W historiografii Niemiec i państw powstałych po rozpadzie Austro-Węgier rewolucje i wystąpienia robotnicze wspomina się tylko mimochodem. Tymczasem w Niemczech od 1918 r. do 1923 r. trwał okres rewolucyjny, który nie został jednak zwieńczony obaleniem kapitalizmu. Kraj, który się w jego wyniku ukształtował, był państwem imperialistycznym, a przy tym wysoce uprzemysłowionym, w którym większość klasy robotniczej popierało rewolucyjną i marksistowską Komunistyczną Partię Niemiec.

Kiedy niemal rok po dojściu do władzy bolszewików w Rosji w Niemczech rozpoczynała się rewolucja listopadowa, Lenin i wschodni komuniści byli w euforii. Nadieżda Krupska pisała później, że „Lenin był kompletnie obezwładniony wieściami o rewolucji” a „dni pierwszej rocznicy rewolucji październikowej były najszczęśliwszymi dniami w jego życiu”. Nie tylko z powodu upadku cesarza i ewentualnego końca globalnej wojny, ale też ze względu na to, że bolszewicy wiedzieli, że sukces ich rewolucji był związany z sukcesem rewolucji w całej Europie, szczególnie w Niemczech. Lenin napisał do przywództwa bolszewików, że „rosyjski proletariat śledzi ostatnie wydarzenia z największą uwagą i entuzjazmem. Teraz nawet najbardziej ślepi robotnicy w wielu krajach zauważą, że bolszewicy mieli rację, opierając swą strategię na wspieraniu światowej rewolucji robotniczej”.

Jak jednak wiemy, rewolucja listopadowa nie powiodła się. Zamiast utworzenia społeczeństwa socjalistycznego, utwierdziła się władza kapitału. Porażka ta jest nie tylko praprzyczyną horrorów faszyzmu i II wojny światowej, ale też to ona otworzyła drogę do objęcia władzy przez Stalina i kompletnego zaprzepaszczenia zdobyczy rewolucji 1917 r. Rewolucja listopadowa ma w dyskusji w kręgach marksistowskich nie tylko historyczne znaczenie. Jest to jedyny przykład rewolucji rozwijającej się w nowoczesnym i uprzemysłowionym kraju. Na jej przykładzie można analizować wiele kwestii programowych, strategicznych i taktycznych, które mogą stać się w niedalekiej przyszłości znowu ważne. To np. kwestie rozwoju partii marksistowskiej, zdobywania poparcia większości w ramach klasy robotniczej i dalszej walki politycznej.

Rok 1914, rok przełomu

Prócz niemieckiej potęgi ekonomicznej, kluczowym elementem rewolucji była siła ruchu robotniczego. Przed wojną Socjaldemokratyczna Partia Niemiec była uważana na całym świecie za partię w tym względzie modelową. Dzięki temu miała kierowniczą pozycję w II Międzynarodówce, którą później sama najbardziej skompromitowała. SPD przeszła ścieżkę prowadzącą do budowy masowego ruchu robotniczego, który przynajmniej oficjalnie miał na celu obalenie kapitalizmu. Odrzucając „wysiłki rewizjonistów” mające na celu przyjęcie strategii reformowania kapitalizmu, kongres partyjny w 1901 r. potępił „działania mających na celu odrzucenie polityki konfrontacyjnej na rzecz polityki skutkującej przystosowaniem się do istniejącego porządku”. Organizacyjnie SPD cieszyła się rosnącą popularnością. Po wyjściu z podziemia w 1890 r. z każdymi wyborami ilość oddanych na nią głosów zwiększała się, osiągając liczbę 4,25 mln w 1912 roku, co stanowiło aż 34,7 procent głosów. W tym samym roku do partii należało 1 085 900 członków.

Proletariusze wszystkich krajów, łączcie się! Ulotka SPD, pocz. XX w.

