We Francji pojawił się niespodziewanie Yoann Barbereau, były dyrektor Alliance française w Irkucku na Syberii, który zniknął w tajemniczych okolicznościach w ubiegłym roku. Skazany tam za kazirodcze gwałty (na 5-letniej córce) twierdzi, że padł ofiarą spisku rosyjskich służb specjalnych i oskarża Francję o brak pomocy.

39-letni Barbereau został zatrzymany przez rosyjską policję w lutym 2015 r. Przesiedział w areszcie 71 dni, ale został uwolniony z obowiązkiem noszenia obroży elektronicznej, by mógł odpowiadać na swym procesie z wolnej stopy. Zanim sąd wydał wyrok (15 lat więzienia), na początku września zeszłego roku zawinął obrożę w folię aluminiową, umieścił swą włączoną komórkę w autobusie odjeżdżającym na północ, by udać się w przeciwnym kierunku. Kilka dni później opublikował list na Facebooku z lokalizacji oznaczonej jako Ułan Bator w Mongolii, by cytować kardynała Retza, który w 1654 r. uciekł z twierdzy w Nantes jako ofiara spisku służb króla Ludwika XIV. To był jego ostatni znak życia.

Okazało się, że uciekinier nie był wcale w Mongolii, tylko po cichu dotarł do Moskwy, gdzie ukrył się w ambasadzie Francji, która całą sprawę zachowała w tajemnicy. Barbereau był w końcu pracownikiem francuskiego MSZ, bo to temu ministerstwu podlegają placówki Alliance française. W tym czasie jego poszukiwania wszczął Interpol, wystawiając za nim tzw. czerwony list gończy, tj. dla osób szczególnie niebezpiecznych.

Francuska dyplomacja zachowała milczenie, bo uznała, że zarzuty mu przedstawione przez sąd w Irkucku są wiarygodne. Oburzony tym b. dyrektor uciekł więc kilka dni temu ze swej kryjówki, by przekroczyć nielegalnie, pieszo, granicę z jednym z państw bałtyckich. Tam zatrzymano go na podstawie listu gończego Interpolu, ale pozwolono wrócić do Francji.

Sprawa Berbereau stała się medialną bombą, tym bardziej, że jego zdaniem w spisku Putina brała też udział francuska dyplomacja, odmawiając mu pomocy. W maju tego roku, podczas wizyty prezydenta Rosji w Wersalu, dziennikarze pytali prezydenta Emmanuela Macrona o los zaginionego na Syberii, lecz odpowiedział jedynie, że nie będzie rozmawiał o „szczegółowych przypadkach”. Teraz Berbereau domaga się „uczciwego” procesu we Francji. Na razie dostał zakaz opuszczania kraju.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Pewnie to wina patriotycznych oparów, które się dzisiaj unoszą ze wszystkich mediów, ale nie jaram, na czym polega wina Putina? Nawet „Francuska dyplomacja zachowała milczenie, bo uznała, że zarzuty mu przedstawione przez sąd w Irkucku są wiarygodne.”

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…