Komisja Europejska zaproponowała 1 grudnia pakiet środków nadzwyczajnych, które mają wesprzeć Polskę, Litwę i Łotwę w warunkach kryzysu migracyjnego. Propozycja zamieni się w rzeczywistość, jeśli nikt w gronie samej Komisji nie zgłosi do niej zastrzeżeń i jeśli zaakceptuje ją europarlament. Mocnych powodów, by nie zaakceptował, nie ma. Negatywne opinie prawników zajmujących się kwestią migracji czy obrońców praw człowieka? To nie są mocne powody.

Komisja kierowana przez Ursulę von der Leyen nie jest polskim rządem. Nie będzie epatować wrażliwego odbiorcy kadrami z zoofilskiego porno.

Komisja Europejska jest demokratyczna i szanuje potęgę instytucji. Zmieni nasze pushbacki w poważne procedury, drobiazgowo opisze, dlaczego trzeba wyrzucać na mróz.

I jeszcze nazwie to poszanowaniem praw człowieka, tych niezbywalnych i uniwersalnych, w imię których bombardowaliśmy ojczyznę dzisiejszych irackich migrantów. Próbkę dała komisarz spraw wewnętrznych Ylva Johansson: Chociaż wzmożone wysiłki UE szybko przyniosły efekt, sytuacja wciąż jest delikatna. Aby chronić nasze granice, a także aby chronić ludzi, zapewniamy państwom członkowskim elastyczność i wsparcie w radzeniu sobie z tą nadzwyczajną sytuacją, przy zachowaniu pełnego poszanowania praw człowieka.

Polski rząd obwieszcza gromko: stawiamy mur, nikt się nie prześlizgnie! Unijna komisarz subtelnie tłumaczy: wyznaczymy punkty, w których uchodźca będzie mógł złożyć dokumenty i udowodnić, że jest prawdziwym uchodźcą. A zatem polski pogranicznik nie będzie już wywoził ludzi do lasu, tylko informował, że źle trafili i kierował w stronę właściwego punktu. Bo punkt przecież jest, tylko dalej. Może kilkanaście kilometrów przez bagna, może sto. Może też być nieczynny, jak przejście graniczne Kuźnica-Bruzgi, które zamknęliśmy, chociaż wcześniej internetowi eksperci od wszystkiego radzili migrantom, żeby przyszli tam, gdzie jest punkt przekraczania granicy. W końcu sytuacja wciąż jest delikatna.

Straż Graniczna jeszcze w sierpniu zaczęła bez ceregieli przyznawać: cofamy migrantów do linii granicy, odsyłamy ich. Na Twitterze codziennie chwali się: tylu a tylu dostało, w pakiecie z push-backiem, zakaz wjazdu do Schengen. Gdyby jakimś cudem za rok-dwa wrócili z wizą, i tak nie wjadą do Europy. Unia Europejska chce chronić granice i ludzi, dlatego pozwoli strażnikom granicznym na miejscu decydować, czy dopuścić do rozpatrzenia dawny wniosek o ochronę międzynarodową. Zdecydują, by nie dopuścić? Ich prawo, widać mieli powody.

Tym to się różni od naszych ustaw wywózkowych, że ludzie Kaczyńskiego lubią epatować mocnym językiem, pozować na niezłomnych szeryfów. Ci z Brukseli preferują salonowe gry słowne i białe rękawiczki.

Jedna wszakże fraza serwowana bezustannie odbiorcom polskich mediów bardzo się unijnym salonowcom i demokratom spodobała. Atak hybrydowy. Bardzo się musiała spodobać, skoro jest już w drugim zdaniu komunikatu z propozycją środków nadzwyczajnych, potem systematycznie powraca. Jest w niej i coś groźnego, jak lubi polski rząd, i coś mądrze brzmiącego, czyli w europejskim stylu. Sytuacja jest delikatna, atak należy odpierać. Brzmi lepiej, niż powiedzenie, że będziemy rękami i nogami bronić się przed tym, by kilka tysięcy migrantów dostało kawałeczek naszego tortu. Niektórych zostawimy na śmierć, by zniechęcić następnych. Tym, którzy będą mieli więcej szczęścia, spróbujemy załatwić lot powrotny do Iraku. Mamy chronić ludzi, więc zrobimy tak, że jeśli umrą lub zginą, to tam, gdzie my tego nie zobaczymy.

W każdym poradniku demokraty i tropiciela fake newsów przeczytamy: jednym z chwytów, które stosują Putin i Łukaszenko na swoich wojnach hybrydowych, jest sugerowanie odbiorcom, że Zachód to hipokryci, a ich gadka o prawach człowieka jest nic nie warta. Komisja Europejska właśnie się postarała, żeby nie trzeba było nic sugerować, tylko wystarczyło przeczytać nowe rekomendacje i porównać je z unijnym prawem dotyczącym migracji. Tylko tyle.

A sytuacja na polsko-białoruskiej granicy nie jest delikatna. Jest tragiczna. Migranci umierają – i nie ma znaczenia, czy w tle polskie władze wydają groźne okrzyki, czy Komisja Europejska ubiera sytuację w gładkie formułki.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. To straszne, ja jestem przerażona też jak bardzo nasz rząd zmanipulował przeciętnego Kowalskiego który bez wniknięcia w sytuację tych biednych oszukanych ludzi , których życiem żonglują rządzący aby załatwiać swoje sprawy. A oni biedni jak w potrzasku krążą po lesie z którego nie ma wyjścia. Oby Ci w którzy w swoich rękach mają możliwości rozwiązania tej sytuacji skorzystali z tych możliwości, bo pomimo że sytuacja została zainicjowana przez Białoruskie władze to historia osądzi również nas, którzy biernie patrzyliśmy na ich niedolę i nawet nie kiwnęliśmy palcem… serce się kraje jak się o tym pomyśli … jak ktoś psa zostawi w lesie to grozi mu za to kara, a my zostawiamy ludzi w lesie… a może już nie jesteśmy ludzmi, może tylko tak nam się wydaje…

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Assange o zagrożeniu wolności słowa

Twórca WikiLeaks Julian Assange po kilkunastu latach spędzonych w odosobnieniu i szczęśliw…