Jednakże rewolucyjne dziedzictwo SPD było systematycznie podkopywane, paradoksalnie, także przez ciągłe sukcesy. Większość przywódców partyjnych i związkowych uznała, że ruch automatycznie będzie rósł w siłę, w końcu zdobywając większość bezwzględną, a wtedy za pomocą reform zmieni życie robotników na lepsze. Z czasem takie myślenie spowodowało porzucenie perspektywy marksistowskiej, która każe zwracać uwagę na kryzysy kapitalizmu i zaleca rewolucyjną gotowość. W kierownictwie partii zwyciężyło przekonanie o powszechnym i miarowym rozwoju całego społeczeństwa w ramach kapitalizmu.

W momencie wybuchu wojny okazało się, że większość kierownictwa przyjęła pozycje prokapitalistyczne i tym samym będzie przeciwna w przyszłości wszelkim zrywom rewolucyjnym. Takie było znaczenie wydarzeń z 4 sierpnia 1914 roku, kiedy to SPD zagłosowała za poparciem „swojej” strony w imperialistycznej wojnie, wywołanej przez kraje, które w najlepszym wypadku były fasadowymi demokracjami. W ruchu robotniczym szeroko dyskutowano o możliwości wybuchu wojny, ale to, że w krajach dążących do wojny partie lewicowe, należące do II Międzynarodówki, zdecydowały o poparciu rządów swoich państw było szokiem. Odmienne stanowisko zajęły tylko partie socjaldemokratyczne Rosji, Bułgarii i Serbii.

Nie była to sytuacja nie do przewidzenia. Już przed 1914 r. zaostrzały się coraz bardziej podziały polityczne w łonie samej SPD. Główną oponentką rosnących sił rewizjonistycznych i oportunistycznych była Róża Luksemburg. W 1914 r. SPD podzielone było na trzy frakcje: otwarcie reformistyczną, centrową, kierowaną przez Karla Kautskiego oraz radykalną prowadzoną przez Luksemburg, Karla Liebknechta i innych. Inaczej jednak niż bolszewicy w 1903 i 1912 r. w ramach rosyjskiej socjaldemokracji, Luksemburg nie utworzyła silnej, mocno zarysowanej opozycji, która mogłaby systematycznie walczyć o swoje idee i ich poparcie. Skutkowało to słabością tej frakcji u progu rewolucji 1918 r., prowadzącą w ostateczności do jej porażki.

Rosnąca opozycja wobec wojny

Po haniebnym głosowaniu w sprawie kredytów wojennych w ramach SPD zaczęła powstawać opozycja wobec militarystycznego i prowojennego przywództwa partii. Organizowali ją aktywiści, którzy w ten sposób chcieli bronić internacjonalistycznych tradycji socjalistycznych. Jednak zostali oni zmarginalizowani przez nacjonalistyczną falę, która zalała kraje pogrążone w konflikcie zbrojnym, a następni objęci represjami przez samą partię i aparat represyjny państwa. Internacjonaliści nie mieli czytelnego programu czy planu działania. Zostali po części zaskoczeni przez postawę swojej partii, liczyli oni, że będzie ona „przynajmniej” neutralna. Nie tylko oni – także np. Lenin początkowo sam nie wierzył, że SPD poparła wybuch wojny.

Niemniej wraz z coraz większą ilością dowodów na to, że wojna ta krótką nie będzie, wraz z opisami straszliwych okopowych rzezi i postępującymi brakami w towarach pierwszej potrzeby, opozycja wobec konfliktu zbrojnego zaczęła przybierać na sile. Protesty przeciwko wojnie i jej skutkom zaczęły wybuchać tak na ulicach, jak i w parlamencie. W łonie SPD i ruchu związkowego zaczęły zaogniać się różnice polityczne. W 1916 r. w Niemczech wybuchła fala strajków, wywołana zbyt niskimi płacami i brakiem żywności. Po wydarzeniach z 1 maja, kiedy aresztowano Karla Liebknechta, w Berlinie protestowało aż 55 tys. ludzi. W grudniu 1914 r. Liebknecht był jedynym deputowanym SPD, spośród 110, głosującym przeciwko nowym kredytom wojennym. Rok później przeciwko zagłosowało 20, a 24 wstrzymało się od głosu.

