Z Tomaszem Grodzkim nie łączy mnie praktycznie żadna wspólnota wartości. Jego fantazje o prywatyzacji szpitali wystawiają mu dyskwalifikującą ocenę jako politykowi i poddają w wątpliwość jego etyczne kwalifikacje do pełnienia zawodu lekarza. Kiedy więc pozujący na poważnego męża stanu marszałek mówi, że „Senat jest redutą demokracji i ostoją wolnej myśli w Polsce” to ja się zastanawiam, czym jest dla niego ta demokracja? Możliwością nieograniczonego trzepania kasy przez burżuazję medyczną? Zwykły człowiek w świecie urządzonym przez Grodzkiego zdychałby pod płotem prywatnego szpitala.

Prokuratura Regionalna w Szczecinie twierdzi, że Tomasz Grodzki chętnie brał w łapę od pacjentów, a nawet wymuszał korzyści majątkowe w zamian za przyspieszanie zabiegów. Do korupcji miało dochodzić w 2006, 2009 i 2012 roku. Organy ścigania zostały jednak zaalarmowane dopiero, kiedy wcześniej mało znany senator, po wygranych przez opozycję wyborach do wyższej izby w 2019 roku, został trzecią osobą w państwie. PiS ruszył wtedy na polowanie, zaczęło się nawożenie gównem wizerunku nowego frontmana opozycji, w czym przodował Dariusz Matecki, szczeciński radny PiS, producent fake newsów, jeden z najbardziej bezwzględnych propagandzistów obozu władzy. Nagle znaleźli się świadkowie, którym przypomniało się, że Grodzki chętnie przyjmował pieniążki, a prokuratorzy od Ziobry i Święczkowskiego z przejęciem pokiwali głowami i rzucili do boju armię śledczych.

Marszałek twierdzi, że ponad stu agentów CBA w 23 miejscach szukało na niego haków. Jeśli porównamy to z siłami zaangażowanymi w wyjaśnianie mętnych interesów dygnitarza obozu władzy, Daniela Obajtka, czy efektywnością działań w ramach śledztwa w sprawie zabójstwa Jolanty Brzeskiej, widać wyraźnie, że Prawo i Sprawiedliwość dochodzi sprawiedliwości wtedy, gdy jest okazja na polityczną zdobycz. Gdy okazji nie ma, możemy mieć do czynienia z realną krzywdą czy podejrzaną działalnością, ale władze czy służby i tak „nie mogą nic zrobić”.

Czy Tomasz Grodzki brał w łapę? Czy jest skorumpowanym lekarzem? Czy w związku z tym powinien zostać pozbawiony immunitetu i osądzony? Tego nie wiemy i niestety – nie dowiemy się. Wiemy jednak na pewno, że Grodzki przyjmujący kopertę był PiSowi teraz bardzo potrzebny w celu odwrócenia uwagi od porażającej bezradności organów ścigania w sprawie brudnych spraw prezesa PKN Orlen. Potencjalne pozbawienie Grodzkiego mandatu oznaczałoby też konieczność przeprowadzenia wyborów uzupełniających do Senatu, a więc przybliżyłoby PiS do odzyskania większości w tej izbie. Nie mam też  żadnych wątpliwości, że celem działań prokuratury i CBA nie jest tutaj ustalenie faktów i dotarcie do prawdy. Oba organy działają tu na polityczne zlecenie. Nie jest to zresztą nic nowego. Za pomocą mniej lub bardziej kreatywnych działań śledczych, doprawionych medialną nagonką, obóz władzy rzucał się na kolejnych liderów liberalnej opozycji. Kiedy  na scenie pojawił się dystyngowany pan dyrektor szpitala, należało przypomnieć starą dobrą maksymę z pierwszego okresu rządów PIS: lekarzu, pokaż co masz w garażu.

Bardzo niemądrzy są ci, którzy świętowali wczoraj hucznie dopadnięcie „neoliberalnego łotra” czy ci, którym to, co Grodzki zostanie udupiony na podstawie zarzutów prawdziwych czy fałszywych, jest całkowicie obojętne. Cała sprawa pokazuje nam bowiem coś bardzo niepokojącego. Prokuratura i inne organy śledcze w państwie PiS zostały sprowadzone do roli narzędzi w rękach władzy, używanych w doraźnych celach politycznych. Jednego dnia potrzebne jest białko na lidera opozycji, drugiego trzeba stłamsić nauczycielkę, która zdjęła krzyż w klasie, trzeciego – zafundować wjazd na chatę nastolatkowi, który wyrażał solidarność ze strajkującymi kobietami.

Nie mamy już wiarygodnych organów ścigania. Jeszcze przed rządami PiS wielu obywateli nie ufało naszym prokuratorom, teraz ufać już absolutnie nie ma komu, państwo samo siebie pozbawiło narzędzi do sprawiedliwego osądu. I to jest realna tragedia nas wszystkich, obywateli. Na deser mamy jeszcze reakcje społeczności międzynarodowej: Holandia przestała już wydawać Polsce zatrzymanych u siebie bandziorów znad Wisły, wskazując, że Polska nie jest państwem prawa, a więc nie mogą oni liczyć w swojej ojczyźnie na sprawiedliwy proces. Takie to prawo i sprawiedliwość.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Syria, jaką znaliśmy, odchodzi

Właśnie żegnamy Syrię, kraj, który mimo wszystkich swoich olbrzymi funkcjonalnych wad był …