W Erywaniu, stolicy Armenii, tysiące ludzi na ulicach oskarżały premiera Nikola Paszyniana o „zdradę ojczyzny” poprzez podpisanie rozejmu z Azerbejdżanem i oddanie mu większości ziem Arcachu, zamieszkałego głównie przez Ormian. Po półtoramiesięcznej, gwałtownej wojnie, pokojowe jednostki rosyjskie rozpoczęły rozlokowywanie się na linii frontu dzielącej wrogie armie.

To koniec ormiańskiego Arcachu. fb

Erywań przeżył wczoraj kolejny dzień zamieszek po dość niespodziewanym podpisaniu przez obie strony konfliktu rozejmu pod patronatem Rosji. Policja zatrzymała na początek kilka postaci opozycji, ale w końcu pogodziła się z manifestacją, która łamała zakazy stanu wojennego. „Nie aresztujecie całego kraju!” – krzyczał przez megafon Arman Abowian, deputowany opozycyjnej, liberalnej Prosperującej Armenii, podczas gdy tłum skandował hasła wrogie premierowi Paszynianowi. „To wspólnicy Turków!” – oskarżał rząd były szef armeńskich tajnych służb Artur Wanecian.

W przeciwieństwie do wtorku, gdy tłum wdarł się do budynków rządowych, manifestacja zakończyła się stosunkowo spokojnie. Policja aresztowała ponad sto osób, lecz wkrótce wszystkich zwolniła. Nikol Paszynian, obwiniany o wojenną porażkę, bronił swej decyzji: jego zdaniem, podpisanie rozejmu było jedynym środkiem na przetrwanie Górskiego Karabachu, choć teraz w formie kadłubowej, już bez szerokich terytoriów reszty Arcachu. „Zatrzymaliśmy coś, co mogliśmy bezpowrotnie utracić” w wypadku kontynuacji wojny, przekonywał premier.

W Azerbejdżanie tymczasem prezydent Ilham Alijew nie przestaje mówić o „wspaniałym zwycięstwie” azerskiej armii, choć zapowiadał wcześniej, że jego kraj posiądzie całość Górskiego Karabachu. Alijew uznał, że „Paszynian jest wystarczająco upokorzony kapitulacją” i „ukarany za swe haniebne działania”. Zapowiedział nawet domaganie się odszkodowań od Armenii, za straty „materialne i moralne”, które musiał ponieść Azerbejdżan podczas konfliktu.

Rosjanie wyładowuja sprzęt oddziałów, które rozdzielą walczące strony. twitter

Kawałek Górskiego Karabachu, który pozostał ormiański, ma być połączony z Armenią korytarzem – drogą z 5-kilometrowym pasem, zabezpieczanym właśnie przez siły rosyjskie. Dzięki rozejmowi, Rosja wzmocniła zależność osłabionej Armenii i pierwszy raz rozlokowuje wojsko na terytorium azerskim. Natowska Turcja, która wspomagała Azerów, rozszerzyła swoje wpływy w Baku i ma wziąć udział w obserwacji rozejmu. Podpisany układ nie przewiduje żadnego trwałego rozwiązania sprawy Karabachu, która zatruwa region od upadku ZSRR.

 

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Ławrow: Zachód pod przywództwem USA jest bliski wywołania wojny nuklearnej

Trzy zachodnie potęgi nuklearne są głównymi sponsorami władz w Kijowie i głównymi organiza…