Facebook masowo zbanował konta nikaraguańskich aktywistów i dziennikarzy zaraz przed wyborami. Nie bez powodu – poparcie w Nikaragui dalej ma lewicowy Sandinistowski Front Wyzwolenia Narodowego, a to się USA nie podoba.
Ingerowanie w sprawy wewnętrzne pozostałych krajów obu Ameryk za pomocą social media to dla Amerykanów chleb powszedni. Przykłady takich interwencji mnożą się z miesiąca na miesiąc, a mają miejsce najczęściej podczas ważnych wydarzeń politycznych – takich jak zbliżające się wybory w Nikaragui. Kilka dni przed datą wyborów Facebook masowo zablokował konta setkom najpopularniejszych portali informacyjnych, dziennikarzy, aktywistów: oczywiście wszystkim, którzy wspierają wiodącą lewicową partię, Sandinistowski Front Wyzwolenia Narodowego. Posiadacze niesprzyjających Amerykanom kont, często z mnóstwem obserwujących, zostali przez Facebooka uznani za boty.
Double tap strike
Facebook należy do ulubionych platform społecznościowych mieszkańców Nikaragui, więc USA wiedziało doskonale, jak najlepiej odciąć obywateli od ulubionych dziennikarzy. Zaraz po fali banów posiadacze utraconych kont próbowali poinformować obserwujących o swojej sytuacji za pomocą Twittera. Bezskutecznie – wszystkie posty, które opublikowali, były sukcesywnie kasowane przez Wielkiego Brata. Jedna z aktywistek umieściła nawet video, by udowodnić, że jest rzeczywistą osobą. Jednak wszystkie dowody na to, że konta nie należą do rządowych, siejących propagandę botów, natychmiast znikały z wirtualnej przestrzeni. Cenzury nie uniknął również Instagram.
Liczby całej operacji prezentują się następująco: zablokowano 937 kont Facebookowych, 24 Facebookowe grupy oraz 363 profile na Instagramie. Dane te pochodzą z raportu o objętości 11 stron, który Facebook opublikował po przeprowadzeniu całej akcji. Co ciekawe, można z niego wyczytać, kto tak naprawdę był odpowiedzialny za cały krach nikaraguańskich social media i są to tylko dwa nazwiska: Luis Fernando Alonso oraz Ben Nimmo. To oni są autorami całego raportu wyszczególniającego rzekome dowody na nieautentyczne zachowania blokowanych osób i to oni podjęli decyzję o masowych banach dla niepożądanych kont. Obydwaj panowie powiązani są z zachodnim wywiadem wojskowym.
Odwrotny efekt
Torpedowanie sandinistów za pomocą platform social media zakończyło się jednak fiaskiem – ubiegłej niedzieli przywódca Frontu Daniel Ortega został ponownie wybrany na prezydenta 97 proc. głosów przy frekwencji 65,23 proc.
Rząd USA rzuca kłody pod nogi sandinistów od 1979, kiedy to walczyli z reżimem Anastasia Somosy. Stany rozpoczęły wówczas wielką kampanię przeciwko sandinistom i uzbrajały skrajnei prawicowe szwadrony śmierci – Contras.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…