– Andrzej Wróbel zrezygnował z funkcji sędziego Trybunału Konstytucyjnego – potwierdził ustępujący ze stanowiska prezes TK Andrzej Rzepliński. Dzięki tej rezygnacji PiS będzie miał w 15-osobowym Trybunale 8 mianowanych przez siebie sędziów.
Kadencja sędziego Wróbla miała się skończyć w maju 2020 r.. Odchodzący dziś z Trybunału Rzepliński uważa, że bzdurą są oskarżenia padające w portalu wpolityce.pl, że powodem rezygnacji Wróbla „mogą być m.in. nowe przepisy dotyczące oświadczeń majątkowych sędziów, które mają być teraz jawne”. Rzepliński temu zaprzeczył.
– Jako prezes Trybunału przez sześć lat musiałem parafować oświadczenia majątkowe sędziów, więc to byłoby brudne pomówienie, mówienie, że Wróbel nie chce być sędzią, bo się boi oświadczeń – uważa prezes TK i dodaje, że sędzia Wróbel – powiedział: że jest zbrzydzony tym, jak się wybiera sędziów, z jaką pogardą wobec procedur i wobec tego, kto może do Trybunału trafiać.
Rezygnacja sędziego Wróbla oznacza, że – po wyborze jego następcy – w TK będzie niedługo ośmiu sędziów, wybranych przez obecny Sejm. Konstytucja stanowi, że w skład polskiego sądu konstytucyjnego wchodzi 15 sędziów.
Po odejściu Rzeplińskiego we wtorek w TK będzie siedmiu sędziów Trybunału wybranych głosami PiS. W grudniu ub.r. Sejm wybrał do TK zgłoszonych przez PiS: Julię Przyłębską, Piotra Pszczółkowskiego, Mariusza Muszyńskiego, Lecha Morawskiego i Henryka Ciocha.
Trzech ostatnich Rzepliński nie dopuszczał przez ponad rok do orzekania w TK, powołując się na wyroki TK z grudnia 2015 r. o tym, że ich miejsca są zajęte przez trzech sędziów wybranych w październiku ub.r. na podstawie prawnej uznanej przez TK za zgodną z konstytucją – Romana Hausera, Krzysztofa Ślebzaka i Andrzeja Jakubeckiego, od których prezydent nie przyjął ślubowania. W kwietniu 2016 r. Sejm wybrał do TK kandydata PiS Zbigniewa Jędrzejewskiego, a w ubiegły czwartek – kandydata PiS Michała Warcińskiego.
Dotychczasowe postępowanie sędziów desygnowanych do TK przez PiS wskazuje, że są oni w stosunku do rządzących bezwzględnie lojalni. Większość, którą PiS będzie miał teraz w sądzie konstytucyjnym powoduje zatem, że wszystko co tylko wymyśli i przegłosuje w Parlamencie partia rządząca, będzie zgodne z ustawą zasadniczą. Kaczyński nie musi zatem zmieniać konstytucji, by osiągnąć wszystko, co chce.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…