Znajomy akademik napisał na Facebooku: “Zwijamy się. Pisowskie ch… zabrały się za uczelnie”. Wie, co mówi. Jest wykładowcą literatury i kultury krajów bałkańskich. Jeśli wejdą w życie nowe pisowskie pomysły na kształtowanie rynku – tak, rynku! – uczelni wyższych, jego świetne, inspirujące zajęcia, które wciąż mam w pamięci, mogą stać się niedostępne dla tych, którzy nie będą w stanie zapłacić grubych tysięcy za możliwość studiowania na państwowej uczelni.

PiSowi nie wystarczyło rozwalenie edukacji na poziomie podstawówek i gimnazjów. Wyrok, który brzmi “urynkowienie uczelni”, wydany został już dawno, teraz tylko trwa wybór odpowiednich narzędzi zbrodni. Ministerstwo nauki powołało trzy zespoły, aby przedstawiły swoje koncepcje zmiany ustawy o szkolnictwie wyższym. Jedna z nich zakłada całkowite zniszczenie dostępu do bezpłatnej nauki i swobodnego wyboru kierunku studiów. To państwo będzie decydowało o tym, na które kierunki istnieje “zapotrzebowanie” na rynku – i dotować będzie wyłącznie te wybrane. Kierunki podzielone zostaną według subiektywnego kryterium użyteczności. Za te, które spoconym politykom z wąsem wydadzą się nieprzydatne – będziemy musieli zapłacić uczelniom sami.

Wyobrażacie to sobie? Bo ja owszem – komu potrzebna stanie się slawistyka, filozofia, czy nie daj Boże demoniczne gender studies, gdy Polska będzie potrzebowała nowych badaczy jedynie słusznej linii dziejów, teologów, specjalistów od naprotechnologii czy znawców wojskowości, dyżurnych czcicieli NATO? To stare pomysły Kudryckiej o odpłatności za drugi kierunek, tylko że odkurzone i podniesione do potęgi entej. I naprawdę niebezpieczne.

W rzeczonym projekcie dofinansowanie dostać mają bezwarunkowo tzw. Kierunki zaufania publicznego – prawo, medycyna itd. Ale minister Gowin chce pójść jeszcze dalej. Ma zupełnie inną koncepcję. Pytany o nowe wytyczne, westchnął, że on osobiście, gdyby mógł, wprowadziłby odpłatność przede wszystkim za studia lekarskie. Dla mniej zaradnych byłby kredyt studencki, który, cytuję “trzeba by było odpracować przez kilka lat”. Czyli będziemy kształcić jeszcze mniej lekarzy. Bo przecież mamy ich za dużo.

Do pomysłów resortu proponuję dołożyć jeszcze jeden, autorski: całkowicie zawierzyć wszystkie państwowe uczelnie Maryi i zbierać co łaska od każdego studenta tuż przed rozpoczęciem sesji. A tymczasem uczelnia ojca Rydzyka właśnie dostała kupę kasy na prowadzenie wakacyjnych kursów języka i kultury polskiej dla przyjeżdżających do naszego kraju cudzoziemców. Jakimś cudem w tym roku w puli uczelni, które dofinansowanie zawsze dostawały, zabrakło Uniwersytetu Jagiellońskiego. Mimo że Kraków zajęcia te prowadzi najdłużej. Pewnie dlatego, że uczyli tam o historii polskich Żydów i przemianach we współczesnym kinie. Toruń weźmie na tapetę wyklętych i po prostu zrobi to lepiej.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Pomysł rządu nie jest najgorszy, bo potrzebs ograniczenia dostępu do studiów istnieje od dawna, ale wykonanie pewnie będzie katastrofalne. Coś jak z ideologicznie potrzebnymi kierunkami zamawianymi, które wykształciły stada permanentnie bezrobotnych chemików, biotechnologów itp.

    Slawiści i inni humaniści chyba też woleliby rozpocząć studia w niewielkiej grupie z praktycznie zagwarantowaną pracą niż w szerokim gronie wszystkich chętnych, z którego wyjątki znajdą zatrudnienie i to za marne grosze.

