Kardynał Jozef de Kesel w zeszłym tygodniu spotkał się z przedstawicielami flamandzkich środowisk LGBT. Spotkanie to zaowocowało deklaracją o tym, że kościół katolicki powinien bardziej respektować sposób, w jaki osoby LGBT przeżywają swoją seksualność. De Kesel chce, aby pary nieheteronormatywne mogły mieć w kościele swoją ceremonię, podobną do ślubnej.
Stołeczny arcybiskup Belgii sprzeciwił się oficjalnej doktrynie kościoła katolickiego. Stwierdził, że kościół powinien otwierać się na wiernych LGBT ponieważ ma na tym polu – polu tolerancji, rażące braki.
– Stosunek Kościoła do homoseksualizmu bardzo się zmienił w ostatnich latach. Problemem jest jednak Afryka, Azja, i przede wszystkim niektóre kraje Europy Wschodniej, które nadal pozostają w tyle – powiedział de Kesel. Zaznaczył, że chciałby wprowadzić ceremonię religijną dla par jednopłciowych pragnących rozpocząć wspólne życie. Ceremonia ta nie powinna być jednak, co zaznaczył, mylona z małżeństwem, więc będzie pozbawiona elementu wymiany obrączek.
Deklaracja ta została przywitana przez lokalne media z wielkim uznaniem. Katolicki dziennik „La Libre Belgique” stwierdził nawet, że propozycja ta nie jest szczególnie rewolucyjna, choć wykracza poza oficjalną naukę kościoła.
Natomiast rzecznik prasowy brukselskiej kurii nie zdementował słów pryncypała, ale był bardzo ostrożny w swoim komentarzu: stwierdził, że z całą pewnością ceremonii, o której mówił de Kesel, nie ma charakteru błogosławieństwa.
Prymas Holandii postanowił wydać specjalne oświadczenie, w którym odniósł się zarówno do propozycji metropolity Brukseli, jak i do decyzji niemieckiego episkopatu o interkomunii. W jego opinii otwieranie się kościoła na osoby LGBT „stoi w radykalnej sprzeczności z nauczaniem Kościoła, opartym na Piśmie Świętym”.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Nawet gdybym miał taką możliwość, nie chciałbym błogosławieństwa (cokolwiek to znaczy) od takiej instytucji.
Nikt nikogo do „takiej instytucji” nie zapędza. Z drugiej strony „takie instytucje” mają prawo a nawet obowiązek zachowywać swoje oblicze, a nie upodabniać się swoich przeciwników.