Nie było niespodzianki. Walkę o schedę po Leszku Millerze wygrał  Włodzimierz Czarzasty. Polityk, kojarzony ze Stowarzyszeniem Ordynacka zdobył 428 głosów, podczas gdy jego rywal, Jerzy Wenderlich zdołał przekonać do siebie 305 elektorów.


Były patetyczne przemówienia, zapowiedzi rewitalizacji pogrążonych w marazmie struktur i rychłego powrotu do politycznej pierwszej ligi. Po ogłoszeniu wyników nowy przewodniczący pogratulował swojemu oponentowi oraz – co było do przewidzenia – zaproponował Wenderlichowi stanowisko wiceprzewodniczącego Sojuszu, aby w ten sposób zneutralizować wewnątrzpartyjną opozycję. Szef Ordynackiej do współpracy zaprosił również Krzysztofa Gawkowskiego, dotychczasowego sekretarza generalnego partii, którzy w wyborach zajął trzecie miejsce, przegrywając z Wenderlichem walkę o wejście do decydującej tury o zaledwie 325 głosów.

– SLD nie wyprowadził sztandaru i go nie wyprowadzi. Widać to po tej sali. Prawica polska wykopała jeszcze większe rowy. Społeczeństwo jest skołowane, skłócone wokół podstawowych spraw. Musimy mieć tego świadomość. Chciałem zaapelować do polskiej prawicy – opanujcie się, nie dzielcie tego społeczeństwa! Lewica nie przyłoży do tego ani jednego palca! – mówił z entuzjazmem Włodzimierz Czarzasty.

Smutnym momentem konwencji wyborczej było pojawienie się na mównicy grabarza partii – Leszka Millera. – Życzę Włodkowi, żeby zrealizował wszystkie swoje cele. Ale on sam nie jest w stanie tego dokonać. To jest ciężka praca i to jest stanowisko, na którym Włodzimierzowi Czarzastemu przybędzie siwych włosów. Dlatego raz jeszcze zwracam się z apelem – wszyscy, którzy dobrze życzą SLD, wszyscy, którzy chcą, by odzyskało dawny blask, wszyscy ci powinni stanąć obok i za Włodzimierzem Czarzastym – zaapelował były premier, wyświadczając swoimi słowami niewątpliwie niedźwiedzia przysługę nowemu przewodniczącemu. – Ja pozostaje lojalnym członkiem Sojuszu. W miarę swoich sił i możliwości będę starał się wspierać wszystko, co władze sobie zaplanują. Jestem żołnierzem, który chce wykorzystać cały swój potencjał i zasoby na rzecz rodziny, z którą związałem się już dawno temu. Ta rodzina nazywa się Sojusz Lewicy Demokratycznej – zapowiedział Leszek Miller.

Przewodniczący elekt mówił o zamiarach nawiązania współpracy z innymi lewicowymi formacjami. Nie wymienił jednak żadnych nazw ugrupowań. – Rozmawiajmy ze sobą, myślmy o przyszłości. Lewica wtedy wróci do parlamentu, gdy będzie silna wieloma podmiotami – argumentował Czarzasty. Co na to reprezentanci najsilniejszej obecnie lewicowej formacji? -W SLD bez zmian. Włodzimierz Czarzasty, godny następca Leszka Millera, będzie reprezentował przede wszystkim interesy betonu partyjnego, któremu zawdzięcza swoje zwycięstwo. Sojusz Lewicy Demokratycznej konsekwentnie trzyma się raz obranej drogi – mówi dla strajk.eu Jakub Baran z Partii Razem.

Włodzimierz Czarzasty jest szefem mazowieckich struktur SLD oraz przewodniczącym Zarządu Głównego Stowarzyszenia „Ordynacka”  – organizacji zrzeszającej  byłych działaczy Zrzeszenia Studentów Polskich. W latach 2000-2004 pełnił funkcję sekretarza Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Wcześniej piastował stanowisko  w ZSP  był wiceszefem). Był też członkiem i PZPR w latach 1985 do 1990. Stał się osobą powszechnie znaną po wybuchu tzw. „Afery Rywina” w 2002 roku. Raport z prac komisji śledczej badającej sprawę, którego autorem był obecny minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, wskazywał Czarzastego jako jednego z członków „grupy trzymającej władzę”, która wysłała filmowca z korupcyjną propozycją do „Gazety Wyborczej”. Takiego przebiegu zdarzeń nie potwierdzono jednak podczas rozprawy sądowej. Na zwycięstwo Czarzastego zareagował błyskawicznie Twitter.  

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Platforma Obywatelska Polskiej Lewicy Lubiacej Pieniądze:)
    Ładnie brzmi…?
    Włodzimierzu Czarzasty idzie nowe:)

  2. Zadziwiający komentarz. Ani słowa, że trzeba postawić na pracujących, zatrudnianych, a nie na pracodawców. Nic dziwnego, że nie wymienił żadnych potencjalnych sojuszników, gdyż długa lista niczego nowego nie tworzy. Zastanowić może wymienienie jednak takich w Polskim Radiu. Potrzeba dojrzałości całej lewicy, jeśli nią jest. Słusznie odchodzi o stawiania na płaszczyźnie politycznej problemów medycznych. Walka o prawa ludzi zatrudnianych to nie kwestia moralności i techniki seksualnej bynajmniej. Zadziwia natomiast podgrzewanie afery Rywina, który poszedł do skumplowanej refakcji, a tam sprytna szefowa jednym pociągnięciem ustrzeliła swojego rywala z Warszawy, który już nigdy nie odzyskał wiarygodności, premiera rządu oraz naiwnego reżysera, który przecież dla tej amerykańskiej firmy załatwiał wcześniej interesy. Sprawa znalazła odległy epilog w Białym Domu, ale w Nowym, a nie przy Nowym Świcie, kiedy prezydent Kwaśniewski musiał się tłumaczyć gospodarzowi Owalnej Komnaty z tłumienia wolności mediów i blokowania tworzenia medialnego monopolu, tyle, że przez kapitał pochodzący z USA. Dziś po latach i po licznych poprawkach setek ustaw, ówczesny jazgot, lub czasopisma, to tylko ilustracja obłudy rozpętujących aferę, ale też potwierdzenie politycznej ślepoty quasi polityków siedzących w grajdołku nad Wisła i marzących o odtworzeniu nieformalnego układu kolesi z Magdalenki, którzy wspólnie świętowali czerwcową nocą obalenie komuny. To se e vrati, bo to ani komuna, ani lewica. I do tych mrzonek nie warto wracać!!!

  3. Czarzastego kojarzę przede wszystkim z występu przed komisją Nałęcza, gdzie rzeczowo tłumaczył, jak Agora przejmuje rynek rozgłośni lokalnych i jest niszczy wbrew posiadanym koncesjom.
    Od tego czasu ma złą prasę, zwłaszcza w wyborczej. Ale „na szczęście” Nałęcz nie poszedł tropem interesu Agory i wyjaśnił aferę Rywina jak pan Michnik przykazał.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…