  2. Ludzie nie doceniają dobrodziejstwa kształcenia się na mniejszych kierunkach. Obie strony – wykładowcy i studenci – przymykają oko i wydają dyplomy. Tymczasem studenci dorabiają albo łapią stypendia zagraniczne, a wykładowcy jawnie oszukują, nie przychodzą na zajęcia, mówią bzdury, wymyślają idiotyczne przedmioty (głupawa „komunikacja międzykulturowa”), ale między sobą zmówieni, więc to nie wychodzi na wierzch albo wychodzi rzadko, a te oszustwa dodatkowo w razie czego posłużą za narzędzie szantażu.

  3. Klasyk napisał ongi: „takie będą Rzeczypospolite, jakie młodzieży chowanie”. I o dziwo, to był Polak!

  4. pisuary dążą do państwa wyznaniowego ortodoksyjnego gdzie uczniowie w szkołach będą studiować tylko księgi święte , ciemnym ludem łatwiej się rządziiiii

    1. Nienawiść przesłania ostrość widzenia.
      Ale ortodoksyjni wrogowie czegokolwiek tak mają(dla przykładu – posagi Buddy w Afganistanie).
      Do płatnych uczelni wyższych (jak i służby zdrowia) dążymy od 20 mniej więcej lat.
      Wymykało się to decydentom tu i ówdzie, ale kto tam by zwracał uwagę.
      Rozpirzono dobre szkolnictwo zawodowe na poziomie nauki zawodu i średnim.
      Mamiono ludzi wizją dyplomu co najmniej magistra…
      Matura – zdaje blisko 85% z uczących się w szkołach średnich 80% populacji młodzieży. Skutek – trzeba było dopasować poziom do matołów, którzy kłopoty w ZSZ-budowlanej mieliby drzewiej problem z ogarnięciem ułamków…
      Tacy ,,studiują” dzisiaj w gorszych liceach i masowo w technikach jakie ocalały…
      Najpierw należy DECYDENTOM I RODZICOM wbić do pustych łbów podstawową prawdę.
      NIE KAŻDY MUSI MIEĆ MATURĘ!
      NIE KAŻDY MUSI UKOŃCZYĆ UCZELNIĘ!
      Tych, którzy są w stanie osiągnąć poziom magisterium jest w społeczeństwie 15%. Zdać maturę może (w różnym trybie) do 50-60% populacji młodzieży.
      Finansowanie uczelni należy urealnić zwalniając nakłady ze sztywnych związków z liczbą studentów. Dodatkowe finansowe bonusy (ponad działalność podstawową) powinny być przyznawane za osiągnięcia uczelni, publikacje w międzynarodowej prasie, liczbę doktorantów, ilość i jakość współpracy z uczelniami na świecie (uznawanymi za dobre lub najlepsze)… etc.
      Wówczas wróci jakość kształcenia, gdy zarobki profesury nie będą zależały od ilości studiujących – jak jest dzisiaj.
      A tak – subwencja zależy od liczby studentów i rodzaju studiów. Stąd rozmnożenie różnych historii, politologii, ekonomii języków, literaturoznawstwa, bibliotekarstwa i czort wie jeszcze jakich kierunków, gdzie jedynymi potrzebnymi do pracy uczelni jest sala wykładowa,m laptop wykładowcy i ekran multimedialny.
      To panie biznes jest….
      I to najlepszy (od czasu gdy przemysł sprzedano za złotówkę, a konkurencja zlikwidowała zakłady w miejsce uprawy trawy..

  5. To sie u nas i po naszemu nazywa komercjalizacja. Od szkol juz gimnazjalnych (juz poszly sie pasc), wyzszych, sluzby zdrowia po sport. Efekt rzadow ignorantow od 1989 roku, we wszystkich strukturach panstwa, co za tym szlo, pernamentnych reform przez naprawiaczy zupelnie logicznie zorganizowanych dziedzin. Nazwano to szumnie dekomunizacja. To jaka tu na zachodzie panuje komuna, ze dziala tu nieomal wszystko jak u nas w PRL?

