Stowarzyszenie Otwarte Klatki przeprowadziło wczoraj razem z Ekostrażą interwencję na jednej z ferm futrzarskich w województwie dolnośląskim. Zwierzęta były przetrzymywane w skandalicznych warunkach. W klatkach poza lisami, trzymane były też psy.

Widok przy wejściu na fermę, fot. Andrew Skowron
Widok przy wejściu na fermę, fot. Andrew Skowron

Każda ferma futrzarska to niewyobrażalne cierpienie. Zwierzęta hodowane na futro nigdy nie mają warunków nawet w najmniejszym stopniu zbliżonych do naturalnych. Obrażenia fizyczne idą w parze z gigantycznym cierpieniem psychicznym. Prowadzi to do stereotypii – powtarzania w kółko tych samych czynności, na przykład kręcenie się wokół własnej osi czy gryzienie prętów. Niektóre zaś zwierzęta wpadają w całkowity bezruch i apatię.

Wszystkie zwierzęta na fermie w Goliszowie koło Chojnowa (powiat legnicki), gdzie przeprowadzono wspomnianą interwencja, były trzymane w tragicznych warunkach. Na miejscu znaleziono zaniedbane, wychudzone, chore lisy, a także rozkładające się ciała zwierząt. Psy nie miały dostępu do wody, nie mówiąc o żadnym schronieniu przed deszczem czy wiatrem.

Jedna z alej pomiędzy klatkami, w których trzymane były psy i lisy, fot. Andrew Skowron
Jedna z alej pomiędzy klatkami, w których trzymane były psy i lisy, fot. Andrew Skowron

Aktywistom udało się uratować trzy lisy w trybie interwencyjnym – zwierzęta szybko trafiły pod opiekę weterynarza. Trzy lisy, które już niedługo zostałyby zabite na futro, zyskały szansę na normalne. Ekostraż odebrała sześć psów. Organizacja zapowiada powrót na fermę w Goliszewie by uratować więcej zwierząt.

– Już na pierwszy rzut oka widać było, że sytuacja jest poważna. W klatkach widzieliśmy schorowane i głodne lisy, a także psy, które nie miały nawet wody ani tym bardziej miejsca, w którym mogłyby się schować przed deszczem czy słońcem. Znaleźliśmy też dwa rozkładające się ciała – mówi Andrzej Sikorski ze Stowarzyszenia Otwarte Klatki – Udało nam się uratować sześć psów i cztery lisy. Wiemy już na ten moment, że jeden z lisów będzie musiał mieć amputowany palec, z kolei lisiczka jest skrajnie wychudzona, ma ropień na łapie i świerzb, a jej zęby są w fatalnym stanie – dodaje.

Więcej fotografii można zobaczyć w albumie dokumentującym interwencję Otwartych Klatek na portalu społecznościowym Flickr.

To kolejny przykład tego jak patologicznym i okrutnym biznesem jest przemysł futrzarski.

Portal STRAJK zachęca do podpisania petycji Stowarzyszenia Otwarte Klatki na stronie Cena Futra – by raz na zawsze zakończyć okrucieństwo jakim jest hodowla zwierząt na futra.

Warto pamiętać też o temacie hodowli pod kątem zbliżających się wyborów!

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Jakoś trudno mi w to uwierzyć, że hodowca, który żyje z hodowli zwierząt futerkowych robi wszystko, by cena skór z tych zwierząt była jak najniższa. Jakość futerka zależy od jego wyżywienia, nie mówiąc już o tym, że skóra pokaleczonego zwierzęcia jest w przemyśle futrzarskim odpadem.

    PS. Fermy zwierząt futerkowych „utylizują” odpady z rzeźni, które w innym przypadku muszą być utylizowane dużym kosztem, albo są wywożone do lasu.

  2. Futrzarstwo (m.in. razem z ubojem rytualnym) dawno temu powinno było zostać zlikwidowane, ale wpływy opozycyjnych libertarian sięgają za daleko. PO i PO-friendly część PiSu nie dopuszczą do tego.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…