Nad częścią Aleppo zajętą przez przeciwników al-Asada zestrzelony został rosyjski helikopter. Tymczasem bitwa, której stawką jest utrzymanie lub przerwanie oblężenia miasta, może potrwać nawet kilka tygodni.
Główne siły biorące udział w ofensywie to Front Zwycięstwa Lewantu i Ruch Wolnych Ludzi Lewantu (Ahrar asz-Szam). Pierwszy do niedawna działał jako Front Obrony Ludności Lewantu (Dżabhat an-Nusra), lokalna odnoga Al-Ka’idy i uznawany jest za organizację terrorystyczną. Zmiana nazwy ma pomóc liderom organizacji odzyskać zaufanie Syryjczyków i społeczności międzynarodowej; trudno jednak traktować ją jako coś więcej niż dość prostacką operację wizerunkową. Ahrar asz-Szam natomiast za terrorystyczny uznawany jest tylko przez Rosję, Iran, Egipt i ZEA, chociaż zrzeszone w tej koalicji mniejsze partyzantki bez żenady deklarują się jako salafici, a siła bojowa grupy oparta jest na pomocy z Arabii Saudyjskiej i Turcji. W internecie pojawiły się już filmy, na których oddziały wrogie al-Asadowi z powodzeniem szturmują szkołę al-Hikma, w której w ostatnim czasie stacjonowali żołnierze rządowi. Obrońcy szkoły zostają zabici lub zmuszeni do wycofania się. Po kilkunastu godzinach walk prowadzonych głównie na południowy zachód od miasta trudno jednak wyrokować, dla kogo zakończyły się większym sukcesem – każda ze stron zapewnia, że wyszła z walk obronną ręką.
Również 1 sierpnia w prowincji Idlib, nad obszarem zajętym przez Front Zwycięstwa Lewantu i kilka mniejszych grup opozycyjnych zestrzelony został rosyjski helikopter Mi-8. Przedstawiciele rosyjskiego Ministerstwa Obrony powiedzieli portalowi Russia Today, że na miejscu zginęło pięć osób przebywających na pokładzie, a helikopter powracał do bazy po misji humanitarnej. Jak pisze Agencja Reutera, chociaż nie wiadomo jeszcze, kto tego dokonał, miejsce zestrzelenia helikoptera nakazuje dopuścić możliwość, że został on zniszczony przy pomocy broni przeciwlotniczej przekazanej przez Amerykanów tzw. umiarkowanej opozycji.
Równie sprzeczne informacje dotyczą korytarzy humanitarnych, których utworzenie zapowiedział w czwartek minister obrony Rosji Siergiej Szojgu. Według Russia Today z korytarzy skorzystała już „ogromna liczba” mieszkańców, głównie kobiety i dzieci, a cztery osoby, które próbowały opuścić miasto tą drogą, zostały zamordowane przez bojowników kontrolujących część miasta. Inną wersję wydarzeń podaje „Al Jazeera”, według której tylko 169 osób jak dotąd zdecydowało się zaufać Rosjanom i armii syryjskiej i uciec przez korytarz humanitarny.
W skomplikowanej sytuacji na froncie trudno spodziewać się, by nowa tura rozmów pokojowych między rządem i opozycją, które ONZ chciałby zorganizować pod koniec sierpnia, cokolwiek dała. Trudno nawet być pewnym, że jakiekolwiek rozmowy się odbędą. Opozycja nadal stoi na stanowisku, że Baszszar al-Asad ma odejść natychmiast, czego ten nie uczyni, jeśli będzie miał za sobą sukcesy frontowe. Wygodny powód do odmowy negocjacji (chociaż na razie rząd w Damaszku zapewnia, że chce rozmawiać) daje mu sam fakt, że „uznawane” przez Zachód siły opozycyjne (jak Ahrar asz-Szam) już nie tylko głoszą taką samą jak terroryści ideologię i tak samo zastraszają cywilów, ale i jawnie się z terrorystami sprzymierzają.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…