnałów, wpisów, maili, w których ludzie aprobują i popierają mój przekaz. Ale nie ukrywam – sytuacja jest trudna. Dużo atrakcyjniejszą ofertą dla młodego pokolenia jest negowanie wszystkiego, co było przed 1989 roku . Nic nie wiedzą o PPS-ie, o jego stosunku do niepodległości. Wiedzą tylko o stalinizmie. To celowa propaganda prawicowych rządów.
– Na scenie brakuje lewicowego przekazu. Jednak jesteś wyjątkiem.
– Nie jestem wyjątkiem. Pojawiło się parę osób – na razie nie będę mówił kto, bo nie wiem, czy to dojdzie do skutku – związanych z lewicową narracją, którzy też chcą zrobić swoje „16”. Muzyka punkrockowa ma taką specyfikę, że im większa jest presja dookoła, im więcej się dzieje złych rzeczy, tym większy jest opór, tym więcej ludzi do takiej muzyki lgnie. W normalnych warunkach szukamy okazji do grania i wiele razy sprowadzałem na wspólne granie zespoły z Europy z mocnym prospołecznym przekazem. Jak to się skończy wrócimy do tego. Na naszych koncertach chce pokazać, że lewicowość to rzecz, która działa i rozwija się na całym świecie, a krytyczny stosunek do współczesnego świata, do reguł wolnego rynku i do tego co się dzieje dookoła nas jest konieczny. I przede wszystkim – że nie ma się czego wstydzić. Inaczej będziemy sami zamykali się w getcie i poza to getto nie wyjdziemy a nasza krytyka do nikogo nie dotrze i niczego nie zmieni.
Para-demokracja
Co się dzieje, gdy zasady demokracji stają się swoją własną karykaturą? Nic się nie dzieje…
Punk to jak dla mnie jest muzyka czy subkultura, która zawsze była mocno powiązana z lewicą, niestety, ale pojawiają się tacy, którzy to próbują negować.
Zgadzam się ze wszystkim co w tym wywiadzie powiedziano.
Szkoda, że ta rozmowa taka krótka.
Muzyka oi powinna być apolityczna.