Proces był długi, skończył się bez rozgłosu. Słynna „niepokorna” dziennikarka Dorota Kania została skazana na dwa lata więzienia w zawieszeniu na trzy lata.

fot. Wikimedia Commons
fot. Wikimedia Commons

– Dorota Kania dopuściła się zamachu godzącego w prawidłową działalność instytucji państwowych, a powodem jej działania była chęć osiągnięcia korzyści majątkowej – czytamy w orzeczeniu Sądu Rejonowego dla Warszawy-Pragi. Postępowanie sądowe dowiodło, że współautorka dwóch tomów kultowej na polskiej prawicy serii „Resortowe dzieci” pod koniec 2005 r. zaproponowała Aleksandrze Dochnal, że wpłynie na polityków rządzącego ówcześnie PiS, by ci postarali się o zwolnienie jej męża Marka z aresztu. Lobbysta przebywał w nim już półtora roku, podejrzewany o skorumpowanie posła SLD Andrzeja Pęczaka. Policja podejrzewała, że z działalnością przedsiębiorcy w poprzedniej dekadzie, podczas wielkich prywatyzacji, wiązała się korupcja na ogromną skalę.

Jak pisze „Gazeta Wyborcza”, Aleksandra Dochnal uwierzyła dziennikarce. Pożyczała jej pieniądze w transzach, czasem kilkunastotysięcznych, maksymalnie nawet do 100 tys. zł. Uzbierało się 270 tys. Jak wynika z orzeczenia sądowego, Kania stale utwierdzała kobietę w przekonaniu, że na bieżąco działa w jej sprawie i rychle doprowadzi do jej załatwienia. Przekonywała, że przyjaźni się z prezydentem Lechem Kaczyńskim, jego matką Jadwigą i żoną Marią, doskonale zna również Jarosława Kaczyńskiego, Janusza Kaczmarka, Zbigniewa Ziobrę czy Zbigniewa Wassermanna. Aby udowodnić, że nie są to puste deklaracje, zorganizowała adwokatom Dochnala i jego rodzinie spotkanie ze Zbigniewem Ziobrą i Januszem Kaczmarkiem, na którym starała się o przekazanie sprawy Dochnala prokuraturze katowickiej (dotąd prowadziła ją prokuratura z Łodzi). Równocześnie pisała artykuły broniące Dochnala i krytykujące łódzkich prokuratorów. Aleksandra Dochnal zeznawała, że Kania wielokrotnie zapewniała ją, że rozmawiała z politykami o Dochnalu i dowiedziała się od nich, że jeśli ten zacznie mówić, „będzie dobrze”.

Przekonała do siebie nie tylko żonę, ale i teściową aresztowanego Barbarę Pietrzyk. Obie zeznały przed sądem, że były gotowe zrezygnować ze zwrotu wręczonej Kani pożyczki, gdyby Marek Dochnal faktycznie został zwolniony z aresztu. Tak się jednak nie stało. Kania powtarzała Aleksandrze Dochnal, że „będzie dobrze”. W końcu zerwała z nią kontakt. Pieniądze zwróciła, kiedy było już po przegranych przez PiS wyborach parlamentarnych, a Marek Dochnal opuścił areszt i opowiedział całą historię w programie „Teraz my!”.

Dziennikarka twierdziła przed sądem, że pożyczała pieniądze od Barbary Pietrzyk, nie mając pojęcia, że to teściowa Dochnala. Zapewniała, że biuro nieruchomości, którego właścicielką jest Pietrzyk, samo zaproponowało jej pożyczkę na zakup domu, bez zabezpieczeń i bez oprocentowania. Dorota Kania utrzymywała także, że nigdy nie powoływała się na niczyje wpływy. Nie wycofała się z tego do końca procesu, chociaż jako świadkowie zeznawali w nim nie tylko członkowie rodziny Marka Dochnala, ale i politycy PiS. Do końca również powtarzała, że sprawa jest polityczną zemstą za jej działalność publicystyczną i opisywanie „związków partnerów biznesowych Dochnala z komunistycznymi służbami”, jak również relacji między polityką, służbami i biznesem. Linię obrony Doroty Kani sąd uznał za niewiarygodną i wewnętrznie sprzeczną. Wydał wyrok dwóch lat pozbawienia wolności, ale karę zawiesił, bo uznał, że dziennikarka nie jest osobą zdemoralizowaną.

Kilka miesięcy po wyroku Kanię zatrudniła „Gazeta Polska”. Wróciły artykuły o lustracji, korupcji, rodzinnych korzeniach dziennikarzy i polityków. W ostatni piątek dziennikarka na gali „Gazety Polskiej” stała obok Człowieka Roku gazety – Jarosława Kaczyńskiego. Dziś na portalu niezależna.pl opublikowała oświadczenie, w którym ponownie sugeruje, że skazano ją, bo pisała o wpływie ludzi komunistycznych służb na polskie życie publiczne. Zapewnia także, że mimo nacisków będzie pisać dalej – także kolejne tomy „Resortowych dzieci”.

[crp]

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Polska państwo w 100% wyznaniowe! Totalny wykwit demoralizacji moralnej w Polsce! Jedyne co się udało na 100% w Polsce to…Kolesiostwo!
    Alleluja honoru nie ma!
    Do refleksji!

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…