W trzecim tygodniu strajku w Solarisie w firmie pojawił się Rafał Dutkiewicz. Były prezydent Wrocławia ma podjąć się „misji dobrej woli” między zarządem a protestującymi pracownikami. Ci są zdecydowani walczyć do zwycięstwa – aż zarząd zgodzi się podnieść ich pensje o 800 zł brutto.


O przyjeździe Rafała Dutkiewicza do fabryki autobusów powiadomił wczoraj Tygodnik Solidarność. Zaznaczył, że były prezydent Wrocławia podjął się misji dobrej woli z inicjatywy Związku Pracodawców Konfederacja Lewiatan. Odbył pierwsze spotkania, jednak, jak zaznacza Tygodnik, na tym etapie nie są prowadzone negocjacje płacowe.

Tymczasem właśnie kwestia płac leży u podłoża strajku. Przypomnijmy, że pracownicy Solarisa domagają się podwyżek w wysokości 800 zł brutto dla każdego, niezależnie od stanowiska. Zarząd na początku roku zapowiedział podniesienie wynagrodzeń według własnego systemu: 270 zł brutto dla monterów podzespołów, nieco więcej dla elektryków i spawaczy, potem 470 zł brutto dla brygadzistów i najwięcej dla menadżerów. Ci mieli otrzymać podwyżkę 5-procentową, a już teraz zarabiają znacznie więcej od robotników na hali produkcyjnej.

Co oznacza przyjazd Dutkiewicza?

Wojciech Jasiński, przewodniczący Konfederacji Pracy w Solarisie, mówi w rozmowie z nami, że przełom na razie nie nastąpił. Strajk trwa tak samo, jak przez ostatnie tygodnie.

– Rozmawialiśmy z panem Dutkiewiczem, natomiast spotkania z zarządem nadal nie było. Strajkujemy, jest pełna gotowość załogi. W poniedziałek część pracowników weźmie udział w wiecu, jaki organizuje Inicjatywa Pracownicza pod hasłem Murem za strajkującymi w Solarisie. O przełomie moglibyśmy mówić, gdyby coś nagle się wydarzyło w najbliższych godzinach, może w weekend. Jednak nie sądzę, by tak się stało. Z całym szacunkiem dla pana prezydenta Dutkiewicza – to, że zarząd nie rozmawia z nami, tylko wysłał takiego pośrednika, świadczy o postawie zarządu i pokazuje, że zarząd nadal nie chce podjąć rozmów. A strajk skończy się, kiedy będą dla nas pieniądze na podwyżki – tłumaczy związkowiec.

Nastroje wśród załogi są w dalszym ciągu bojowe. Pracownicy nie zamierzają rezygnować z protestu ani ze swojego postulatu, zawierającego się w okrzyku: „osiem stów!”. Związki zawodowe codziennie publikują zdjęcia i nagrania przedstawiające pracowników maszerujących po terenie zakładu z flagami. Rzecznik prasowy firmy w oficjalnym oświadczeniu twierdził, że fabryka działa normalnie, a do strajku przystąpiła tylko niewielka grupa zatrudnionych. Materiały publikowane przez związki dowodzą, że jest inaczej.

Nie damy się wykiwać

Wojciech Jasiński podkreśla, że nic obecnie nie wskazuje na szybki koniec strajku. – Cały czas jest pełna mobilizacja. Ludzie nie rezygnują z protestu, nie wracają do pracy. Wśród załogi jest wola kontynuowania tego strajku. Jeśli zarząd myślał, że ktoś zrezygnuje po tym, gdy pojawi się były prezydent Wrocławia i powie, że chce prowadzić jakieś rozmowy, to nie, nic podobnego nie nastąpiło – podkreśla działacz związkowy. – Znamy zarząd firmy, wiemy, jakie potrafi stosować socjotechniki. Jesteśmy jednak na to uodpornieni – zaznacza.

Związkowcy są gotowi do podjęcia merytorycznych rozmów i mają wolę, by zawrzeć porozumienie. Chcą jednak, by zarząd naprawdę pokazał dobrą wolę, inaczej, niż podczas kilkumiesięcznych negocjacji, jakie trwały od jesieni, przed strajkiem.

– Liczymy, że po stronie zarządu będzie otwartość i wola dialogu, a nie, że nastąpi próba wykiwania nas – podsumowuje Wojciech Jasiński.

AKTUALIZACJA

Już po publikacji pierwotnej wersji niniejszego tekstu w Solarisie doszło jednak do spotkania zarządu ze związkowcami. Jak poinformował nas Wojciech Jasiński, w toku rozmów pracodawca nie przedłożył pracownikom żadnej propozycji zakończenia sporu. Z kolei propozycja opracowana przez załogę nie spotkała się z odpowiedzią przedstawicieli firmy. Kolejne spotkanie ma odbyć się w poniedziałek 14 lutego.

Rekordowe zyski

Solaris Bus & Coach eksportuje swoje pojazdy do kilkunastu państw świata. W 2020 r. odnotował rekordowy zysk w wysokości 108,5 mln złotych, a prezes firmy w wywiadach tryskał optymizmem. Javier Calleja spodziewał się dalszego zwiększania sprzedaży, z uwagi na rosnącą popularność autobusów elektrycznych budowanych w Solarisie, a także ekologiczne aspiracje kolejnych miast w Europie, które zamykają centra dla samochodów i inwestują w komunikację zbiorową.

W poniedziałek o 13 na poznańskim Placu Kolegiackim odbędzie się protest solidarnościowy ze strajkującymi. Nadal trwa również zbiórka na fundusz strajkowy, którą można wesprzeć tutaj.

 

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…