  6. jestem z pokolenia kiedy trzeba było zdać maturę (1), potem egzamin wstępny (pisemny-ustny) na politechnikę, potem ćwiczyć przez 5 lat w trybie 'zaliczania ćwiczeń/laboratoriów” i bez zaliczenia nie było dostępu do egzaminu, a jak egzamin to klasyka: termin zerowy (jak ktoś oblał to się „nie liczyło”), termin 1szy a jak oblany „poprawkowy” a jak oblało się ten to bumaga do dziekanatu o „komis” a jak ten się oblało to urlop dziekański (1 raz).
    Dzisiaj prof. Marcin Król mówi (w Polityce jakieś rok temu): kiedy jestem już na emeryturze mogę powiedzieć szczerze: NABÓR na studia jest skandaliczny. Jaki nabór tacy studenci a jacy studenci to takie potem „licencjaty”, „magistry”, „doktory” a wszystko to zasługa „PROFESORÓW”. Sam byłem świadkiem jak Sierakowski mówił, w KT, że uniwersytety w Polsce i Europie są słabe, za to w USA, palce lizać. Co do 1szego stwierdzenia – ABS racja a co do 2gi-bullshity rodem „sorosa”. A nie bierzecie pod uwagę tzw. „prywatnych uczelni”!! To jest dopiero dno!! Mając trochę wolnego czasu sprawdziłem 'lokalne” politechniki (3 x) jak uniwersytety (2x w tym UJ): TO JEST DRAMAT!!! F…ing „Safe spaces”, wypuszczające bezmózgów. Mówimy o 'uczelniach’ a co powiedzieć o takim dnie jak Polska Akademia Nauk (za wyjątkiem kierunków ścisłych) a zwłaszcza instytuty 'nauk społecznych”. Same synekury!! Taki jest efekt „ratowania PANu” przez Modzelewskiego (bo tym tłumaczył, przyjęcie „propozycji” zostania szefem PANu).
    Polska jest w zapaści cywilizacyjnej i uprzejma prośba nie zwalać wszystkiego na pisiorów. Jak 'społeczeństwo” jest zdemoralizowne (Smolińska) czy „naród” jest zdemoralizowany (Międlar) tak prof. Turski Łukasz (FIZYK) w TV kiedyś powiedział: UCZELNIE WYŻSZE SĄ LENIWE!!!!!
    Slawista się martwi, a co powiedzieć o tych tabunach „socjologów”, po „naukach politycznych” (żona zna dziewczynę, z doktoratem z nauk politycznych, całkiem niegłupia, a musi pracować „na kasie”), po „marketingach politycznych”, etc. etc. W moim mieście było kiedyś kolegium nauczycielskie z specjalnością matematyki – poszło się „paść” i ćwiczą właśnie „nauki społeczne” nieprzydatne dla „społeczności” jaką są sami 'studenci” a przyszli absolwenci.
    Do najdzikszych moich dzisiejszych radości należy identyfikowanie kretynów z profesorskimi/docentowskimi/doktorskimi tytułam rodem z UW, SGH, UJ, (o innych 'fabrykach’ nie wspomnę) – z obu zwalczających się plemion w RPjakiśtamnumer. Te Zolle, Rzeplińskie, Balcerowicze, Płatek, Środa, etc, etc.Palce lizać.
    Sugeruję wzorem Bhutanu: zacząć nauczać przedmiotów „PRZYDATNYCH W ŻYCIU” i potraktować naukę pisania odręcznego (sprawność manualna) i czytania ze zrozumieniem jak podstawę. Panie „slawisto”, znajdź se pan inną robotę „przydatną w życiu”

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

AI – lęk czy nadzieja?

W jednym z programów „Rozmowy Strajku” na kanale strajk.eu na YouTube, w minionym tygodniu…