Ruch antywojenny rozwinął się szczególnie w 1917 r. dzięki rewolucjom w Rosji. Obalenie caratu odebrało SPD część argumentów za prowadzeniem wojny – socjaldemokraci mocno akcentowali swój sprzeciw przeciwko rosyjskiemu absolutyzmowi. Ponadto dla wielu niemieckich robotników Rosja stała się symbolem rewolucji demokratycznej. Podczas strajku około 300 tys. robotników w kwietniu 1917 roku, szczególnie silnego w Lipsku, po raz pierwszy protestujący organizowali się w rady, na wzór chłopskich, robotniczych i żołnierskich organizacji tworzących się w Rosji. Gdy radykalizowali się robotnicy, rosły również niepokoje wśród wojskowych, szczególnie marynarzy, którzy tworzyli nawet tajne antywojenne organizacje. Siła rewolucji jeszcze wzrosła po dojściu do władzy bolszewików, których strategią był internacjonalizm i ciągłe odwoływanie się do europejskiej i światowej klasy robotniczej, zachęcanie jej do rewolucji, która zdemokratyzuje świat, zakończy wojnę i obali kapitalizm.

W styczniu 1918 r. strajki w Niemczech jeszcze bardziej przybrały na sile. Hasło „Pokoju, Wolności, Chleba” był bardzo zbliżone do bolszewickiego „Pokoju, Ziemi, Chleba”. W Berlinie pół miliona robotników strajkowało przez pięć dni przeciwko aneksyjnej polityce rządu, której wyrazem był traktat brzeski z marca 1918 roku, który kończył wojnę na wschodzie. Tymczasem liderzy SPD utrzymywali, że wspierają ekonomiczne postulaty robotników, ale nadal obstawali za wojną do „zwycięstwa”.

Ewolucja lewicy

Głównym pytaniem, jakie się nasuwało w ogniu tych wszystkich wydarzeń, brzmiało: co dalej z socjaldemokracją, lewicą i ruchem robotniczym, jeśli SPD mogła z partii robotniczej stać się narzędziem w rękach kapitału? Było to kompletnie nowe doświadczenie dla ruchu robotniczego. Dotąd istniały w nim grupy przeciwne rewolucji lub popierające w pewnym stopniu kapitalizm, ale taki zwrot był bezprecedensowy.

Róża Luksemburg przemawia na wiecu w Stuttgarcie, 1907 r.

Niezbędny był klarowny program, dla tych, którzy nadal popierali SPD, nie rozumiejąc jej postawy wobec wojny i mając nadzieję, że będzie ona jednak partią broniącą interesów robotników. Jednak wcześniejsze próby budowy frakcji rewolucyjnej w SPD kończyły się niepowodzeniem. Dopiero w styczniu 1916 r. miało miejsce spotkanie zwolenników pisma „Die Internationale”, które zostało założone przez Luksemburg. Na spotkaniu tym przyjęto jej tezy dotyczące światowego konfliktu i założono wewnątrzpartyjną Gruppe Internationale, która po publikacji w 1916 roku serii „Listów Spartakusa” szybko stała się znana jako Spartakusowcy. Luksemburg bała się, że nowa niezależna organizacja rewolucyjna znajdzie się w izolacji od szerokich mas, które nadal popierały SPD. Wierzyła, że w trakcie konfliktu klasowego o silnym natężeniu niezbędne klasowe instytucje polityczne mogą się spontanicznie rozwijać i samodzielnie prowadzić walkę.

Rosnąca w siłę opozycja antywojenna i gniew wobec liderów SPD sprawiły, że w łonie partii doszło do podziału na tych, którzy popierali liderów, a tych, którzy wspierali stare tradycje partii, stojąc na stanowisku antywojennym. Napięcia te były widoczne w parlamencie. Po mniej niż dwóch latach z frakcji parlamentarnej SPD wyrzucono 20 deputowanych. W kwietniu 1917 r. z partii oddzieliła się Niezależna Socjaldemokratyczna Partię Niemiec (USPD), przejmując ok. 1/3 członków SPD. W Berlinie, Lipsku i innych czterech regionach do nowej partii weszły wszystkie struktury regionalne socjaldemokratów.

