Komisja Europejska weźmie pod lupę przepisy regulujące ceny energii w naszym kraju. Te same, które za sprawą rządu PiS obowiązują od 1 stycznia. Ekipa Morawieckiego przepchnęła je przez parlament 28 grudnia, aby zapobiec drastycznemu wzrostowi cen energii. Teraz okazuje się, że była to najprawdopodobniej nielegalna pomoc publiczna.
„Bardzo możliwe, że Komisja Europejska wyrazi sprzeciw wobec decyzji polskiego rządu o wprowadzeniu rekompensat. Po pierwsze, mechanizm rekompensat może potencjalnie zostać zakwalifikowany jako pomoc publiczna, czego zabrania prawo UE. Po drugie, fakt iż przychody ze sprzedaży uprawnień do emisji CO2 (…) służą do wspierania producentów energii, którzy w znacznym stopniu polegają na węglu, w celu utrzymania taryf poniżej poziomów rynkowych, przeczy celowości działania rynku uprawnień CO2” – czytamy w raporcie firmy JP Morgan, neoliberalnego ośrodka, dość dobrze rozeznanego w aktualnych tendencjach politycznych.
O jakie regulacje chodzi? Niepokój brukselskich komisarzy budzi uchwalona pod koniec grudnia ustawa, która zmieniła m.in. przepisy o podatku akcyzowym. Dokument wprowadził m.in. obniżkę akcyzy na prąd z 20 zł/MWh do 5 zł/MWh, obniżkę opłaty przejściowej o 95 proc. oraz rekompensaty dla firmenergetycznych. Różnica między ceną sprzedaży, a ceną rynkową – obliczaną przez ministra energii – sprzedawcy energii jest wyrównywana ze stworzonego specjalnie do tego Funduszu Wypłaty Różnicy Cen. Dzięki temu ceny prądu dla odbiorców (zarówno indywidualnych, jak i przedsiębiorstw) nie wzrosły wraz z nowym rokiem, a rząd PiS uniknął gniewu społecznego w roku wyborczym.
Kluczowe pytanie brzmi: czy rząd w Warszawie nie zastosował nielegalnej pomocy publicznej, a więc jednego z najpoważniejszych występków przeciwko prawu wspólnotowemu, jaki może zostać popełniony na obszarze polityki gospodarczej przez państwo członkowskiej? Czym jest nielegalna pomoc publiczna? Jest to transfer przyznany bezpośrednio przez państwo lub przy użyciu zasobów państwowych, którego beneficjentem jest przedsiębiorstwo lub inny zakład. Nie każda taka pomoc jest nielegalna, jeśli jednak zachodzi zakłócenie konkurencji rynkowej bądź jego groźba, co może wpływać na wymianę handlową pomiędzy państwami członkowskimi, wówczas dochodzi do spełnienia warunku nielegalności.
Co na to przedstawiciele rządu? Minister energii Krzysztof Tchórzewski uważa, że nie ma mowy o nielegalnej pomocy publicznej. – To nie jest pomoc spółkom energetycznym i dla dostawców energii. Pomagamy odbiorcom energii elektrycznej, a więc obywatelom, przedsiębiorcom i samorządom. Pomoc obywatelom i samorządom nie ma żadnych znamion pomocy publicznej – mówił szef resortu energii po uchwaleniu dokumentu. – Nie mam wątpliwości, że ta ustawa może być uchwalona, może wejść w życie i może pomóc naszym obywatelom, przedsiębiorcom i samorządom, które tak ostatnio narzekają na wzrost cen energii elektrycznej – dodał minister. – Nie pomagamy spółkom energetycznym, nie ma dla nich żadnej pomocy. Żaden przedsiębiorca, który sprzedaje energię nic na tym nie zyskuje, on musi pod groźbą kary wyspowiadać się z pieniędzy, które chce uzyskać z funduszu. Jeśli coś źle wyliczy i będzie chciał uzyskać dodatkowe pieniądze, to zostanie dodatkowo ukarany – podkreślił Tchórzewski w grudniu 2018 roku.
Komisarze podejmą decyzję prawdopodobnie na przełomie stycznia i lutego.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Zawsze warto pamiętać, że „nielegalna pomoc publiczna” lub „sprzeczność z prawem unijnym” są nadużywane w stosunku do nielubianych państw. Oczywiście wieczne dopłaty do OZE, które pracują losowo i nie są w stanie na siebie zarobić, nie zaliczają się do „nielegalnej pomocy publicznej”. To przecież takie wolnorynkowe, sama niewidzialna ręka transferuje pieniędze od podatników do biznesu OZE :D
Bo by się Tauron musiał z Eneo Volkswagen nazywać.
Użytkownik Lolek ma rację. I jeszcze rozpocznie się granie przeciw OZE, że wtedy to prąd podrożeje jeszcze bardziej
Bo to OZE to panaceum na wszystko… :-D
Jak masz znajomych za odrą to poproś o skan taryfy energetycznej. Dowiesz się ile przeciętny Bosch dopłaca do OZE.
A nam się opowiada, że to energetyka jądrowa jest najdroższa…
Bez względu na to jaka będzie decyzja komisji PiS wygrywa jako ten, „ który bronił ludzi przed podwyżkami”. Co najwyżej Polacy przestaną lubić UE. Jaki jest potencjal gniewu na podwyżki cen energii, widzieliśmy ostatnio we Francji.