W stolicy Węgier odbyła się wczoraj wielka demonstracja w obronie wolności prasy. To reakcja środowisk opozycyjnych na zamknięcie krytycznego wobec rządu dziennika „Népszabadság”.

Orban i jego partia twierdzą, że wolność prasy nie jest na Węgrzech zagrożona, fot. wikimedia commons
Orban i jego partia twierdzą, że wolność prasy nie jest na Węgrzech zagrożona, fot. wikimedia commons

Na ulicę Wolności Prasy w Budapeszcie wyszły opozycyjne partie: Razem, Dialog na rzecz Węgier oraz Polityka Może Być Inna (LMP). Pod hasłem „Kradną nasza wolność! Niech spadają!” zebrano kilka tysięcy ludzi.

Dziennikarz zamkniętej przed tygodniem redakcji lewicowo-liberalnego dziennika przemawiał podczas demonstracji, stwierdził, że jego gazeta musiała zniknąć, ponieważ rząd nie znosi krytyki. – Obecna władza zamyka nie złodziei mienia publicznego, lecz gazety, które to ujawniają – mówił Miklós Hargitai.

W odpowiedzi wiceprzewodniczący Fideszu zorganizował tego samego dnia konferencję prasową, a której oznajmił, że zamknięcie gazety było jedynie decyzją ekonomiczną, a co do demonstracji – „nie wiadomo w zasadzie, w kogo była wymierzona, ponieważ na Węgrzech istnieje wolność prasy”. Partia rządząca wydała również oświadczenie, w którym utrzymuje, że „przyszłość >>Népszabadságu<< ukradli byli i obecni przywódcy opozycyjnej obecnie Węgierskiej Partii Socjalistycznej, której organem była wcześniej gazeta. Nie potrafili oni nie tylko rządzić, ale też zadbać o swój dziennik”.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
    1. Naprawdę jesteś nikim. Nawet artykułu nie potrafisz przeczytać ze zrozumieniem.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…