Politycznie USPD była bardzo zróżnicowaną formacją polityczną. Miała w swoich szeregach przedwojennych reformistów, takich jak Bernstein, który był przeciwnikiem wojny z pozycji pacyfistycznych, czy Kautsky, lider przedwojennego centrum. Równocześnie było w niej wielu działaczy, którzy przechodzili na pozycje rewolucyjne, dlatego też weszli do niej Luksemburg, Liebknecht i Gruppe Internationale.

Porażka niemieckiej ofensywy wiosną 1918 r. i przybycie oddziałów USA do Europy sprawiły, że dowództwo niemieckie zdało sobie sprawę z nieuchronności klęski. 29 września wojskowi zażądali, by rząd podjął rokowania pokojowe, a nie chcąc ponieść politycznej odpowiedzialności za klęskę – usunęli się w cień i oddali władzę politykom. Pierwszy w historii rząd Niemiec odpowiedzialny przed parlamentem, a nie cesarzem sformowany został w połowie października, zwracając się następnie do prezydenta USA Wilsona, by ten pomógł jako mediator w negocjacjach pokojowych.

SPD ostatecznie zerwała ze swoją tradycją, wprowadzając do rządu dwóch ministrów, z których jeden był wiceszefem partyjnej organizacji związkowej. Stała się częścią kapitalistycznej koalicji rządowej kierowanej przez księcia Maksymiliana Badeńskiego.

Rewolucja

Tymczasem w Wilhelmshaven doszło do buntu marynarzy, który okazał się iskrą rozpalającą rewolucję. Marynarze odmówili udziału w ostatniej, kompletnie bezcelowej bitwie z marynarką brytyjską. Bunt rozszerzył się na Kilonię, 3 października zginęło siedmiu demonstrantów. Wraz z emisariuszami, których marynarze wysłali w głąb kraju, rewolucyjne napięcie rosło z dnia na dzień, a towarzyszyło mu powstawanie rad żołnierskich i robotniczych w miastach i portach Niemiec.

Friedrich Ebert

Bieg wydarzeń był niezwykle szybki, już 9 października liderzy SPD niechętnie proklamowali powstanie republiki. Po rezygnacji księcia Badeńskiego przyjęli jego propozycję, w myśl której kanclerzem został lider socjaldemokratów Friedrich Ebert. Następnego dnia polityk SPD przyjął ofertę gen. Groenera o utworzeniu „powszechnego frontu przeciwko bolszewizmowi”. SPD desperacko szukała sposobu na opanowanie sytuacji. Liderzy SPD dążyli do zagwarantowania przetrwania kapitalizmu w Niemczech, zdając sobie zarazem sprawę z rewolucyjnych nastrojów. Nieudolnie chcąc uchodzić za wyrazicieli woli ludu, nazwali swój rząd Radą Komisarzy Ludowych, na wzór rządu Rosji Radzieckiej. Jednak praktyka działania tego rządu była dokładnie odwrotna.

SPD starała się zneutralizować lewicę. Pod hasłem „jedności klasy robotniczej’ wciągnęła USPD do rządu, oferując jej trzy stanowiska ministerialne. Rząd twierdził nawet, że niedawno wypuszczony z więzienia Karl Liebknecht będzie mógł liczyć na miejsce w nim, on jednak, widząc podstęp, odmówił. Jednak przywództwo UPSD nie odczytało prawidłowo intencji niedawnych partyjnych kolegów, kierując się życzeniowym, idealistycznym myśleniem.

