Zapadł wyrok na kobiety. Aborcja w przypadku ciężkich uszkodzeń czy chorób płodów została uznana za niekonstytucyjną. Dziś, 22 października 2020 roku podporządkowany rządowi Prawa i Sprawiedliwości Trybunał Konstytucyjny przyklepał drakońskie przepisy. Kobiety zapowiadają uruchomienie sieci wsparcia na niespotykaną wcześniej skalę.
Wykorzystując pandemiczny paraliż i niemożliwość podjęcia masowych protestów, władza przeprowadziła to, co próbowała przeforsować od 2016 roku – ograniczyła dostęp do legalnych zabiegów przerywania ciąży. Nie zrobił tego Sejm, ten może udawać, że ma zachował czyste ręce. Zamach na prawa kobiet został wykonany za pomocą fikcyjnego Trybunału Konstytucyjnego.
TK orzekł dziś, że regulacje umożliwiające usunięcie płodu w wypadku stwierdzenia jego ciężkiego uszkodzenia lub nieuleczalnej choroby – są niezgodne z Konstytucją. Tym samym Polska stała się drugim, obok Malty państwem UE, w którym przeprowadzenie legalnej aborcji jest niemalże niemożliwe. Przytłaczająca większość wykonywanych w kraju aborcji odbywała się bowiem właśnie na podstawie tej przesłanki.
Grupa kobiet, w tym posłanek Lewicy i ugrupowań liberalnych protestowała dziś pod budynkiem Trybunału. Niemożliwość zwołania masowego protestu była oczywiście wynikiem formalnego zakazu organizowania zgromadzeń – Warszawa znajduje się w czerwonej strefie. Na miejscu zjawili się również fundamentaliści z Fundacji Pro i Ordo Iuris oraz członkowie ugrupowań nacjonalistycznych i neofaszystowskich. Cześć z nich ostentacyjnie paradowała bez maseczek, a antyaborcyjna fanatyczka Kaja Godek modliła się na ulicy.
– Kobieta nie ma prawa decydować o sobie. Ma być inkubatorem. To są jakieś faszystowskie rojenia – mówiła jedna z uczestniczek protestu pod TK, podkreślając, że za PRL kobiety miały dostęp do bezpiecznej aborcji.
– Polską rządzą ludzie głupi i okrutni. Mamy najgorszą władzę odkąd pamiętam, a urodziłam się w roku 1955. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że oni na tym nie poprzestaną. Będą kolejne zamachy na nasze prawa – mówiła protestująca.
„Rzeczpospolita zdradziła kobiety. Ten wyrok wisiał nad nami od miesięcy, od tygodni mówiłyśmy o tym, że dzisiaj ma zapaść. Od tygodnia błagaliśmy Was, błagaliśmy dziennikarzy, media byście o tym mówili, by ten wyrok nie zapadł po cichu.
Martin Luter King, że na koniec nie będziemy pamiętać słów naszych wrogów, ale milczenie naszych przyjaciół. Milczeliście. Jeżeli tem wyrok zapadnie, to jego ciężar będzie spoczywał także na Waszych barkach, na Waszym sumieniu” – pisała tuż przed ogłoszeniem wyroku posłanka Lewicy Razem Magdalena Biejat.
„W cieniu pandemii, tylnymi drzwiami, bez odważnej debaty w Sejmie, rękami fasadowego TK – tchórzliwi fanatycy chcą zalegalizować w Polsce tortury. Zmusić kobiety do rodzenia niezdolnych do przeżycia dzieci. Zmusić te dzieci do śmierci w męczarniach” – skomentowała parlamentarzystka Nowej Lewicy Agnieszka Dziemianowicz-Bąk.
„To jest najczarniejszy dzień dla polskich kobiet od lat. Zwyciężył fanatyzm. Aborcja z powodu nieuleczalnych i śmiertelnych wad płodu stała się nielegalna. Hańba!” – tak skomentowała wyrok Beata Maciejewska (Nowa Lewica)
Zakaz nie ma demokratycznego umocowania. 78 proc. Polek i Polaków uważa, że w przypadku najcięższych wad polegających na braku organów wewnętrznych, braku kręgosłupa lub mózgu, gdy dziecko nie ma szans na życie lub skazane jest jedynie na ból, nie wolno zmuszać kobiet do rodzenia.
Wielu prawników jest też zdania, że Trybunał Konstytucyjny, po tym jak PiS powołał jego nowych członków w trybie niezgodnym z konstytucją, nie ma prawa orzekać w obecnym składzie, a więc jego werdykty są nieważne. Mimo iż w 15 osobowym składzie TK zasiada aż 14 nominantów PiS, decyzja nie była jednogłośna. Sędzia Piotr Pszczółkowski zauważył, że ograniczenie prawa do aborcji w czasie pandemii może stać się poważnym zagrożeniem dla zdrowia kobiet.
– Czy uznanie przez TK państwa wniosku za słuszny to jest dobry moment, biorąc pod uwagę zagrożenie epidemiczne? Czy jesteście państwo gotowi na skutki medyczne, jakie ewentualne rozstrzygnięcie Trybunału spowoduje? – pytał posła wnioskodawcę, Bartłomieja Wróblewskiego z PiS.
Ten odparł, że „żadne okoliczności, w tym pandemia, nie usprawiedliwiają tego, by kogoś pozbawić godności i prawa do życia”. Miał na myśli zawarty we wniosku postulat, by uznać, że aborcja ze względu na ciężkie wady płodu pozbawia dziecko nienarodzone właśnie godności i prawa do życia.
– Jednak tym kobietom, będącym w zagrożonej ciąży, z uszkodzonym płodem także przysługuje prawo do życia? – pytał sędzia Pszczółkowski. – My zabiegamy o prawo do życia dla każdego – odparł poseł Wróblewski.
Wprowadzony zakaz dotyczyć będzie ok 1000 przypadków rocznie. Deformacje czy chorobę płodu diagnozuje się często na późniejszym etapie ciąży, przez co kobiecie potrzebna jest pomoc wykwalifikowanej placówki ochrony zdrowia. Po zmianach kobiety te będą skazane na urodzenie.
Posłanki Lewicy i działaczki środowisk feministycznych zapowiedziały, że po odsunięciu PiS od władzy uchwalony dziś zakaz zostanie unieważniony, a kobiety odzyskają prawo do kontroli nad swoimi ciałami.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…