W kolejną z rzędu sobotę w Moskwie odbyły się protesty przeciwko niezarejestrowaniu grupy kandydatów opozycyjnych na wybory samorządowe, do lokalnej Dumy, jakie mają odbyć się 8 września. Demonstracja na Prospekcie Sacharowa zgromadziła według danych Ministerstwa Spraw Wewnętrznych 20 tys. osób, zaś według uczestników i opozycyjnych organizacji – nawet 50-60 tys. ludzi.

(Korespondencja z Moskwy)

Przemarsz prospektem Sacharowa był legalny i w jego trakcie nie doszło do żadnych incydentów. Jako organizatorzy wydarzenia występowali kandydat w wyborach do miejskiej Dumy Dmitrij Kłoczkow, szefowa sztabu kandydata Giennadija Gudkowa Elwira Wichariewa oraz kandydaci, którym rejestracji odmówiono – Dienis Szendierowicz oraz Jelena Rusakowa. Na demonstrację ze swoimi hasłami przyszli przedstawiciele różnych środowisk krytycznych wobec obecnych władz Rosji: komuniści z czerwonymi sztandarami, opozycjoniści liberalni, lokalne ruchy miejskie, aktywiści LGBT z flagami tęczowymi. Skandowano „Precz z carem!”, „Rosja będzie wolna!” i „Wolność więźniom politycznym”, wzywając do wypuszczenia z aresztów tych demonstrantów, których zatrzymano po poprzednich, niezalegalizowanych protestach.

– Myślę, że dziś na ulice wyszli najlepsi ludzie w Rosji – powiedział Portalowi Strajk Daniił Glumow, 28-letni uczestnik protestu, zaznaczając równocześnie, że cieszy się z faktu, iż demonstracja nie zakończyła się konfrontacją z siłami porządkowymi. – Uważam, że Rosji brakuje politycznej konkurencji, mechanizmu, który jest czymś zupełnie normalnym dla rozwiniętych państw europejskich. Widzę też, że dysonans między oficjalnym przekazem mediów ogólnokrajowych i poziomem życia mieszkańców osiągnął już zupełnie niepojęte rozmiary. Czas przypomnieć władzom, że w kraju, delikatnie mówiąc, nie wszystko dzieje się dobrze – dodał, zapytany o to, dlaczego zdecydował się brać udział w proteście.

Demonstranci ogłosili przyjęcie dziesięciopunktowej rezolucji, w której wezwano do zakończenia wszystkich karnych i administracyjnych postępowań w stosunku do osób zatrzymanych podczas protestów w poprzednich tygodniach, do zmian w kodeksie wyborczym łagodzących obowiązek zbierania podpisów, do zarejestrowania opozycyjnych kandydatów, którym tego odmówiono. W przeciwnym razie zagrożono uznaniem wyborów za sfałszowane. Kolejnym postulatem manifestacji było pociągniecie do odpowiedzialności tych funkcjonariuszy policji i gwardii, którzy dopuścili się przemocy wobec zatrzymanych w poprzednich tygodniach. Demonstraci żądali także, by do dymisji podali się przewodniczący moskiewskiego komitetu wyborczego Walentin Gorbunow oraz mer Moskwy Siergiej Sobianin.

Po zakończeniu legalnej manifestacji część uczestników udała się pod budynek administracji prezydenta na Placu Słowiańskim, gdzie skandowali m.in. „Putin to złodziej”. Prezydent Rosji nie usłyszał obelg pod swoim adresem, gdyż przebywał w tym czasie w Sewastopolu. Policja i Rosgwardia zmusiły zebranych do rozejścia się. 146 osób zostało zatrzymanych. W centrum Moskwy obecność policji była w tym dniu szczególnie widoczna, a dostęp do części newralgicznych obszarów miasta po prostu zamknięto – „z przyczyn technicznych” nie można było wejść m.in. na Plac Czerwony.

Policja blokuje przejście na Plac Czerwony / fot. Małgorzata Kulbaczewska-Figat

W kilku miastach Rosji – od Briańska, przez Woroneż, Rostów nad Donem i Ufę po Omsk, Tomsk i Nowosybirsk- odbyły się także protesty solidarnościowe z zatrzymanymi w Moskwie w poprzednich tygodniach. W Petersburgu, Rostowie oraz Briańsku również doszło do zatrzymań – najwięcej w „północnej stolicy” (86 osób). Rosyjska opozycja podkreśla, że protesty w Moskwie już są liczniejsze, niż poprzednie wielkie demonstracje w 2012 r.

Ze strony rządu i prezydenta Rosji nie padł dotąd oficjalny komentarz na temat protestów.

Wybory samorządowe odbędą się 8 września. W Moskwie kandydatów i kandydatek do Dumy będzie 233, zaś 57 osób nie zostało zarejestrowanych. Moskiewski komitet wyborczy oficjalnie uzasadnił odmowę przyjęcia ich kandydatur nieprawidłowościami w listach podpisów – 22 kandydatom zarzucono wpisanie na swoje listy podpisów osób już nieżyjących, zaś 29 – osób, które w ogóle nie istnieją. Opozycja odrzuca te wyjaśnienia.

patronite

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. ciekawe ze protesty przeciwko podniesieniu wieku emerytalnego W Rosji nie przyciągnęły takiej uwagi polskich mediów i komentatorów jak antyrządowe wiece Nawalnego i liberalnej opozycji. Media wręcz chwaliły Rosyjskie władze ze szybkość i sprawność wprowadzonych antyspołecznych ustaw pomimo tego że na ulice rosyjskich miast wychodziły tysiące ludzi jakoś umknęło to uwadze polskich „analityków” i dziennikarzy nie obchodziła ich nic brutalność policji wobec protestujących w Rosji a tu …. wychodzą wręcz ze skóry Polski rząd poucza Rosyjskie władze cały świat zachodni oburzony. Może nie tyle tym ze w Rosji nie ma demokracji i wolnych wyborów ale tym ze Putin jest wciąż u władzy a zachodnie koncerny muszą w Rosji płacić podatki a władze nie chcą sprywatyzować dla Korporacji zachodnich np: przemysłu naftowego

  2. No paczta ludzie: we Francji policja strzela do demonstrantów gumowymi kulami, gazuje ich i polewa z armatek wodnych i to jest demokratyczne.
    W Moskwie obchodzą się z demonstrantami jak ze zbukiem. Może powinni brać przykład z Francuzów.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…