Wypłynął dokument z planami Komisji Europejskiej, który miał zostać przedstawiony dopiero na początku lutego. Wynika z niego, że w ciągu 7 lat, czyli do końca 2025 roku, Unia poszerzy wspólnotę o Serbię i Czarnogórę. Bruksela ostrzy sobie pazury również na inne kraje bałkańskie. Ponoć chce „odebrać wpływy Rosji”

Vučić postawił sobie nadrzędny cel: wprowadzić Serbię do Unii Europejskiej, W tym celu chce przeprowadzić przedterminowe wybory i zyskać czas. Fot. wikimedia commons

O dokumencie napisali dziennikarze portalu EU Observer. Możemy w nim przeczytać, że „Przy wystarczającej woli politycznej, wprowadzeniu w życie prawdziwych reform oraz trwałym rozwiązaniu sporów z sąsiadami, Czarnogóra i Serbia będą gotowe do członkostwa przed 2025 r. W tym samym momencie negocjacje akcesyjne powinny być zaawansowane z Albanią, Bośnią i Hercegowiną, Macedonią oraz Kosowem”.

Jean-Claude Juncker po przyjęciu Chorwacji do wspólnoty sugerował, że na razie „na tym koniec”. Przyznał, że Unia pęka w szwach, wówczas zaczęły się też kłopoty z Wielką Brytanią. Ale teraz Komisja Europejska zmieniła zdanie.

Informatorzy wprost przyznają, że Bruksela obawia się wzrostu wpływów Moskwy, bo o ile Czarnogóra jest na zaawansowanym etapie negocjacji akcesyjnych, Serbia stoi na barykadzie okrakiem. Prezydent Aleksandar Vučić deklaruje proeuropejski kurs, ale negocjuje również z Władimirem Putinem a w Moskwie jest częstym gościem. Również nastroje wśród Serbów są ambiwalentne: według najnowszych sondaży 67,2 proc. mieszkańców kraju chce bliższych związków z Rosją, a 50,9 proc. przystąpienia do UE.

Prócz tego na Bałkanach nadal tlą się konflikty: do 2025, jeśli naprawdę Serbia zamierza wstąpić do Unii, będzie musiała uznać niepodległość Kosowa, a na to Belgrad nigdy się nie zgodzi. Unijni notable radzą Vučiciowi, aby zastosował „opcję niemiecką”:

– W serbskim rządzie mówi się o formule, którą zastosowały Niemcy Zachodnie wobec ówczesnej NRD – faktyczne, ale nie formalne uznanie Kosowa – powiedział Antun Dujmović z Instytutu Nauk Politycznych na Uniwersytecie w Zagrzebiu.

Trwa również spór o nazwę „Macedonia” pomiędzy państwem Macedonia, a Grecją, która uważa, że jest to tylko i wyłącznie historyczna nazwa regionu, z którego wywodził się Aleksander Wielki i taką powinna pozostać. Znów Bruksela podpowiada rozwiązanie kompromisowe: wprowadzenie nazwy „Nowa Macedonia”.

Potencjalnym zarzewiem konfliktu są też plany budowy „Wielkiej Albanii”, zwłaszcza, że Tirana otwarcie mówi o tym, że jeśli wkrótce nie przyjmie jej Bruksela – stworzy „małą unię” wraz z Kosowem.

W Bośni trudno o porozumienie. To kraj, który najpierw musi uzgodnić, czy do UE chciałby iść razem, czy przyłączyć Republikę Serbską do Belgradu. „Unia nie może i nie będzie importować dwustronnych sporów. Dlatego kraje Bałkanów Zachodnich muszą pilnie rozwiązać takie spory” – napisano w dokumencie KE.

Bruksela ewidentnie ostrzy sobie zęby na Bałkany, jednak będzie to ciężki orzech do zgryzienia.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Ten serbski koleś przypomina rosatiego.Moje zdanie jest oczywiste-Serbia nie ma żadnego interesu w wejsciu do UE -tak jak Polska.No i UE to dyktatura.

  2. I tu widać, że Jewrosojuz jest hamrykańskim pieskiem. A czemu by Rassieji do Jewrosojuza nie przyjąć?

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…