W przededniu abdykacji cesarza Ebert powiedział, że „Jeśli cesarz Wilhelm II nie abdykuje, to rewolucja będzie nieunikniona. Ale ja nie chcę jej, nienawidzę rewolucji jak grzechu.” Używając prestiżu SPD, które nadal było postrzegane przez wielu robotników jako partia lewicowa, liderzy starali się ugrać jak najwięcej czasu w celu ustabilizowania kapitalizmu w kraju. W niektórych regionach to liderzy SPD zakładali rady, aby mieć pewność, że mają nad nimi kontrolę. Rewolucja przyniosła ze sobą żądania „socjalizacji” (nacjonalizacji wraz z demokratyczną kontrolą), czego efektem było powołanie przez Radę Komisarzy komitetu, który miałby procesem uspołecznienia pokierować. Oczywiście proces ten nawet się nie rozpoczął. Kiedy zebrał się w grudniu 1918 roku pierwszy Narodowy Kongres Rad Robotniczych i Żołnierskich, Ebert zadeklarował, że „zwycięski proletariat nie ustanowi swojej władzy”.

(cdn.)

Tekst ukazał się pierwotnie na witrynie Komitetu na rzecz Międzynarodówki Robotniczej. Tłumaczenie: Wojciech Łobodziński, redakcja: Małgorzata Kulbaczewska-Figat.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Czy SPD rzeczywiście broniła w tym czasie kapitalizmu, czy może raczej, przede wszystkim, praworządności i demokracji parlamentarnej? Przypomnę tylko, że odrzucenie tej ostatniej w Rosji, doprowadziło do dyktatury bolszewików i krwawej wojny domowej, co pod koniec 1918 r. było już jasne…

    1. Odrzucenie liberalnej „demokracji” umożliwiło powstanie ustroju socjalistycznego w Rosji. To były czasy, kiedy nie tylko komuniści zdawali sobie sprawę z farsy parlamentaryzmu. Syndykalista Sorel mawiał „nie jestem demokratą, nie gardzę ludem”. To przesłanie nadal pozostaje aktualne. Jeżeli wchodzi się do liberalno-„demokratycznej” gry, której kontrola spoczywa w rękach kapitału, to nie można wyjść z niej zwycięsko. Proces porzucania wartości socjaldemokratycznych na rzecz libertariańskich wśród tzw. partii robotniczych oraz klęski reformistów kapitalizmu (Chile, Wenezuela) dowodzą braku możliwości „demokratycznej” drogi do socjalizmu.

    2. Do Fauxpas
      23/12/2018 o 21:12

      To zależy, czy przez „socjalizm” o który nam chodzi, rozumiemy państwo policyjne z władzą absolutną kasty partyjnych biurokratów. Oczywiście nie twierdzę, że te państwa nie miały swoich znaczących osiągnięć (widocznych zwłaszcza z dzisiejszej perspektywy), ale nawet i taki, sztucznie podtrzymywany, socjalizm w końcu się zawalił, i to w taki sposób, że nie został kamień na kamieniu. Rozumiem, że zgodnie z twoją argumentacją, ostateczna klęska komunistów w Rosji i całym bloku wschodnim dowodzi braku możliwości „rewolucyjnej” drogi do socjalizmu. Podałeś przykłady Chile i Wenezueli – oczywiście możemy dyskutować co zrobiono tam źle, na ile decydujący wpływ na rozwój sytuacji miała geopolityka. Jeżeli jednak mamy wyciągać jakieś fundamentalne wnioski z historii, to w pierwszej kolejności powinniśmy dokładnie przeanalizować to co stało się z ZSRR i państwami pokrewnymi, a nie udawać, że wystarczy zrobić wszystko jeszcze raz tak samo, i tym razem na pewno będzie ok… Ja tylko twierdzę, że uszczęśliwianie ludzi na siłę na dłuższą metę do niczego dobrego nie prowadzi, czego właśnie uczy nas historia.

    3. @Maryjan

      „Rozumiem, że zgodnie z twoją argumentacją, ostateczna klęska komunistów w Rosji i całym bloku wschodnim dowodzi braku możliwości „rewolucyjnej” drogi do socjalizmu”

      Wprost przeciwnie. Blok Wschodni odszedł do historii tylko i wyłącznie wskutek pogłębiających się odstępstw od socjalizmu, a nie porwania się z motyką na słońce (kapitalistyczne państwo opiekuńcze w kraju przeznaczonym do łupienia) jak w niechlubnych przypadkach Chile i Wenezueli. Tam, gdzie nie dopuszczono do niekontrolowanej liberalizacji systemu, realny socjal nadal istnieje.

