No i zaczęło się! „Przedsiębiorczy i zaradni” (tj. „kwiat narodu polskiego”, orły, sokoły, herosy) znów zostali obrabowani – podstępnie obrabowani przez PiS-owski reżim! Ulga dla „klasy średniej”, państwowe dotacje (o których media raczej milczą), odciążenia podatkowe (o których media totalnie milczą), nowe możliwości unikania podatków (o których absolutnie media milczą), nowe narzędzia dla kreatywnych księgowych (o których media bezwzględnie milczą) w „Polskim Ładzie” niestety nie pomogły… A dlaczego? A no dlatego, że naszym rodzimym pseudoliberalnym prawakom odebrano smak życia, tym samym obrażając ich uczucia religijne…

No bo te ich znienawidzone „robole”, „nieroby”, „złodzieje”, „biedaki”, te cholerne „pińcetplusy” dostały kilka dyszek więcej na konto w nowym – 2022 – roku…

Oczywiście nie chcę tu bagatelizować strat, znerwicowania czy też innych niedogodności, które niesie za sobą „Polski Ład”. Ta ustawa to, rzecz jasna, prawicowa proteza.

W polskim systemie podatkowym nie zmienia prawie niczego, a na dodatek robi wiele niepotrzebnego bałaganu. Jestem wręcz przekonany, że w tegorocznych raportach (niezależnych ekonomistów!) Polska wciąż będzie krajem z największą degresją podatkową spośród wszystkich krajów UE i OECD. Utrzymanie jedynie dwóch progów podatkowych to kpina, podobnie jak pozostawienie preferencyjnej stawki CIT na poziomie 9 proc. I tutaj mógłbym jeszcze długo wymieniać moje zastrzeżenia wobec „Polskiego Ładu”, no ale nie o tym chcę pisać… Bowiem pragnę się dziś się skupić na tych, którzy niby najbardziej „ucierpieli” wskutek wprowadzenia feralnego pakietu ustaw sygnowanych przez Mateusza „Będą Zapierdalać Za Miskę Ryżu” Morawieckiego.

Zacznijmy więc od popularnego przesądu, iż najbardziej ucierpiała „klasa średnia”:

Dziennikarz Rzeczypospolitej przekazał swym czytelnikom, iż „Zaczęło się golenie klasy średniej”, bo bliska mu osoba dostała w tym miesiącu wypłatę niższą o 1 500 zł. Wow! Jeżeli ów delikwent zarabia miesięcznie ok. 6 tys., to musieli mu wziąć ¼ pensji! To skandal! No… ale jeśli przyjrzymy się faktom, to takie obniżki (o 1,5 k) mogły spotkać jedynie osoby zarabiające grubo powyżej 20 tys. brutto… Hmmm… Zatem, jeśli ktoś należy do kilku procent najlepiej zarabiających ludzi w tym kraju (bo jeśli tyle zarabia – to zdecydowanie należy), to wciąż jest „klasą średnią”?

Okazuje się, że tak! Hitem twittera okazał się jednak inny prawacki wpis, wedle którego:

Czy próbowaliście kiedykolwiek przeżyć za 15 tysięcy miesięcznie? Czy w ogóle jesteście w stanie wyobrazić sobie taką biedę? Piętnaście kafli? Na 30 dni? W tym marne cztery tysie na samo żarcie? I to bez żadnych LUKSUSÓW! Jak tu być „klasą średnią”!?!

I jeśli ktoś się spodziewał, że zubożenie rzekomej „klasy średniej” okaże się dla niej największym problemem, to grubo się mylił.

Bo ten nasz „kwiat narodu polskiego” został najbardziej urażony przez tę dodatkową stówkę na koncie najbiedniejszych ludzi w tym kraju. I nawet nie chcę tu cytować tych obrzydliwych wpisów naszych kochanych pseudoliberalnych prawaków, wedle których na socjalu to jest klawe życie, że na 500plus i na zasiłku to można się bez większych problemów utrzymać z miesiąca na miesiąc, że każda gmina na luzie zapewnia darmowe, dożywotnie mieszkanie socjalne, że kasa dla „dzieciorobów” spływa szerokimi strumieniami… Nie będę cytował tu tego szamba, bo znacie owe szambo zbyt dobrze…

Niemniej wciąż zdumiewa mnie ta chora fascynacja, ta fetyszowa rozkosz naszych rodzimych klasistów płynąca z rozsmakowywania się w wymyślaniu coraz to bardziej aberracyjnych sposobów „okradania” ich (tj. „ciężko pracujących prawdziwych Polaków”) przez ten leniwy motłoch. I jak zapytasz tych oświeconych prawaków o fakty, o te (na serio!) skromne prawa socjalne w naszym kraju, to zawsze ci odpowiedzą, że „pińcetplusy knują, spiskują, kradną na boku, przecie to mają w swej naturze!”.

Jak ja to dobrze znam… Jak ja dużo w archiwach tego czytałem… Cóż, przed drugą wojną światową było wielu takich ekspertów z prawicy, co w „żydowskim motłochu” widzieli największe zagrożenie. Żydzi – w ich mniemaniu – nie chcieli się asymilować, nie chcieli pracować, nie chcieli się myć, a jedyne czego chcieli, to żerować na ciężko pracujących, prawdziwych Polakach. No i jeszcze – rzecz jasna – uprowadzali chrześcijańskie dzieci, spuszczali z nich krew i robili z tego macę!

W powyższych propagandowych wizjach „żydowski motłoch” łączył się z „żydokomuną” i „żydomasonerią”. Zaś ta ostatnia stanowiła główny obiekt zainteresowań wśród warstw niższych.

To właśnie w stronę tej (wyimaginowanej) „zachodniej siły” – wedle kapitalistycznej propagandy – powinien skierować swą złość polski proletariat, a nie w stronę zbrodniczych (realnie istniejących) kapitalistów-wyzyskiwaczy…

Cóż… Hitler już „zweryfikował”. Żadnego „wszechżyda” i „żydowskiego spisku” nie było. Było jedynie wykluczenie społeczne, pogarda wobec „Innego” oraz brak równości i sprawiedliwości. Dziś w Polsce dwie prawicowe partie reaktywują paskudny mit „żydowskiego motłochu” i „żydomasonerii” – dziś to ludzie wykluczeni ze względu na warunki ekonomiczne i wykluczeni ze względu na seksualność/płeć.

Olbrzymim „sukcesem” neoliberalnej propagandy okazuje się to, że jedni drugich chcieliby dziś zamknąć w stodole i puścić z dymem… A ich oprawcy, cóż… wciąż pomnażają swój majątek i śpią spokojnie, wyżynając miliony bezbronnych mieszkańców naszej planety.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Jak globalizacja i neoliberalizm zabijają demokrację

Sykofant to zawodowy donosiciel w starożytnych Atenach. Często hipokryta i kłamca. Termin …