Konrad Głębocki z PiS 5 czerwca został mianowany przez Andrzeja Dudę ambasadorem w Rzymie. Jego mandat powinien wygasnąć „z dniem mianowania lub wybrania”, ponieważ nie wolno łączyć tej funkcji z zasiadaniem w sejmowych ławach. Nic nie szkodzi: Głębocki wziął udział jeszcze w 3 turach głosowań. W sumie oddał 175 głosów „po terminie”.
Marszałek Sejmu zobowiązany jest niezwłocznie ogłosić wygaśnięcie mandatu. Natomiast Marek Kuchciński zrobił to dopiero 2 lipca. Stwierdził wówczas, że mandat wygasł 5 czerwca (zgodnie ze stanem faktycznym). W takim razie dlaczego poseł-ambasador we Włoszech nadal oddawał głosy?
Pojawił się bowiem na posiedzeniach 6, 7 oraz 15 czerwca. Oddał w sumie 175 głosów w różnych sprawach – między innymi w głosowaniu wotum nieufności przeciwko Beacie Szydło i Elżbiecie Rafalskiej. 6 czerwca nacisnął przycisk do głosowania i podniósł rękę 23 razy, 7 czerwca – 69, 15 czerwca – 83.
Sprawę odkrył „Kot Sejmowy”: administrator profilu „Ceiling Sejm” na Facebooku. Kiedy publikował notkę, nie był pewien, czy „jest afera” czy „ciekawostka i kolejny dowód na tzw. nieporządek w papierach w Sejmie”.
„Od początku tej kadencji Sejmu wygasły mandaty 15 posłów” – pisze autor notki. – „Zwykle działa to bardzo prosto: zachodzi okoliczność, która według przepisów powoduje wygaśnięcie mandatu, a najdalej dzień-dwa potem Marszałek Sejmu wydaje postanowienie. (…) Jak to się stało, że poseł-nieposeł Głębocki dzień później przewodniczył obradom Komisji ds. Unii Europejskiej? Jak to się stało, że poseł-nieposeł Głębocki uczestniczył w głosowaniach jeszcze 6, 7 i 15 czerwca?”.
Autor zastanawiał się również, czy wobec tego, że do powołania ambasadora potrzebna jest kontrasygnata premiera, Głębocki mógł uzyskać ją dopiero po 15 czerwca i do tego momentu legalnie głosować. Tego autor notki nie umiał rozstrzygnąć.
Potrafił jednak to uczynić autor bloga Konstytucyjny.pl, Maciej Pach, prawnik z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Wysłał nawet zapytanie do KPRM w tej sprawie i dowiedział się, że w tej sytuacji zastosowano powszechną w takich wypadkach „kontrasygnatę uprzednią” – czyli Morawiecki podpisał dokument o mianowaniu pierwszy, w drugiej kolejności zaś prezydent. Premier złożył swój podpis już 1 czerwca, więc z dniem 5 czerwca formalnie akt nabrał mocy urzędowej.
„Nasuwają się więc następujące pytania. Dlaczego Markowi Kuchcińskiemu tak wiele czasu zajęło wydanie standardowego postanowienia? Dlaczego dopuścił do udziału w głosowaniach posła, którego mandat wygasł? Jakie skutki dla ważności 175 głosowań, w tym dotyczących uchwalenia ustaw lub podjęcia uchwał, wywołuje uczestnictwo osoby nieuprawnionej?” – podsumowuje autor. Okazuje się więc, że PiS złamało prawo dopuszczając Głębockiego do głosowania.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
PiSiarczykom wszystko wolno