Telewizja publiczna znowu popisała się poziomem programu publicystycznego i doborem ekspertów. O zamach terrorystyczny w Barcelonie w TVP Info zapytano księdza, który oznajmił, że mieszkańcy miasta sprowokowali muzułmanów rozwiązłością.
Ks. Henryk Zieliński, redaktor naczelny tygodnika „Idziemy”, pierwszy raz zachwycił prawicową publiczność komentarzem po tajemniczej śmierci Magdaleny Żuk. Oznajmił wtedy, że wyjazd samotnej kobiety do kraju arabskiego „to jest proszenie się o nieszczęście”. Nie zawiódł również tym razem. – Jednym z powodów ataków jest obrzydzenie niektórymi nurtami subkultury zachodniej, zwłaszcza rozwiązłości. Jeżeli mielibyśmy szukać najbardziej rozwiązłego miasta w Hiszpanii, to ja bym wskazywał na Barcelonę – oznajmił rzymskokatolicki duchowny.
Obok rozwiązłości mieszkańców drugą przyczyną ataku terrorystycznego miałby być, zdaniem księdza, kosmopolityczny charakter miasta. Według ks. Zielińskiego jeden i drugi czynnik zachęcił radykalnych muzułmanów do zaatakowania właśnie tam.
Duchowny zdał sobie w minimalnym stopniu sprawę z tego, jak można odczytać jego komentarz, i szybko zastrzegł, że nie sugeruje, że ten, kto jest rozwiązły, może zostać bezkarnie zabity.
To nie jedyna „kontrowersyjna” reakcja TVP Info na tragiczne wydarzenia w Katalonii. Telewizja, owszem, wspomniała, że w mieście po zamachu demonstrowali zarówno skrajni prawicowcy, jak i antyfaszyści, ale informację o udziale tych drugich starała się zminimalizować, nie wspominając o nich w nagłówku swojego newsa.
Polska trasa koncertowa probanderowskiego artysty
W Polsce szykuje się występ znanego, przynajmniej na Ukrainie artysty i szołmena Antona Mu…
„Europa powinna wrócić do swych chrześcijańskich korzeni …bo jest zdeprawowana, rozwiązła” stad kryzys :)
Europa ma korzenie heretyckie…Nieuku! W arcykatolickiej Polsce istnieją burdele pod parasolem „Agencji towarzyskich”.
gdyby zamiast Barcelony była mowa o usraelu to zgodził bym się w 100%
Poniżej moje wrażenia z widzianej trzy lata temu Barcelony (fragmenty bardzo au courant):
Miasto jest zdecydowanie warte polecenia: chyba najbardziej dla spokojnych spacerów, przedzielonych kawą w licznych kawiarniach (herbata nie jest zbyt chyba lubiana w Katalonii).
Z Barceloną kojarzony jest dość powszechnie Antoni Gaudi – znałem go z albumów, i jego architektura robiła na mnie duże wrażenie (lubię Art Deco, modernizm…). Wrażenia na żywo były jednak dużo bardziej zniuansowane. Casa Batlo przepiękna, pełna zgodność detali z funkcją i ludzkimi wymiarami. Dodatkowo w budynku zachowana oryginalna stolarka okienna, z wspaniałymi detalami np. wywietrznikami. (W Polsce konkurować w tej dziedzinie może chyba tylko Pałac Kultury i Nauki – ze swą dbałością o detale, nawet te niewidoczne na pierwszy rzut oka.) Casa Mila (La Pedrera) już gorzej: detale wspaniałe, ale zbyt duży moim zdaniem rozmach, zbyt wiele elementów fantastycznych i przytłaczających. Dach ze słynnymi kominami rozczarował mnie. Natomiast bardzo złe wrażenie po Sagrada Familia. Oglądaliśmy tylko z zewnątrz, bo kolejka do wnętrza monstrualna – ale monstrualne, również wymiary, w których gubiła się bliskość człowiekowi obecna w Casa Mila. W każdym razie w pełni podzielam teraz opinię Orwella o SF “one of the most hideous buildings in the world” i też żałuję, że nie została przez anarchistów zniszczona. Myślę, że Gaudii tylko by na tym zyskał. Nie jest zresztą wykluczone, że to co obserwujemy nie odpowiada zamysłom i praktyce wykonawczej Gaudiego
http://www.theguardian.com/artanddesign/2011/apr/24/gaudi-sagrada-familia-rowan-moore
czy
http://www.forbes.com/sites/johngiuffo/2011/05/10/daily-travel-flashback-the-construction-anattempted-destruction-of-la-sagrada-familia/
Jest to (SF) zresztą bardzo dochodowe przedsięwzięcie, dające setki tysięcy euro czystego dochodu. W Parku Guell oglądaliśmy domek, w którym przez długie lata mieszkał AG. No i znów: oczywiście z literatury wiedziałem o religijnym bziku AG, ale co innego wiedzieć, a co innego zobaczyć specjalny pokój do modlitw, sypialnię z krzyżem wielkim jak w Sejmie RP oraz portretem Piusa X, najwredniejszego, antymodernistycznego papieża („Pascendi dominici gregis” itp). Papieża, który udzielał błogosławieństwa mordercom Francisco Ferrera (Barcelona, 13.10.1909). Warto też pamiętać, że Park Guell nie miał być dla ogółu (czy dla robotników, jak powstające w tym czasie parki w Anglii), ale dla burżuazji – to w zasadzie miało być grodzone osiedle dla klas posiadających, z kompleksem parkowym. To, że jest teraz dostępne dla wszystkich, to nie zamysł AG, ale rezultat tych przemian społecznych w XX w., które się mu i jego kościelno-burżuazyjnym patronom nie podobały. To teraz wraca: np. w Warszawie “odnowiono” Park Krasińskich (wycinając przy okazji kilkaset drzew, wracając do “pierwotnych” koncepcji) i otoczono go żelaznym płotem. Wraca stare.
Ale wracając do Barcelony: wizyta w kilku księgarniach uświadomiła mi, jak bardzo ludzie znający tylko angielski bez znajomości hiszpańskiego, odcięci są od wszystkiego, co dzieje się w Ameryce Łacińskiej. {Podobnie można mówić o nie/znajomości chińskiego.] A dzieje się tam dużo, co wiadomo w Polsce np. z lektury Le Monde Diplomatique. Ale co innego czytać jedno pismo czy nieliczne tlumaczenia, a naocznie zobaczyć na półkach mnogość literatury lewicowej, marksistowskiej czy usłyszeć w tv zarzut że hiszpańscy socjaliści porzucili marksizm (piąte przez dziesiąte rozumiałem, ale akurat to – dobrze). W sumie to, co się wyprawia w Polsce (np. prawicowa kampania przeciw wprowadzeniu przez C&A koszulek z Che Guevarą – zakończona “sukceseml”, koszulki wycofano, czy „stwierdzenie “byłem marksistą, ale mi przeszło” przez prominentnego działacza SLD, czy – bardziej katalońsko – usuwanie pamięci o Dąbrowszczakach z przestrzeni publicznej), woła o pomstę do nieba, bo głupota źle się w końcu skończy.