Władze Krakowa zdecydowały, że po Wielkanocy na ulice stolicy Małopolski wyjedzie znacznie mniej autobusów i tramwajów. Częstotliwość wielu z nich będzie ograniczona do jednego odjazdu w godzinie, a linie nocne całkiem znikną z rozkładów jazdy. Tymczasem w Wałbrzychu na czas świąt transport publiczny miał zostać zawieszony. Interweniował prezydent miasta.
W całym kraju wiele miast ograniczyło w marcu funkcjonowanie komunikacji miejskiej. Samorządy argumentują, że podczas epidemii koronawirusa korzysta z niej znacznie mniej osób. W stolicach województw zazwyczaj wprowadzono rozkład sobotni, uzupełniony w szczytach komunikacyjnych o dodatkowe połączenia na najważniejszych liniach.
W Warszawie spotkało się to z kontrowersjami i krytyką wobec władz miasta. Nasiliła się zwłaszcza zaraz po tym, jak 24 marca rząd zdecydował się na ograniczenie liczby pasażerów w pojazdach. W mediach społecznościowych wskazywano, że niektóre autobusy jeżdżą przepełnione, bo warszawiacy mają do dyspozycji mniej kursów. Prezydent stolicy Rafał Trzaskowski zdecydował więc o przywróceniu rozkładu dnia powszedniego, bez linii „szkolnych”.
W tym samym czasie władze Krakowa zapowiedziały, że na ulice będą wyjeżdżać wszystkie dostępne autobusy i tramwaje. Po ponad dwóch tygodniach miasto zdecydowało jednak o znacznym ograniczeniu komunikacji miejskiej. Zmiany wejdą w życie 12 kwietnia. Równocześnie, oprócz dotychczasowych ograniczeń, zostaną wprowadzone następne. Kilkadziesiąt linii autobusowych pojawi się na przystankach co 60 minut, często tylko w dni powszednie i na skróconej trasie. Władze zdecydowały też o tymczasowej rezygnacji z komunikacji nocnej. Realizowano ją liniami autobusowymi oraz tramwajami oznaczonymi trzycyfrowymi numerami rozpoczynającymi się od „szóstki”.
Cięcia zamierzał wprowadzić też Wałbrzych: w dwa dni świąt wielkanocnych komunikacja miejska miała w ogóle tam nie funkcjonować, o czym poinformowano w czwartek rano. Z pomysłu wycofano się po czterech godzinach, ponieważ do magistratu spłynęło wiele skarg. Interweniował również prezydent Roman Szełemej.
Jego zdaniem, zasada „zostań w domu” powinna szczególnie obowiązywać w okresie świątecznym, a zawieszenie komunikacji miejskiej było podyktowane „chęcią ograniczenia przemieszczania się w tym ważnym dla wszystkich czasie”.
– Po sygnałach i natężeniu krytycznych uwag, podjąłem decyzję o utrzymaniu komunikacji autobusowej w okresie świątecznym. To wyraźny komunikat dla osób pracujących w MOPS-ie, opiekunów seniorów, pielęgniarek i wszystkich tych, którzy używają komunikacji do celów zawodowych – stwierdził prezydent Wałbrzycha.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
W artykule obok (tym o afro wobec korony) sami napisaliście, że podróżowanie komunikacją publiczną jest dodatkowym ryzykiem zarażenia. Bo istotnie tak jest. Komunikacja publiczna powinna być zawieszona jako jedno z pierwszych ograniczeń, razem z imprezami masowymi oraz pubami/kawiarniami.
Powinna być zawieszona? A jak docierałyby do pracy osoby bez samochodu?
No i słusznie. W zasadzie cała komunikacja pozamiejska powinna być zawieszona, a miejska znacznie ograniczona, oczywiście równolegle z zamknięciem zakładów pracy niebędących niezbędnymi. Dobrym rozwiązaniem są tu linie pracownicze dla służby zdrowia uruchomione w Krakowie i Gorzowie Wielkopolskim, niedostępne dla ogółu.