Zatrudniony na czarno robotnik firmy budowlanej, który spadł z rusztowania, zmarł na przystanku, gdzie zostawił go obawiający się konsekwencji szef.
Policja, zawiadomiona przez przypadkowego przechodnia, przyjechała na przystanek tylko po to, by stwierdzić zgon 38-letniego mężczyzny. Ofiara nie miała przy sobie żadnych dokumentów, lecz policjanci szybko ustalili jego tożsamość. Mężczyzna, jak podaje tvn24, zatrudnił się firmie budowlanej, zajmującej się ocieplaniem domu jednorodzinnego. Jak zeznał jej właściciel na policji – feralnego dnia przyjechał na miejsce robót i znalazł swojego robotnika leżącego pod rusztowaniem, z którego najprawdopodobniej spadł. Pracodawca umieścił go w samochodzie – początkowo chciał jak najszybciej zawieźć rannego do szpitala, ale po drodze zmienił zdanie, powodowany strachem, że będzie musiał ponieść konsekwencje za zatrudnianie pracowników na czarno. W toku śledztwa wyjaśni się, czy poszkodowany żył w momencie, kiedy pracodawca zostawiał go na przystanku. Właścicielowi na razie postawiono zarzut nieudzielenia pomocy człowiekowi znajdującemu się w bezpośrednim niebezpieczeństwie utraty życia. Przyznał się do winy. Wniósł o dobrowolne poddanie się karze. Zwolniono go do domu.
Polska znajduje się w niechlubnej czołówce krajów, w których zatrudnia się pracowników na czarno. Badania firmy Randstad z 2014 r. pokazały, że w Polsce udział pracy na czarno w PKB wynosi 23,1 proc. Stan ten niemal się nie zmienia od 10 lat – w 2003 roku udział ten wyniósł 26 proc.
Randstad wskazał też drogi rozwiązania problemu: aktywizacja bezrobotnych, wspieranie zatrudnienia, wyższy poziom wydatków socjalnych w przeliczeniu na głowę mieszkańca. Czyli wszystko to, czego w Polsce od lat się skutecznie nie stosuje.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Andy, dużo brakuje nam do Arabii Saudyjskiej?
„Pracodawca umieścił go w samochodzie – początkowo chciał jak najszybciej zawieźć rannego do szpitala”
Ktoś w to wierzy? Telefon na pogotowie nie działał?
To wszystko przez wysokie koszty pracy.
I see what You did there :)
Sam jestem budowlańcem i z własnego doświadczenia wiem jak z bliska wygląda ten cyrk. Najgorzej jest na małych budowach (typu domki jednorodzinne), gdzie coś takiego jak zasady BHP nie istnieje, a które prowadzone są przez „przedsiębiorców”, którzy potrafią jedynie drzeć mordę (ostatnio zauważyłem, że im mniejsza budowa, tym głupsze kierownictwo) Gdy robiliśmy kiedyś na wysokościach, została mi wyłożona pewna „zasada”: gdy tylko spadniesz, wszyscy uciekają, a ty radź sobie sam. Chciałbym napisać jeszcze o płatnościach, ale tak mnie to wkurwia, że…