Wydawać by się mogło, że to rzecz wstydliwa, ale gdzie tam – ojców tego „sukcesu” jest wielu. Zasługi przypisuje sobie na przykład Ordo Iuris. Ale MEN protestuje i spieszy zapewnić: „Nie nie, to my sami wpadliśmy na to, żeby przestać walczyć z dyskryminacją!”.
Edukacja antydyskryminacyjna została wycofana z polskich szkół razem z nowymi podstawami programowymi, które wprowadziła minister Zalewska. Obowiązek prowadzenia przez szkoły „działań antydyskryminacyjnych obejmujących całą społeczność szkoły lub placówki” wprowadziła w 2015 roku Joanna Kluzik-Rostkowska. Ale według obecnej ekipy rządzącej to zbędna fanaberia.
„Ordo Iuris”: dzięki nam wyrzucono ze szkół antydyskryminację. Tylko MEN nic o tym nie wie https://t.co/7atu9MoJ63
— Michał Mostowy (@MostowyMich) 13 kwietnia 2018
Ordo Iuris chwali się wpływem na działania MEN, tymczasem MEN twierdzi, że OI nie miało tego wpływu.
Więcej o sprawie @IgaKazimierczyk, @PDE_fundacja tutaj: https://t.co/uK011PPlz9 pic.twitter.com/REzUlVsg7S— Justyna Suchecka (@jsuchecka) 12 kwietnia 2018
Ministerstwo Edukacji poczuło się w obowiązku głośno zaprotestować, kiedy Ordo Iuris pochwaliło się na swojej stronie, że to jego apele do MEN przyczyniły się do wprowadzenia zmian: „Wkrótce po nagłośnieniu kampanii Chrońmy Dzieci wprowadzono ważne zmiany prawne. W lipcu 2017 Minister Edukacji Narodowej Anna Zalewska usunęła z rozporządzenia obowiązek przeprowadzenia w szkołach zajęć antydyskryminacyjnych, który był często instrumentalnie wykorzystywany do promowania działań nacechowanych ideologicznie”.
Szefowa MEN się oburzyła: wszak to ona sama z siebie podjęła decyzję o likwidacji zajęć antydyskryminacyjnych, nie musiało jej tego podpowiadać stowarzyszenie! Podkreśliła też, że eksperci z Ordo Iuris nie współtworzyli nowych podstaw programowych (w zasadzie trudno się zorientować, kto je tworzył gdyż minister utajniła te dane, choć powinny być łatwe do uzyskania w trybie dostępu do informacji publicznej).
MEN w obszernym oświadczeniu tłumaczy, dlaczego wycofano ze szkół specjalne zajęcia antydyskryminacyjne: ponieważ uznano, że zajęcia z WOS czy etyki już temat wyczerpują i młodzież więcej równościowej edukacji obywatelskiej nie potrzebuje. Sęk w tym, że WOS pojawia się w ósmej klasie szkoły podstawowej. A z zajęciami z etyki, wiemy jak jest.
Najbardziej kuriozalne jest jednak to, że zarówno ministerstwo, jak i Ordo Iuris nie widzą nic złego w licytowaniu się na wątpliwe zasługi i przekrzykiwaniu się, kto bardziej przyczynił się do zepsucia polskiej edukacji.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Katolska ciemnota