  2. Może zamiast zachwytu nad wszelkimi „rewolucjami” typu październikowo-listopadowaj zajmiecie się tym:

    Powstanie w NRD 1953 – strajki, demonstracje i rozruchy w ponad 700 miejscowościach w Niemieckiej Republice Demokratycznej (NRD)rozpoczęte 16 czerwca 1953 roku poprzez strajk robotników w Berlinie Wschodnim. Powstanie zostało ostatecznie stłumione przez Grupę Wojsk Radzieckich. Dzięki temu u władzy utrzymał się rząd Otto Grotewohla.
    Przyczyną wystąpienia były uchwały II Konferencji rządzącej Socjalistycznej Partii Jedności Niemiec z lipca 1952 dotyczące rozwoju socjalizmu w Niemieckiej Republice Demokratycznej. Restrykcyjne decyzje wywołały kryzys polityczny i gospodarczy. Zalecały zaostrzenie walki klasowej, zwalczanie Kościoła, kolektywizację rolnictwa i rozbudowę przemysłu ciężkiego kosztem przemysłu środków konsumpcji.
    Na powstanie kryzysu wpłynęła też polityka zbrojeniowa NRD jako efekt zaleceń władz radzieckich, które przewidywały utworzenie sił zbrojnych kosztem 1,5 mld DM. Zamaskowana – jako skoszarowana Volkspolizei – armia liczyła w 1953 już 113 000 żołnierzy i znacząco obciążała budżet NRD. Problemem władz w Berlinie Wschodnim stały się masowe ucieczki ludności z NRD do Niemiec Zachodnich. W pierwszym półroczu 1953 do RFN i Berlina Zachodniego zbiegło ćwierć miliona ludzi, w tym wielu mieszkańców wsi, w niektórych dniach uciekało do 5000 osób. Czara goryczy przelała się jednak 28 maja 1953, gdy rząd NRD zdecydował obligatoryjnie zwiększyć wydajność pracy o 10%, ponieważ uprzednie wezwanie SED i związków zawodowych skierowane do klasy robotniczej o zwiększenie efektów pracy poniosło fiasko. Robotnicy nie podjęli wezwania do zintensyfikowania wydajności pracy. Przeciętny zarobek w sferze produkcji wynosił tylko 313 DM, a renty sięgały 65 DM miesięcznie. Były to wartości głodowe. W dodatku żywność była racjonowana i droga. Kryzys nastąpił, gdy zostały podniesione ceny mięsa i wędlin, a ludzi wolnych zawodów pozbawiono kartek. Robotnicy, których realne dochody spadły o 20–40%, rozpoczęli strajki ostrzegawcze i protesty.

    1. W pierwszej chwili pomyślałem: jakiś licealista pisze na podstawie bryku „Teraz matura” (właśnie sobie kupiłem – zamiast horrora w TV) czy czegoś równie naukowego. Wrzuciłem fragment tego elaboratu – i fakstycznie (jak mawiał mój tata): https://www.szkolnictwo.pl/szukaj,Czerwiec_1953_-_powstanie_robotnicze tudzież prawacka Wikipedia.

      Na Jowisza, dziecko, przestań wierzyć we wszystko co zapodają w szkole! Zapewniam Cię, że obiektywność szkoły średniej w PRL (lata 70-80) była o niebo wyższa niż aktualnie. Poszukaj w bibliotekach, w zaganicznej fachowej literaturze (bo na poziomie uniwersyteckim są tam bardzo obiektywne książki, nie wszystko to Pipes i Figues – wierzaj mi).

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Argentyny neoliberalna droga przez mękę

 „Viva la libertad carajo!” (Niech żyje wolność, ch…ju!). Pod tak niezwykłym hasłem ultral…