– Europa musi zbudować gospodarkę na czas wojny i promować europejski opór, rekonstrukcję i odnowę – pisze w liście otwartym socjaldemokratyczny premier Hiszpanii Pedro Sanchez. On również zauważył, że jeśli Unia Europejska chce przetrwać, to musi się przeobrazić, a kluczową wartością powinna stać się solidarność.
List opublikowany na łamach brytyjskiego dziennika The Guardian zaczyna się mocnym stwierdzeniem: Europa znalazła się w największym kryzysie od czasu II wojny światowej. Dalej Sanchez przekonuje, że od czasów pandemii grypy hiszpanki nie było na Starym Kontynencie większego zagrożenia dla zdrowia publicznego. – Unia Europejska stoi w obliczu innej wojny niż te, których z powodzeniem unikaliśmy przez ostatnie 70 lat: wojny z niewidzialnym wrogiem, który poddaje testowi przyszłość europejskiego projektu – pisze polityk. I dochodzi do sedna: potrzebujemy niezachwianej solidarności!
Sanchez przyznaje, że nawet najbardziej prounijne społeczeństwa, jak Hiszpania (możnaby tu dodać także Polskę) oczekują na prawdziwe dowody skuteczności i zaangażowania UE. Ostrzega, że brak dowodów solidarności międzynarodowej, inicjowanych przez Brukselę, podważą wiarygodność całego projektu eurointegracji. To, co dotąd zrobiły unijne instytucje, pisze Sanchez, nie wystarczy.
Lider hiszpańskich socjaldemokratów mówi następnie wprost: przyjęcie w Europie polityki austerity, zamiast wspierania popytu i stymulowania gospodarki przez państwa, było błędem. Na recesję r. 2008 trzeba było odpowiadać inaczej i również teraz, gdy rozmiary gospodarczego hamowania będą dużo większe, też potrzebne są inne metody. – Gospodarki na kontynencie muszą zostać odbudowane poprzez mobilizację znaczących zasobów, drogą planu, który dziś nazywamy nowym planem Marshalla. Będzie on wymagał wsparcia wszystkich instytucji unijnych – pisze Sanchez.
Europejski Mechanizm Stabilności, proponuje hiszpański polityk, powinien przekraczać granice tak samo, jak czyni to koronawirus, bo w sytuacji globalnego kryzysu indywidualne plany ratunkowe poszczególnych państw się nie sprawdzą. Dlatego konieczne jest zasypywanie nierówności między europejską północą i południem. Już teraz Sanchez wzywa do skoordynowanych działań na rzecz zakupów podstawowych zasobów medycznych dla całego kontynentu, do przyjęcia jednej strategii bezpieczeństwa w sieci, a także do tworzenia planu odnowy gospodarczej Europy, gdy kryzys się skończy.
W jednym Sanchez jest stanowczo zbytnim optymistą: gdy pisze, że Europa przerobiła lekcje z historii i nauczyła się prostej zależności – jeśli nie wygrywamy wszyscy, w ostatecznym rozrachunku wszyscy przegrywamy. Przyjęcie austerity i wielokrotne sugestie Komisji Europejskiej pod adresem państw członkowskim, by ciąć wydatki publiczne, w tym budżet krajowych systemów służby zdrowia, dowodzą czegoś przeciwnego. W innym punkcie ma rację: jeśli Unia się radykalnie nie zmieni, ma wszelkie szanse nie przetrwać długo.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…