Prawie 500 pracowników szpitala im. Św. Jadwigi Śląskiej w Trzebnicy protestowało dzisiaj przeciwko opieszałości miejscowych radnych, którzy od kilku miesięcy nie są w stanie przedstawić żadnego pomysłu na ratowanie cenionej placówki.
Trzebnicki szpital cieszy się renomą nie tylko w Polsce, ale również na szczeblu międzynarodowym. W ostatnich latach wykonano tam kilka innowacyjnych zabiegów, które zostały zauważone i opisane w medycznych czasopismach. Rozgłos dolnośląskiej placówce przyniosło m.in. przeprowadzenie skomplikowanej operacji rekonstrukcji ręki.
Problem w tym, że zasłużona lecznica znajduje się w finansowej zapaści. Długi szacowane są na 30 mln zł. Komornik zapowiedział, że 31 grudnia zablokowane zostaną konta placówki, która tym samym zostanie odcięta od środków niezbędnych do normalnego funkcjonowania. Jeśli taki scenariusz się spełni, od nowego roku pracownicy przestaną otrzymywać wypłaty. Zagrożona będzie również ciągłość leczenia ponad 1500 pacjentów, korzystających obecnie z usług trzebnickiego ośrodka.
W marcu br. radni powierzyli zadania uzdrowienia finansów szpitala Piotrowi Dytce, radnemu sejmiku dolnośląskiego z ramienia Prawa i Sprawiedliwości. Ten zlecił prywatnej firmie przeprowadzenie audytu zadłużenia i na jego podstawie opracował plan sanacji budżetowej. Projekt, zakładający rozwiązania w duchu typowo neoliberalnym, przewidywał m.in. zwolnienia grupowe i zatrudnienie części personelu na umowach śmieciowych. W obronie szeregowych pracowników stanęła miejscowa komisja „Solidarności”, a także grono cenionych lekarzy, m.in. wybitny chirurg Adam Domanasiewicz. Dytko postanowił autorytarnie stłumić bunt, zwalniając cenionego fachowca z dnia na dzień pod koniec października. Powodem zerwania kontraktu miała być szarpanina z pacjentem, do której rzekomo doszło kilka miesięcy wcześniej.
Dymisja Domansiewicza, który zyskał światowy rozgłoś, dokonując udanej replantacji kończyn i przeszczepów rąk od zmarłych dawców, zdenerwowała radę powiatu, która podczas nadzwyczajnego posiedzenia odwołała odpowiedzialnego za zatrudnienie dyrektora Dytki starostę Waldemara Wysockiego, również kojarzonego z PiS. Jego następcą został Marek Łapiński z Platformy Obywatelskiej. Wkrótce potem, pozbawiony politycznego poparcia Dytko zrezygnował ze stanowiska dyrektora. Od tego czasu zawirowania w lokalnej polityce nie pozwalają na uchwalenie planu ratunkowego. Pracownicy mają dosyć takiej sytuacji. – Szpital jest w agonii. Oczekujemy od starostwa konkretnych decyzji, które pozwolą uratować naszą placówkę – mówiła Telewizji Polskiej jednak z przedstawicielek personelu.
Uczestnicy dzisiejszego protestu postawili przed budynkiem taczkę, która symbolizuje sprzeciw wobec personalnych przepychanek wśród miejscowych polityków. – Taczka jest dla radnych powiatu, którzy kłócą się o swoje interesy, a nie zależy im zupełnie na społeczeństwie – tłumaczyła dziennikarzom pracownica szpitala.
O godz. 15:00 spod budynku szpitala pojawił się kondukt żałobny. Uczestnicy manifestacji przemaszerowali ubrani w stroje pogrzebowe, niosąc baner z napisem „ostatnie pożegnanie szpitala”. W internecie natomiast pojawił się nekrolog o treści: „Z głębokim żalem zawiadamiamy, po długiej chorobie, wskutek bezradności Radnych Powiatu Trzebnickiego odchodzi nasz nieodżałowany Szpital im. Św. Jadwigi Śląskiej”.
Celem przemarszu żałobników była siedziba starostwa, pod którą powitało ich dwóch starostów. Kuriozalna sytuacja wynika z faktu, że zarówno Łapiński jak i Wysocki uważają się za legalnie sprawujących urząd. Obaj politycy deklarują, że mają pomysł na rozwiązanie kłopotów szpitala. Jak na razie jednak bardziej skupiają się na personalnej szarpaninie politycznej niż na zapewnieniu ciągłości funkcjonowania placówki.
[crp]Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…